Zmanipulowane badanie, próba oszukania, zawirowania i kontrowersje. Na wierzch wychodzą fakty dotyczące obszernego badania, rozpoczętego 59 lat temu. Przemysł cukierniczy zamówił je, ale przez kolejne 50 lat nie opublikował wniosków, aż do teraz. Wyniki się nie spodobały i zrobiono wszystko, aby nie ujrzały one światła dziennego. Cukier – czystym przekleństwem? Mimo przerażających wyników, konsumenci na długie lata nieświadomi zagrożenia.
Cukier a zdrowie. Przełomowe badanie
Mówi się o nim "cichy zabójca". Ciężko go wyeliminować z diety, bo występuje w większości produktów. Znajduje się w różnej postaci w coca-coli dietetycznej i w innych napojach, w płatkach zbożowych, w jogurtach, w sokach, sosach. Fruktoza, syrop glukozowo-fruktozowy, maltodekstryna, maltoza, melasa na etykietach oznacza, że w produktach jest dodatkowa porcja cukru. Oddziałuje na nasz mózg – powoduje podwyższenie serotoniny i dopaminy – hormony, które powodują uczucie szczęścia i pobudzenia.
Uwodniano już, że cukier działa na nas, jak narkotyk, ale dopiero teraz na wierzch wychodzą fakty dotyczące "zapomnianego" dużego badania. O niepublikowanym do tej pory dokumencie doniosło branżowe pismo PLOS Biology. Ukryte zostały najważniejsze wyniki. Okazuje się, że w moczu szczurów o diecie wysoko-cukrowej znajdowało się znacznie więcej enzymu beta-glukoronidazy, uważanego za jeden z czynników ryzyka w raku pęcherza moczowego.
Profesor Stanton Glantz z Uniwersytetu Kalifornii w San Francisco przyjrzał się nim i opracował materiał dla magazynu. Ujawnia tam fakty, które nie spodobały się branży spożywczej. Cristin Kearns, asystentka profesora UCSF School of Dentistry i zarazem główna autorka opublikowanego właśnie tekstu mówi, że trafiła na jego ślad analizując korespondencję między Sugar Research Foundation i różnymi naukowcami na przestrzeni lat 1959-71. Dodatkowo badanie zostało wymienione w opublikowanej przez Sugar Research Fundation książce, którą kobieta znalazła w publicznej bibliotece.
– To, co wiemy, to fakt, że “wyciągnięto wtyczkę”, niczego nie upubliczniono – mówi profesor Stanton Glantz z Uniwersytetu Kalifornii w San Francisco, który opracował te materiały – Do dziś do końca nie wiadomo czy wyniki nie zgadzały się z przewidywaniami zleceniodawców badania, czy może zespół badawczy zrezygnował z projektu.Odnalezione wyniki są etycznie niepokojące.
W czasie, gdy prowadzone były badania, w USA sporo dietetyków sugerowało odejście od produktów wysokotłuszczowych w żywieniu i postawienie właśnie na cukier w miejscu tłuszczu. Projekt pokazał, że cukier owszem powoduje znaczne obniżenie poziomu trójglicerydów we krwi, ale w USA w tych latach działało prawo Delaney’a czyli przepis zakazujący dopuszczaniu do powszechnego użytku jakichkolwiek produktów spożywczych, które mogłyby powodować raka. Przepis ten wprowadzono w 1958 roku.
Kłamstwa o cukrze?
Ten sam zespół rok temu opublikował na łamach JAMA International Medicine tekst sugerujący, że zależna od koncernów Sugar Research Foundation starała się manipulować wynikami badań i sponsorowała badania dająca dobre wyniki dla branży. Sugerowano w nich nawet, że cukier ma być sposobem na walkę z otłuszczeniem organizmu.
– Tego typu manipulację już kiedyś stosowały koncerny tytoniowe – mówi Glantz i przypomina jak wielkie firmy sprzedające papierosy próbowały udowadniać, że nikotyna nie ma nic wspólnego z rakiem płuc. – Nie wiemy co by było gdyby wyniki okazały się dla nich korzystne – mówi Glantz. – Ale mogę się założyć, że gdyby przemawiały na korzyść cukru to chwaliliby się nimi wszędzie.
Fundacja, która zajmowała się badaniem, zmieniła nazwę na Sugar Association. Wypowiedziała się w sprawie badań odrzucając zarówno zarzuty zespołu Glantza, jak i spekulacje o swojej zależności od koncernów. Tłumaczą, że wyników badań z lat 60-tych nie opublikowano, ponieważ miały one zbyt wielkie opóźnienia i znacznie przekroczyły swój budżet.
Co wykazało badanie?
