"Kiedy rodzi się dziecko, rodzice powinni być gotowi na to, żeby zrezygnować z alkoholu na 18 lat" - czytam w felietonie Alana Wysockiego w NaTemat o rodzicach pijących piwo w obecności dzieci. Co bym nie napisała w tym tekście i tak ktoś się obrazi. Więc napiszę od serca, czy rodzic = abstynent.
Reklama.
Reklama.
Czy spożywanie alkoholu przez rodziców jest przestępstwem
Zacznijmy od prawa. Nie znajdziemy w nim zakazu spożywania alkoholu przez rodziców czy inne osoby sprawujące opiekę nad dzieckiem. A skoro prawo tego nie zakazuje, to samo w sobie wypicie piwa, lampki wina czy drinka nie jest przestępstwem. A skoro nie jest zakazane, to można to robić.
Ale taka sytuacja: dziecko spada z łóżka w nocy, rozcina głowę, a rodzice wypili po dwie lampki wina i nie ma kto jechać na szycie. Bo do auta wsiąść nie można. Jedziecie taksówką do szpitala, lekarz czuje alkohol i wzywa policję.
Zgodnie z przepisem art. 160 par. 2 k.k., kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 - tak, to wypite wieczorem do Netflixa wino może okazać się narażeniem na niebezpieczeństwo.
Czy spożywanie alkoholu przy dziecku jest rozsądne
Tu oczywiście ile ludzi, tyle opinii. Alkohol zmienia naszą percepcję, prędkość reakcji, ocenę sytuacji... W teorii przynajmniej jeden z rodziców powinien zawsze być zdolny wsiąść do auta i pojechać z dzieckiem do lekarza. To nakazuje rozsądek. Proste. Pewnie po jednej lampce wina czy małym piwie "nie wydmuchasz" tyle promili, żeby policja się tobą zainteresowała, więc teoretycznie możesz, ale czy w razie wypadku twoje sumienie to wytrzyma?
Część rodziców nie dopuszcza picia alkoholu nigdy, w żadnych okolicznościach. Część osób ma doświadczenia z domu, gdzie alkohol lał się strumieniami, była przemoc, sami widywali rodziców mocno zawianych regularnie. Nie dziwię się im, że nie zgadzają się na picie przy dziecku. Inni zwyczajnie nie lubią, nie chcą alkoholu w swoim życiu. Ale nie zgodzę się też na nazywanie patologią kogoś, kto od czasu do czasu do obiadu wypije przy dziecku lampkę wina, a właśnie takie komentarze znalazły się na Facebooku pod felietonem Alana Wysockiego.
Mówimy o lampce, nie butelce. Alkohol w Polsce jest legalny, dorośli mogą go kupować i spożywać. Nie można po nim np. prowadzić auta. Jasne, że bez sensu jest się upić i robić głupoty, zaniedbywać obowiązki czy, co gorsza, narażać kogokolwiek na niebezpieczeństwo. Ale niepokoiłoby mnie też chowanie się po kątach z tą symboliczną lampką wina, żeby dziecko nie widziało, bo skoro nie robisz nic złego...
Czy spożywanie alkoholu przy dziecku jest właściwe?
I tak, i nie. Bo jeśli wciąż mówimy o jednej lampce wina czy tym małym piwie i nie codziennie, tylko okazjonalnie, to nie popadajmy w paranoję. Ale jeśli mówimy o pływającym w głębokiej wódzie wigilijnym śledziku - to zdecydowanie nie jest to właściwe.
Dziecko nie powinno być świadkiem regularnego alkoholizowania się rodziców. Dziecko nie powinno być uczestnikiem pijackich libacji. Dziecko na placu zabaw nie powinno patrzeć na dorosłych popijających piwo za piwem. Ale dziecko nie powinno też być uciszane, bo dorośli oglądają serial, ignorowane, bo rodzice siedzą z nosem w smartfonie i nie powinno musieć prosić o ich uwagę.