mamDu_avatar

"Po wakacjach z teściami nie wiem, jak ustawić dzieci do pionu. Więcej nie popełnię tego błędu!"

List czytelniczki

27 czerwca 2022, 14:47 · 3 minuty czytania
"Pojechaliśmy na rodzinne wakacje, by miło spędzić czas. Ale przyznaje, że także chcieliśmy, by było nam lżej. Nie można odmówić rodzicom męża chęci do pomagania przy dzieciach, jest jednak jedno olbrzymie ALE. Na każdym kroku podważają nasze zdanie". Nasza czytelniczka przestrzega, przed rodzinnymi wakacjami.


"Po wakacjach z teściami nie wiem, jak ustawić dzieci do pionu. Więcej nie popełnię tego błędu!"

List czytelniczki
27 czerwca 2022, 14:47 • 1 minuta czytania
"Pojechaliśmy na rodzinne wakacje, by miło spędzić czas. Ale przyznaje, że także chcieliśmy, by było nam lżej. Nie można odmówić rodzicom męża chęci do pomagania przy dzieciach, jest jednak jedno olbrzymie ALE. Na każdym kroku podważają nasze zdanie". Nasza czytelniczka przestrzega, przed rodzinnymi wakacjami.
Dziadkowie są od rozpieszczania, ale czy to oznacza, że mogą nie szanować zasad ustalanych przez rodziców? fot. Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

A miało być tak miło

"Właśnie zakończyliśmy najgorsze wakacje w moim życiu. Więc jeśli planujesz wspólny wyjazd z dziadkami, koniecznie się zastanów drugi raz. Nie polecam! Mnie nikt nie ostrzegł, ale ja ostrzegam ciebie. Może unikniesz tego koszmaru i niefajnych następstw takich rodzinnych wakacji.


Jestem mamą dwójki dzieci: 3 i 6 lat. W tym roku postanowiliśmy z mężem, że pojedziemy na wspólne wakacje z teściami. Rodzice męża raczej angażują się w opiekę na dziećmi. Uznaliśmy więc, że wspólny wyjazd pozwoli nam troszkę odpocząć, ale i sprawi wiele przyjemności zarówno dzieciom, jak i dziadkom. W końcu będą mogli spędzić więcej czasu z wnukami.

Nie był to jakiś spektakularny luz, ale jednak fajnie wyjść wieczorem bez dzieci czy móc rano choć chwilę dłużej pospać. Zawsze ktoś chętny, by pobudować z dzieciakami w piasku czy pograć w piłkę. Byłam gotowa zluzować z pewnymi swoimi zasadami, jednak w tym przypadku 'coś za coś' kosztowało mnie zbyt wiele. Nie jestem jakimś dziecięcym terrorystą, ale uważam, że zasady są potrzebne. Potrafię trochę odpuścić podczas wakacji, ale też jakieś granice nadal są potrzebne. Tymczasem nasz urlop przerodził się w niekończący się Dzień Dziecka i festiwal pokazywania moim dzieciom, że zupełnie nie muszą się mnie słuchać.

Babcia ci pozwala

Zaczęło się niewinnie od słodyczy. Nie uważam, by dzieci musiały codziennie jeść łakocie. Stawiam raczej na owoce i zdrowe nawyki. Wiem jednak, że pobyt w nadmorskiej miejscowości bez lodów, gofrów czy waty cukrowej raczej nie przejdzie. Moim zdaniem, jedna taka przekąska dziennie po obiedzie stanowczo wystarczy. Zdaniem teściów - w wakacje nie ma granic, a słodkości należą się po absolutnie każdym posiłku i zawsze gdy dziecko sobie tego zażyczy. Gdy sugerowałam, że chyba wystarczy, to słyszałam, że 'babcia pozwala' albo 'Daj spokój, dzieci mają wakacje'. Jak nie kupowali w budkach przy deptaku, to wyciągali słodkości z plecaka, który mieli zawsze pod ręką.

Choć absolutnie tego nie pochwalam, próbowałam trochę zluzować. Okazało się jednak, że przywłaszczyli sobie prawdo do decydowania o moich dzieciach w całości. Za każdym razem, gdy ja się na coś nie godziłam: zakup zabawki, automaty, dmuchańce... teściowie zaraz komentowali, 'oj bez przesady', 'dziadek z tobą pójdzie', 'babcia kupi'.

W wakacje nie ma zasad

Przyznam, że fajnie było wyjść wieczorem bez dzieciaków, ale gdy wróciliśmy, a maluchy nie spały (nawet nie były umyte w piżamach), mocno mnie zdenerwował. Przez cały czas oglądały bajki na YouTubie czy grały w gry, choć na to zupełnie nie pozwalamy.

Jakiekolwiek rozmowy na osobności nie działały. Ani tłumaczenie, że dzieci nie potrzebują aż takiego rozpieszczania, ani że potrzebują jakichś zasad, ani, że sobie nie życzę podważania mojego zdania. Za każdym razem kończyli rozmowę z uśmiechem, że 'młoda jestem', że 'rygor to w domu mogę prowadzić', a 'wakacje są raz do roku'. Dziadkowie mają prawo rozpieszczać wnuki. I choć z tym się zgadzam, bo sama dziadków nie miałam, to już podważanie mojego zdania zupełnie było mi nie w smak.

Po dwóch tygodniach moje dzieci przestały pytać nas o zgodę, za to leciały do dziadków, informując ich, co sobie teraz życzą. Niezmiernie szczęśliwi dziadkowie spełniali każdą zachciankę wnuków. Jak się domyślacie po powrocie do domu mam sajgon.

Afera jest przy absolutnie każdej rzeczy, na jaką się nie godzę. Jestem teraz tą okropną matką, która psuje zabawę, czegoś wymaga i o zgrozo nie daje słodyczy i zabawek. Dzieci są tak rozregulowane, że nie mam pojęcia jak je ustawić do pionu".

Zasady są fajne

Planując wspólne wakacje, czy to z dziadkami, czy też innymi członkami rodziny, a nawet znajomymi, którzy jadą z dziećmi, warto wcześniej porozmawiać i ustalić wspólne zasady. Każdy z nas ma inne podejście do wychowania własnych dzieci (lub wnucząt) i choć możemy się bardzo lubić i szanować, może pojawić się problem. Coś, co nie przeszkadza podczas jednego popołudnia, może być trudne do zniesienia przez dwa tygodnie. Warto więc omówić temat słodyczy, elektroniki, kupowania rzeczy czy inne newralgiczne tematy i ustalić zasady, które zaakceptują wszyscy, a potem wystarczy się ich konsekwentnie trzymać. Dzięki temu można uniknąć niepotrzebnych nieporozumień.

Czytaj także: https://mamadu.pl/136381,moj-dom-i-moje-zasady-tesciowe-tego-nie-rozumieja-opinie-malzenstw