Odliczacie dni do rozpoczęcia przedszkolnej adaptacji? Wielu rodziców, podobnie jak wy, już za chwilę pośle dzieci do przedszkola po raz pierwszy. Zapytałam kilka mam, które mają to już za sobą, co ułatwiło im i ich dzieciom przekroczenie przedszkolnego progu.
Reklama.
Reklama.
Daj dziecku się ucieszyć, ale... nie przesadzaj
- Jak słyszę, że mamy zmienić pójście do przedszkola w wydarzenie, na które dziecko niecierpliwie czeka, to śmiać mi się chce - mówi Ola. Kobieta ma 4 dzieci, wszystkie mają za sobą adaptacje i jej rada jest taka, żeby dziecka nie oszukiwać... - To normalne, że dziecko się boi, ba, to, że ty się boisz też jest normalne - mówi.
Jej zdaniem trudno oczekiwać od mocno związanego z mamą trzylatka, który dotąd spędzał całe dnie w domu oczekiwać, że nagle poczuje ekscytację na myśl o pójściu w nieznane.
- Pozwalaliśmy dzieciom uczestniczyć we wszystkich zakupach, od kredek po kapcie. Opowiadaliśmy, że ich dzień teraz będzie wyglądał inaczej, że to normalne, że czują niepokój. Po prostu rozmawialiśmy - przyznaje.
Ola uważa, że dziecko ma prawo cieszyć się, że jest już duże i ma nowe kredki, ale i ma prawo obawiać się zmiany. Podkreśla, że nie zdarzyło jej się, żeby dziecko było niechętne placówce dłużej niż miesiąc. Jej zdaniem to naturalny czas dla takiego malucha.
- Jak zaczniesz dziecku opowiadać, jak będzie bosko, to ci nie uwierzy, ono samo musi to poczuć - podsumowuje.
Chcesz wiedzieć, co się tam dzieje?
Marta słusznie zauważa, że rodzice martwią się, czy ktoś nie dokucza ich dziecku, kiedy nie ma ich w pobliżu. Zauważa, że trudno o rzeczowe przedstawienie wydarzeń przez zmęczonego trzylatka. Jednak dziecko zawsze coś mówi, a to może być klucz do wiedzy o wszystkich wydarzeniach.
- Kiedy Kamilka poszła do przedszkola, nie chciała opowiadać, w co się bawiła. A może ciężko jej to było ogarnąć? W każdym razie kiedyś powiedziała, że pani myślała, że to ona rozmawia na leżakowaniu i zwróciła jej uwagę, choć ona cichutko leżała. Wiedziałam, ze musiała to bardzo przeżyć. W luźnej rozmowie wspomniałam pani, że córka bardzo ją lubi i liczy się z jej opinią, przywołałam to leżakowanie - wyjaśnia.
- Pani najwyraźniej założyła, że mam dużo informacji od córki i od tej pory, jakby postanowiła, że będzie pierwsza. Zanim wyszłam z przedszkola, nauczycielka dość dokładnie opowiadała o dniu córki. Mam koleżankę, która jest nauczycielką w przedszkolu i ona też twierdzi, że woli rodzicom powiedzieć pierwsza, żeby maluch czegoś nie przekręcił - dodaje Marta.
Zdaniem kobiety taka sugestia w stronę nauczyciela, że dziecko i tak powie, co się działo, doskonale sprawdza się, kiedy masz obawy, że maluch popadł z kimś w konflikt albo nie wiesz, czy jada obiady.
Wrzuć na luz, nie ty pierwsza
- Sama przez 12 lat byłam nauczycielką w przedszkolu i mam troje własnych dzieci. Mam tylko jedną radę: rodzicu, nie spinaj się. Nie wy pierwsi, nie wy ostatni. Każdemu pęka serce, kiedy musi obudzić bąbelka i zawieźć na długie godziny do przedszkola, zwłaszcza gdy bąbelek płacze - mówi Dorota.
Kobieta przyznaje, że takich dzieci, które naprawdę źle zniosły adaptację, było troje w całej jej karierze w przedszkolu. - Zwykle mama jeszcze płacze na parkingu pod przedszkolem, a dziecko już nie pamięta, że było smutne. Zaufajcie nauczycielkom, jeśli im nie ufacie, to zabierajcie czym prędzej dziecko do innej placówki - dodaje.
- Kiedy mama przychodzi po południu te dzieci, przynajmniej na początku też nierzadko płaczą, rodzice często pół żartem, pół serio mówią, że dziecku lepiej w przedszkolu niż z nimi. To nie tak. One płaczą, bo wolą być z mamą - to normalne. Jednak w przedszkolach naprawdę im dobrze. Kochane mamy, dacie radę! - podsumowuje Dorota.