Organizacja zapewnia, że wróci do raportów swoich archiwach i po analizie zwraca uwagę na ich opóźnienie, przekroczenie budżetu oraz kłopoty organizacyjne w związku ze zmianą statusu fundacji. W pisemnym oświadczeniu dla CNN Sugar Association wspomina, że autorzy publikacji nie próbowali się z nimi kontaktować w celu weryfikacji swoich tez.
W piśmie napisano także, że były plany by do Projektu 259 wrócić z finansowaniem British Nutrition Foundation, jednak z nieznanych powodów nie doszło do tego. SA dodaje, że odpowiednio spożywany cukier może być istotnym składnikiem zbalansowanej diety. Kearns odrzuca te argumenty wskazując, że mimo zawirowań organizacyjnych badania kontynuowano.
Słodziki – czy są zdrowe?
Branża spożywcza na różny sposób próbuje przemycić cukier w produktach, np.: zastępując go słodzikami. W 2009 roku na całym świecie popularność zyskała np.: "Splenda" – inaczej sukraloza, sztuczny słodzik , który jest pochodną sacharozy i różni się od białego cukru jedynie dodatkowymi aromatami chloru.
Odkryta została w 1978 r. w jednym z londyńskich laboratoriach. Było to prawdziwe błogosławieństwo dla branży spożywczej. To był czas, kiedy poszukiwano substancji, którą można byłoby dodawać do żywności i która byłaby odporna na działanie wysokich temperatur.
Wielu ekspertów żywności zastanawia się na ile sukraloza o 600 razy słodszy od cukru, a przy tym jest w 80% wydalany z organizmu, może być bezpieczna dla zdrowia. Prowadzone były w tym temacie badania, trwające 15 lat. Poczynaniami badaczy z londyńskiego uniwersytetu zainteresowali się dwaj czołowi producenci Johnson & Johnson Company oraz Tale & Lyle, którzy wdrożyli procedurę szczegółowych badań nad bezpieczeństwem produktu.
Komitet Ekspertów ds. Dodatków do Żywności Światowej Organizacji Zdrowia oraz amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) nie dostrzegł zagrożeń w związku ze spożywaniem sukralozy przez ludzi. Naukowcy i biochemicy niekoniecznie zgadzają się z oficjalnym stanowiskiem.
Jeden z badaczy i biochemików, doktor James Bowen tak oto wyjaśnia toksyczność sukralozy. „Splenda (sukraloza) jest po prostu chlorowanym cukrem, chlorowanym węglowodanem, który jest bardzo niebezpieczny dla naszego organizmu”.
Ciekawym jest fakt, że większość badań na temat bezpieczeństwa stosowania sukralozy należało do grupy badań przeprowadzonych na zwierzętach, opracowanych i nigdy nieopublikowanych przez samych zainteresowanych wprowadzeniem substancji na rynek, czyli firmy Tale & Lyle.
W toku badań przeprowadzanych na zwierzętach zwrócono uwagę na kilka zdrowotnych aspektów: powiększenia wątroby oraz nerek; kurczenia się śledzony i grasicy, uszkodzeń nabłonka jelit; zaburzeń poziomu glukozy we krwi oraz metabolizmu insuliny; zahamowaniu wzrostu; szkodliwości stosowania przez kobiety ciężarne, matki karmiące, dzieci, osoby starsze, cukrzyków i chorujących na nowotwory.
Ponadto zespół badaczy z Purdue University pod kierownictwem dr Susan E. Swithers stwierdził, że spożywanie dużych ilości produktów ze sztucznymi substancjami słodzącymi, takimi jak np. sukraloza wcale nie sprzyja odchudzaniu, a wręcz przeciwnie – może prowadzić do otyłości, zaburzeń metabolicznych oraz cukrzycy typu 2.
Sukraloza na etykiecie produktu występuje pod symbolem E 955, najczęściej jest dodana do wielu produktów: dietetyczne i niskokaloryczne deserów, produktów mlecznych, napojów bezalkoholowych i soków owocowych, dżemów, galaretek, masła czekoladowego, musztardy, sosów sałatkowych, słodyczy, jogurtów, gum do żucia oraz płatków śniadaniowych.
Światowa Organizacja Zdrowia określiła dopuszczalną normę spożycia sukralozy, która wynosi 15 mg / 1 kg masy ciała, przy czym odradza jej bezwzględne spożywanie dzieciom oraz kobietom w ciąży. W przypadku cukrów prostych to 10-12 łyżeczek (jedna łyżeczka to ok. 20 kcal, 5 gramów). Zalecenia dla dzieci dotyczące cukrów w diecie są takie same.
Co to za różnica, czy cukier biały, słodzik, bio, eko? Cukier jest tak niezdrowy, uzależniający, powoduje ciężkie choroby.