Czasu jest coraz mniej, a sklepy prześcigają się w przyciągnięciu do siebie rodziców uczniów. Kuszą tanimi zeszytami i kredkami. Ale, jak pokazują badania Barometru Providenta, niezależnie od promocji - 300 zł a wyprawkę to dla wielu rodziców kropla w morzu potrzeb. A będzie jeszcze drożej.
Reklama.
Reklama.
Spieszmy się kupować wyprawkę, tak szybko drożeje
Z przytoczonego powyżej badania wynika, że Polacy na wyprawkę szkolną dla dzieci wydadzą średnio 347 zł, to blisko 50 zł więcej niż wynosi dofinansowanie z rządowego programu Dobry Start. 35,8 proc. badanych sfinansuje wyprawki z programów socjalnych Dobry Start i Rodzina 500+, 2,8 proc. badanych zapożyczy się u rodziny, 1 proc. będzie zmuszone skorzystać ze wsparcia instytucji finansowych.
Co piąty biorący udział w badaniu rodzic deklaruje, że na wyprawkę szkolną wyda do 500 zł, zaledwie 16,1 proc. jest gotowych na większą kwotę. Znaczna większość ankietowanych deklaruje, że 300 zł musi wystarczyć. Jednak o ile te kwoty są realne w przypadku uczniów szkół podstawowych (mówimy wyłącznie o materiałach papierniczych i plastycznych, podręczniki są w większości darmowe), tak w szkole średniej 300 zł to kropla w morzu potrzeb.
- Mój syn w tym roku idzie do klasy maturalnej, skończył 18 lat, więc nie otrzymuję już na niego 500+, 300 zł to absurdalnie niska kwota, kiedy trzeba kupić podręczniki w szkole średniej, dla ucznia technikum, również te do przedmiotów branżowych, a to nie są tanie rzeczy - mówi Ania.
W szkołach średnich nie ma darmowych podręczników, jednak rodzice oszczędzają na nich, jak mogą, w tym roku znacznie częściej deklarują zakup używanych. W ubiegłym roku było to 63 proc. badanych, w tym już 68. W tym roku nie przykładamy też już takiej wagi do gustu dziecka czy nawet użyteczności przedmiotów, pierwszym kryterium najczęściej jest cena.
Uwaga, idą podwyżki!
Jak informuje "Rzeczpospolita", z nieoficjalnych informacji wynika, że rodzice powinni czym prędzej wybrać się na zakupy artykułów szkolnych, bo te w kolejnych dostawach będą jeszcze droższe.
Na początku września te same artykuły mogą kosztować nawet kilkanaście procent więcej niż dziś. Wzrosty cen wynikają z galopującej inflacji, a także wzrostu cen surowców, jak papier. Do tego dochodzą zwiększone koszty produkcji przez podwyżki cen prądu i gazu, a także transportu.