mamDu_avatar

Sąsiedzka awantura o zbyt głośne dzieci. Reakcja spółdzielni wprawia w osłupienie

Martyna Pstrąg-Jaworska

02 sierpnia 2022, 10:54 · 4 minuty czytania
Mieszkając na osiedlu, trzeba pogodzić się z tym, że wśród mieszkańców czasem trzeba iść na kompromisy. Wydaje się jednak, że starsze osoby zapomniały, jak to jest mieć dzieci, bo do spółdzielni mieszkaniowej złożyły skargę, że... dzieci bawią się za głośno na placu zabaw.


Sąsiedzka awantura o zbyt głośne dzieci. Reakcja spółdzielni wprawia w osłupienie

Martyna Pstrąg-Jaworska
02 sierpnia 2022, 10:54 • 1 minuta czytania
Mieszkając na osiedlu, trzeba pogodzić się z tym, że wśród mieszkańców czasem trzeba iść na kompromisy. Wydaje się jednak, że starsze osoby zapomniały, jak to jest mieć dzieci, bo do spółdzielni mieszkaniowej złożyły skargę, że... dzieci bawią się za głośno na placu zabaw.
Na jednym z warszawskich osiedli pojawiło się ogłoszenie, że dzieci bawiące się na placu zabaw są zbyt głośne. Marek BAZAK/East News/ archiwum prywatne
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej
  • Na osiedlach bloków zdarza się wiele kuriozalnych sytuacji, które pokazują, jak to jest mieszkać w blokowisku: czasem ktoś przestawi przeszkadzający wózek, innym razem sąsiedzi oburzą się na dzieci bawiące się na placu zabaw.
  • Na grupie facebookowej zrzeszającej mieszkańców warszawskich Bielan pojawiło się niecodzienne zdjęcie z prośbą od mieszkańców.
  • Spółdzielnia mieszkaniowa na prośbę starszych osób zwróciła uwagę na to, by dzieci na placu zabaw bawiły się ciszej. Sytuacja budzi śmiech, ale i niesmak.

Dzieci bawią się... za głośno

Na jednym z osiedli na warszawskich Bielanach pojawiło się osobliwe ogłoszenie, które zarządcy bloków I Żoliborskiej Spółdzielni Mieszkaniowej zawiesili na ogrodzeniu placu zabaw. Treść ogłoszenia jest krótka i dosyć jasna: "Szanowni mieszkańcy, dzieci, i rodzice! Na wniosek nieco starszych od was, często schorowanych osób, uprzejmie proszę o poszanowanie również ich prawa do spokoju i odpoczynku. Będziemy wdzięczni za cichsze zabawy w prześwicie i na placyku przy Kochanowskiego 31, klatka 3. Bardzo dziękuję za zrozumienie".

Ogłoszenie sfotografował jeden z rodziców mieszkających na wspomnianym osiedlu, pan Sebastian, który wraz z ironicznym komentarzem umieścił na jednej z facebookowych grup dla mieszkańców Bielan:

"Kochana Pani prezes I ŻSM To ja jeszcze proponuję aby psy po 22 przestały szczekać albo aby szczekały ciszej bo dzieci śpią po wyczerpujących krzykach na placu zabaw" [pisownia komentarzy oryg. - przyp.red.].

Co według „starszych mieszkańców” mają robić dzieci w ładną pogodę, gdy trwają wakacje? Jeśli nie bawią się na dworze i nie ganiają po placu zabaw, według starszych siedzą w domach przed komputerami, a na to również każdy ma stosowny komentarz. Przecież dzieci to tylko dzieci, ich zabawa nie zawsze jest cicha, szczególnie gdy bawią się na placu zabaw. Każdy, kto ma pod dachem choćby jednego kilkulatka, zrozumie, o czym mowa.

Mieszkańcom przeszkadzają dzieci?

Co zaskakuje, to komentarze pod postem. Mało kto popiera mieszkańca, który uważa, że prezes I Żoliborskiej Spółdzielni Mieszkaniowej oraz starsi mieszkańcy nieco przesadzają. Wśród wypowiedzi możemy przeczytać:

"Prawda jest niestety taka, że dzieci drą się na cały regulator, a rodzice siedzą w telefonach i nie zwracają uwagi. To nie są zabawy, a darcie się na całe gardło. Sama mam 2 dzieci, w tym jedno w wieku 6 lat, ale jak otwieram okno (a mieszkam przy samym placu zabaw i nigdy mi zabawy nie przeszkadzały), to czasem siłą się powstrzymuje, żeby nie wyjść i nie zwrócić uwagi. Zabawa nie wymaga darcia się, jakby dziecko ze skóry było obdzierane non stop tylko z krótką przerwą na zaczerpnięcie oddechu. To po prostu brak kultury ze strony rodziców/opiekunów, którzy uczą dzieci, że można robić co się chce i gdzie się chce, co prawdą nie jest".

