"Wciąż oboje z tatą cię kochamy, nasze rozstanie nie zmienia nic dla ciebie" - usłyszała, ale wiedziała, że to tylko słowa. Po wyprowadzce ojca dla Kaliny miało zmienić się wszystko. Bo nagle z niewinnego dziecka stała się partnerką w prowadzeniu dwóch domów. Człowiekiem, od którego w wieku niespełna 15 lat świat zaczął po cichu wymagać dojrzałości.
Reklama.
Reklama.
Kiedy mama i tata chcą dobrze
Takich dzieciaków jak Kalina w Polsce jest wiele. Rodzice rozstają się najspokojniej, jak się da, wiedzą, jak ważne jest to, żeby w miarę możliwości nie obciążać dziecka swoimi problemami. Ale nie obciążyć się nie da. Tyle, kropka. My - dorośli - szukamy najlepszej opcji opieki nad dziećmi. Dzielimy się. Tydzień u mamy, tydzień u taty.
Oczywiście dziecko ma swoją przestrzeń w obydwu domach, własny pokój, może nawet takie samo łóżko albo zdublowane plakaty na ścianach. Ale to wciąż nie jest ten sam dom. Co tydzień w piątek albo w niedzielę trzeba zapakować wszystko, co jest potrzebne i jechać do tego drugiego domu.
Kalina średnio dwa razy w czasie mieszkania u taty musi jechać do domu mamy i odwrotnie. "Tyle mam na głowie, że ciągle o czymś zapominam. Pierwsza klasa liceum, a ja wiecznie krążę, bo zapomniałam książki do chemii albo farb, nie wspomnę już o kurtce przeciwdeszczowej, bo pogoda zmieniła się nagle".
"Dokupimy drugą, taką samą" - mówi tata. Ale Kalina w kieszeni kurtki, która została u mamy, ma kryształ górski, tata nie rozumie, że na randce we wtorek jest jej niezbędny. Zwykle się nie rozpakowują, bo po co. Czują, jakby byli bezpaństwowcami, niby mają dwa swoje miejsca, ale tak naprawdę, żadne nie jest ich. U mamy albo u taty, nigdy u siebie.
Wciąż jesteś dzieckiem
Nastolatki po rozwodzie rodziców wciąż kochają i tatę, i mamę, nie chcą wybierać. Nie chcą głośno powiedzieć, że wolą mieszkać w jednym z tych domów, a w drugim być gościem. To by było wygodniejsze. Ale kogoś trzeba wtedy zranić.
A kiedy mamy nie widziała tydzień, czy może ją zostawić wieczorem, gdy widzi, że humor ma kiepski? Nastolatka umówiła się już, ale czy mamie nie będzie przykro, przecież to czas, który powinny spędzić razem? Pójdzie i będzie myśleć. Zastanawiać się, czy mama płacze? Może lepiej wrócić.
No i jeszcze te święta, tata proponuje wyjazd, mama wycieczkę do dziadków. Boże Narodzenie jest jedno, ale coraz bliżej. Jedne święta tu, drugie tu, ale kogo wybrać za pierwszym razem? Jak nie zranić drugiego rodzica? Czy nastolatek może podejmować takie decyzje, czy jest na to gotowy?
U taty wyprowadza psa, ale tylko co drugi tydzień, choć pies jest Kaliny. Mieszka w tamtym domu, bo mama ma alergię. A kiedy tata w "swoje tygodnie" biegnie na złamanie karku do domu, żeby spędzić czas z córką, to ona się stara, żeby zrobić w tym domu jak najwięcej, nim wróci. Sprząta kuchnie, znajduje rachunek za gaz. Zapomniał zapłacić, trzeba go dopilnować.
Kalina wciąż jest dzieckiem, a jednak mimo wszelkich starań rodziców, żeby było dobrze - doświadcza parentyfikacji. Nikt od niej tego nie oczekuje, ale jej myśli od tego gazu szybko biegną do cieknącego dachu u mamy: miała zamówić dekarza, czy zamówiła? Trzeba sprawdzić. Kalina czuje się współodpowiedzialna za dwa domy, w których mieszka. Za dużo ma na głowie.
Czy związek może przetrwać?
Nastolatek, który patrzy na rozpad związku własnych rodziców, doświadcza pewnego dysonansu. Pamięta, że się kochali, przytulali, a jednak widzi, co dzieje się dziś. Czy warto wierzyć w romantyczną miłość, czy jest sens angażować się w bliskie relacje, skoro przykład z góry pokazuje, że to wszystko jest na chwilę? Zawsze ktoś cierpi. Najczęściej dziecko.
Nie da się rozstać bez ranienia dziecka (poza sytuacjami patologicznymi). W dziecku jest tęsknota za wspólnymi wakacjami, za świętami, nawet za tymi drobnymi sprzeczkami, które rodzice odbywają szeptem, żeby dzieci nie słyszały. Za normalną codziennością, za stabilizacją i za jednym adresem.
Nastolatku, nie bierz na bary
Ciężkie przed tobą zadanie, ale powiem ci coś, czego rodzice mogą zapomnieć powiedzieć, a najpewniej chcą tego. Nie jesteś odpowiedzialny za ich samopoczucie. Nie jest twoim obowiązkiem pamiętanie o rachunkach i uszczęśliwianie ich. Masz zatroszczyć się o siebie.
Znasz takie powiedzenie: "Zagłaskać kogoś na śmierć"? Twoi rodzice chcą dobrze, chcą, żebyś miał z obojgiem kontakt, żebyś wiedział, że ich domy są twoimi domami. Nawet jeśli zamieszka w nich ktoś jeszcze. Ale ty nie masz obowiązku spełniać ich fantazji.
Możesz powiedzieć, że wolisz mieszkać przez większość czasu z tatą albo z mamą, a drugiego rodzica odwiedzać. Możesz powiedzieć, że wygodniejsze są dla ciebie cykle miesięczne, albo półroczne i że chcesz jechać na ferie z mamą, mimo że to kolej taty.
Spójrz na dziadków, ciotę i sąsiadkę spod piątki. Nie każdy związek się rozpadnie. Twój też może przetrwać, na pewno warto próbować znaleźć kogoś, kto pomoże ci przez to przejść. Nie jest to łatwa sytuacja. Ani dla ciebie, ani dla rodziców. Jeśli czujesz, że cię przerasta - powiedz o tym. Nie uratujesz ich małżeństwa, ale masz prawo być wysłuchany, twoja opinia o dzieleniu opieki nad tobą powinna być wzięta pod uwagę, a jeśli potrzebujesz - szukaj pomocy pedagoga szkolnego czy psychologa.