Mąż wie lepiej: dziecko do żłobka, ja do pracy. Jak się mu postawić?
Iza Orlicz
19 sierpnia 2022, 11:15·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 sierpnia 2022, 11:15
Niektóre mamy marzą o powrocie do pracy tuż po urlopie macierzyńskim, inne chcą zostać z dzieckiem jak najdłużej w domu, często do rozpoczęcia przez nie przedszkola. Czy partner/mąż ma prawo ingerować, a nawet wymuszać zmianę decyzji w tej sprawie? Historia tej mamy pokazuje, z jakimi dylematami mierzą się często kobiety.
Reklama.
Reklama.
Wiele mam chce zajmować się dzieckiem samodzielnie, często nawet do momentu, gdy nie pójdzie ono do przedszkola.
Czytelniczka pisze, że mąż nakłania ją do powrotu do pracy, a dziecko chce oddać do żłobka.
Mama, która zostaje z dzieckiem w domu też wykonuje pracę, pełnoetatową, do tego bez prawa do urlopu czy pensji.
"Mamy 1,5-rocznego synka, to wyczekane dziecko, bo bardzo długo nie mogłam zajść w ciążę. Nasze starania trwały 4 lata, chodziłam od lekarza do lekarza, w końcu się udało. Opieka nad synem daje mi mnóstwo radości, choć bywa też ciężko.
Przez pierwsze trzy miesiące miał kolki, potem chodziliśmy na rehabilitację, bo miał za duże napięcie mięśniowe. Na szczęście rozwija się prawidłowo i robi się z niego coraz większy łobuziak. O niczym innym nie marzę, jak zajmować się nim i obserwować jego kolejne postępy, ale mąż ma w tej kwestii zupełnie inne zdanie”.
Uważam, że jest za mały na żłobek
"Mówiłam mężowi, że chciałabym zostać z dzieckiem w domu jak najdłużej, najlepiej do czasu aż pójdzie do przedszkola. Finansowo dajemy radę, choć z moją pensją oczywiście było lepiej. Mam teraz jednak inne priorytety, mogę jeszcze przez jakiś czas ograniczyć wydatki, byleby tylko sama zajmować się synem.
Usłyszałam jednak od męża, że dobrze byłoby, gdyby mały poszedł do żłobka, a ja wróciłabym do pracy. Powiedział, że nawet obdzwonił kilka prywatnych placówek i mogą przyjąć dziecko praktycznie z dnia na dzień. Najpierw byłam zaskoczona, że zaczął działać bez uzgodnienia tego ze mną, teraz jestem zwyczajnie zła i rozczarowana”.
"Uważam, że nasz syn jest za mały na żłobek, dopiero za 5 miesięcy skończy 2 latka. To na razie taki mały słodziak, który uwielbia się przytulać i być na rączkach. Nie wyobrażam sobie, że miałabym go nie widzieć przez 9 godzin dziennie, bo tyle zajęłaby mi praca z dojazdami.
Gdybym była finansowo przyparta do muru, to pewnie skorzystałabym z tej opcji, ale nasza sytuacja jest inna. Stać nas na to, żebym jeszcze przez 1,5 roku była z synem w domu. Nie wiem, dlaczego mąż upiera się, że mam wracać do pracy, a dziecko oddać do żłobka. Podczas jednej ze sprzeczek powiedział, że przecież nic nie robię, bo siedzę z dzieckiem w domu".
Oboje pracujemy, oboje zajmujemy się dzieckiem
"Nie chcę ustąpić, bo wiem, że chodzi o dobro mojego dziecka. Nie chcę, żeby płakał i tęsknił za mną w żłobku, skoro mogę opiekować się nim w domu. Może to egoizm, ale chce zobaczyć jak coraz lepiej chodzi, biega, mówi nowe słowa, radzi sobie na coraz wyższej zjeżdżalni czy drabinkach. Dlaczego mam się pozbawiać radości z przebywania z moim dzieckiem, zwłaszcza że czas tak szybko mija i ten jego etap rozwoju już nie wróci”
"Jest jeszcze jeden ważny aspekt, o którym powiedziałam mężowi, a którego on chyba nie wziął pod uwagę. Jeśli wrócę do pracy, dzielimy się opieką nad dzieckiem po równo. Teraz on prawie nic nie robi, bo wiem, że pracuje zawodowo i wraca zmęczony do domu.
Jeśli jednak będę pracować, nie ma mowy, żebym tylko ja wstawała do syna w nocy, przygotowywała posiłki lub tylko ja brała zwolnienia lekarskie, gdy zachoruje. Teraz wszystkie obowiązki z opieką nad dzieckiem i zajmowanie się domem wzięłam na siebie – taki układ wydawał mi się uczciwy. Gdy jednak wrócę do pracy, podział obowiązków musi być równy”.
Wiele mam skarży się, że "siedzenie z dzieckiem w domu" nadal nie jest traktowane jak praca. Nawet mężom czy partnerom młodych mam wydaje się, że niewiele robią i nie mają być czym zmęczone. Pełnoetatowa mama to wymagająca praca, choć nie dostaje się za nią pensji. Dlatego tym bardziej powinna być doceniana.