Inny użytkownik dodał: "No ja tam się nie dziwię. Czasami przy placach zabaw jest takie darcie mordy jakby kogoś obdzierali ze skóry. Forma ogłoszenia to prośba, a nie rozkaz. Ja wiem, że dla niektórych osób dzieci i ich prawo do darcia się to świętość ale chyba nie ma o co się oburzać, można chyba bawić się nieco ciszej, nikt tu nie wymaga nie wydawania z siebie żadnych dźwięków xD".

Natomiast jedna z mieszkanek Bielan zaoponowała: "Nie krzycz w domu, od tego jest podwórko. Nie krzycz na podwórku, idź się drzeć do lasu. Nie krzycz w lesie, bo płoszysz zwierzęta. Itd., itp. Nie znoszę wrzasku dzieci, ale one gdzieś MUSZĄ się wykrzyczeć. Rozumiem, o 5 rano, rozumiem o 22 wieczorem. Ale w ciągu dnia? A niech się drą. Nie widzę lepszego miejsca na to niż plac zabaw".

Pozwólcie dzieciom być dziećmi

W komentarzach jednak przeważa stanowisko popierające spółdzielnię i prośbę o ciszę. Czy to w was nie budzi niesmaku? Nie wiem, jaki jest poziom tych krzyków, ale uważam, że mimo wszystko mieszkańcy warszawskiego osiedla przesadzają. Sama mam 2 dzieci, staram się je uspokajać, gdy za bardzo zatracą się w zabawie i krzyczą zbyt głośno. Jestem jednak zdania, że to tylko dzieci, gdzieś się wyszaleć w wakacje muszą, szczególnie gdy nie chodzą do placówek edukacyjnych i na sportowe zajęcia dodatkowe. A energii mają za trzech i gdzieś ją spożytkować muszą.

Sama przez długi czas byłam mieszkanką warszawskich Bielan i kilka lat temu spotkałam się z podobną sytuacją. Mianowicie, mieszkańcom bloku, w którym mieszkałam, przeszkadzało, że dzieci przed blokiem rysowały kredą po chodniku, więc złożyły na nie skargę do spółdzielni osiedla. Innym razem ci sami starsi mieszkańcy, którzy już zapomnieli, jak to jest mieć dzieci, zwrócili uwagę 7-letniej sąsiadce, że podczas zabawy na balkonie mała wytrzepała z pyłu i okruchów kocyk przez co "śmieci leciały sąsiadom na głowy". Ja mam tylko jeden komentarz na to wszystko.

Ludzie, dajcie dzieciom żyć i się rozwijać. Być może raz ktoś jest za głośno, ale innym razem za głośno będą wnuki tej starszej osoby, która im też nie zwróci uwagi. Gdy mieszkamy na osiedlu bloków, to trzeba się przyzwyczaić, że warunki są inne niż w jednorodzinnym domu z ogrodem, w którym można się niemal całkowicie odgrodzić od sąsiadów i hałasów. Wydaje mi się, że ludzie są przeczuleni i naprawdę zapomnieli, jak to jest mieć małe dzieci.

Mieszkańcy mają pretensje do rodziców, ze nie pilnują pociech, ale prawdopodobnie oni nie rozumieją, że zabawa ich dzieci może być dla kogoś za głośna. Sama wiem, że moja percepcja przez ciągłe przebywanie z kilkulatkami bywa zaburzona. Być może wystarczyło by zwrócić uwagę rodzicom, by pilnowali dzieci, które są głośne? Wiem, że ktoś może być zmęczony takimi hałasami, ale czasem wystarczy zwrócić uwagę jednemu czy drugiemu dziecku, a nie od razu pisać skargi do spółdzielni mieszkaniowej. Poza tym, gdzie te dzieci mają spożytkować energię, jeśli nie na terenie przeznaczonym do ich zabawy?

"Teraz wszystkim i wszystko przeszkadza. Albo auta, albo śmieciarka o 7 rano albo pies szczekający albo dzieci. Całe życie wychowałam się na Bielanach, na Wrzecionie. Latem każde podwórko było zapełnione przez dzieciaki i nikt nigdy się nie skarżył. A teraz..." – to idealny komentarz na zakończenie od jednej z internautek.

Czytaj także: https://mamadu.pl/163246,wozek-przeszkadzal-na-klatce-to-wyniesli-go-na-smietnik-awantura-w-bloku