Znacie to? Jubilat zasiada na honorowym miejscu, często w koronie, a pozostałe przedszkolaki, wystrojone w imprezowe czapeczki, stoją w kółku i śpiewają „Sto lat!”. Potem następuje uroczyste wręczenie urodzinowego prezentu (ufundowanego z Rady Rodziców albo składki rodziców tylko z danej grupy) oraz najbardziej wyczekiwany moment dnia – częstowanie cukierkami.
Jubilat wyciąga torebeczkę i zaczyna rozdawać kolegom i koleżankom słodkości – czekoladki, galaretki, krówki, lizaki, żelki i co tylko można sobie wyobrazić w takich okolicznościach. No właśnie – co sobie wyobrażamy? Czy to mogłyby być na przykład mandarynki? Albo rzodkiewki? Na pewno nie! To nudne albo ohydne, jak kto woli. Muszą być słodycze. Urodziny, świętowanie odbywają się w towarzystwie cukru (oraz całej masy szkodliwych dodatków i konserwantów).
I tak, niby wiemy, że cukier to samo zło, ale godzimy się na kultywowanie tradycji zasładzania dzieci z okazji urodzin. Nie pomyślimy nawet, że to wcale nie będzie się działo sporadycznie - „od czasu do czasu przecież można zjeść cukierka”. Jednak w przedszkolu ciągle ktoś ma urodziny. Grupa liczy zwykle dwadzieścioro kilkoro maluchów. Jeśli dodamy do tego często słodkie, a przynajmniej słodkawe, podwieczorki i co nieco dobrego w domu, to tego cukru robi się naprawdę sporo.
Sytuacja mogłaby wydawać się bez wyjścia, ale okazuje się, że można słodycze czymś zastąpić. W niektórych przedszkolach jubilaci nie częstują rówieśników cukierkami. Rozdają za to malutkie:
Wszystko to można kupić w dyskontach lub sklepach internetowych za sumę podobną do tej, którą musielibyśmy przeznaczyć na cukierki. A efekt jest zupełnie inny.
To jeszcze nie koniec. Dobrym pomysłem jest również podkreślenie przez nauczycielki, jak ważny dzień właśnie świętujemy. Chodzi o zaangażowanie pozostałych dzieci w urodziny ich kolegi czy koleżanki. Czyli, że mają nie tylko czekać, aż zostaną poczęstowane, ale także przygotować coś miłego dla niego - choćby laurki w dowolnej formie. Wtedy takie urodziny stają się czymś więcej niż tylko „wyżerką”.
Dzieci uczą się od nas wszystkiego. Jeśli pokazujemy im od samego początku, że świętowanie jest jednoznaczne ze słodyczami, ten schemat im się utrwali. Potem już zawsze tak będzie: coś mi się udało, coś osiągnąłem, odniosłem jakiś sukces albo mam ważny dzień – to mogę zjeść ciastko, cukierka, batonika. Cukier to nagroda. Wiele z naszych dzieci, w związku z takim podejściem, będzie miało w przyszłości problemy zdrowotne, a przynajmniej te z utrzymaniem wagi. To zupełnie niepotrzebne.
Czytaj także: https://mamadu.pl/zdrowie/166765,detoks-cukrowy-4-kroki-do-pokonania-uzaleznienia-od-cukru