"Moja nastoletnia córka jest w ciąży. Jestem zła, bo... teraz muszę wychować zięcia"
List czytelniczki
21 października 2022, 14:23·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 21 października 2022, 14:23
Justyna ma 38 lat. W grudniu zostanie babcią. Jej 17-letnia córka wraz ze swoim chłopakiem oczekują narodzin syna. "Zdarzyło się, mogli poczekać, ale teraz nie będę płakać nad rozlanym mlekiem, dzieciakom trzeba pomóc i wesprzeć ich. To nie ciąża córki spędza mi sen z powiek" - wyznaje kobieta.
Reklama.
Reklama.
Dobry dzieciak, ale z przeszłością
Przyszły tata ma 21 lat, w tej chwili mieszka ze swoją ciężarną dziewczyną w jej rodzinnym domu, tak zdecydowali teściowie. "Uznaliśmy z mężem, że zanim zostanie ojcem, musimy mu pokazać, jak wygląda normalna rodzina. Kacper nie ma kontaktu z rodzicami, uciekł z domu, gdy miał 16 lat. Dotąd mieszkał z babcią" - czytamy w liście.
Kobieta zapewnia, że widzi dla młodych szansę, chłopak uczy się i pracuje, chce wziąć odpowiedzialność za dziecko. "To on przyszedł nam powiedzieć, że Marcelina jest w ciąży, myślę, że to spory akt odwagi z jego strony. Zaproponowaliśmy, żeby z nami zamieszkał, na co ochoczo przystał. Przez tych kilka miesięcy musimy go wychować, bo on nie ma prawdziwej rodziny" - pisze Justyna.
Chłopak jej córki pochodzi z przemocowego domu. "Mówi, że ojciec bił go za wszystko, od kiepskiej oceny, przez rozlanie herbaty, aż do niewłaściwego, jego zdaniem, spojrzenia" - relacjonuje dramatyczną przeszłość chłopaka kobieta.
Matka się go wyrzekła
"Mama Kacpra nigdy nie pracowała, to ojciec utrzymywał rodzinę i był panem i władcą w domu. Trudno mi to pojąć, ale ta kobieta nigdy nie broniła syna, kiedy po kolejnej awanturze uciekł do sąsiedniego miasta do babci, zerwała relacje i z nią, i z synem. Przysłała karton z jego rzeczami i karteczką, żeby nigdy nie wracał" - Justyna przyznaje, że płakała, gdy zięć o tym opowiadał.
Koszmar, w jakim dorastał młody mężczyzna, odcisnął na nim piętno. Jest nerwowy, nieufny, używa wielu wulgaryzmów. "Z mężem doszliśmy do wniosku, że skoro się kochają i chcą być razem, to nasze protesty nie pomogą, a jedynie mogą zaszkodzić. Tak, obawiamy się, jak zachowa się w sytuacji stresowej człowiek, którego tak traktowano" - przyznaje autorka.
Postanowili dać chłopakowi szansę, każdego dnia bacznie obserwują, jak się zachowuje, pomagają rozwiązywać codzienne problemy, uczą go mówić o uczuciach, pilnują, żeby chodził z Marceliną do szkoły rodzenia i reagują, gdy zachowuje się niewłaściwie, np. wulgarnie żartując przy stole.
Szybkie wychowanie
Ze słów Justyny wynika, że postanowili z mężem... wychować 21-latka w przyspieszonym tempie. "Minęło prawie pięć miesięcy odkąd z nami mieszka i wczoraj po raz pierwszy powiedział do mnie mamo. Płakaliśmy oboje. To młody, bardzo skrzywdzony człowiek i przed nim jeszcze bardzo długa droga, nim będę mogła powiedzieć, że jestem spokojna o bezpieczeństwo córki i wnuka, ale jesteśmy na dobrej drodze" - pisze kobieta.
"Boję się, że pewnego dnia może wyjść z niego gen sadysty, dlatego chcę mieć ich wszystkich na oku, być blisko. Siostra i teściowa uważają, że bierzemy na siebie zbyt wielką odpowiedzialność, że będziemy żałować wpuszczenia Kacpra pod nasz dach. Ale czy lepiej by było zabronić im się widywać? Przecież to także jego dziecko. Ma prawo przy nim być".
Szansa, na którą zasługuje
Zdaniem autorki listu, chłopak jak każdy zasługuje na szansę. Justyna widzi, że Kacper bardzo się stara, ale wciąż ma problem z panowaniem nad sobą. "Będzie lepiej, każdego dnia będzie lepiej" - dodaje pełna nadziei.
Justyna zwróciła w swoim liście uwagę na kilka ważnych spraw, m.in. na to, że ciąża nastolatki, choć bywa dla rodziców wielkim zaskoczeniem, wcale nie musi oznaczać końca świata. Przeciwnie, rodzice, zwłaszcza w takich trudnych momentach muszą dziecko wesprzeć i pomóc mu odnaleźć się w nowej sytuacji.