Wiele kobiet obecnie pragnie porodu jak najbardziej naturalnego - dlatego tak dużą popularnością cieszą się porody w przyszpitalnych domach narodzin i położne, które przyjmują porody domowe. Są jednak kobiety, które wykazują się ogromną odwagą, jak Josy Peukert, która zdecydowała się na samodzielny poród w oceanie, by poczuć się prawdziwie wolną. Filmy z porodu na plaży w Nikaragui obiegły świat i budzą wiele emocji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Coraz więcej kobiet pragnie rodzić jak najbardziej naturalnie, więc ogromną popularnością cieszą się domy narodzin oraz porody domowe z położną.
Josy Peukert odważyła się na jeszcze bardziej radykalny krok - zdecydowała, że samodzielnie urodzi w oceanie bez jakiejkolwiek asysty medycznej.
Jej filmy z porodu robią w sieci prawdziwą furorę i dzielą internautów.
Coraz więcej kobiet decyduje się na porody domowe i marzy o jak najbardziej naturalnym przejściu przez poród. Dlatego taką sławą cieszą się przyszpitalne domy narodzin – są w nich warunki podobne do tych w domu, a jednak zaraz obok jest możliwość ingerencji lekarskiej, gdyby coś poszło nie tak.
Na grupach facebookowych o domowych porodach kobiety są zafascynowane tym, jak pięknym i intymnym przeżyciem może być wydawanie dziecka na świat. Josy Peukert to mama, która w porodzie siłami natury poszła o krok dalej – zdecydowała się na coś jeszcze bardziej radykalnego – odważyła się na poród blisko natury i bez interwencji medycznej - urodziła dziecko w oceanie "by poczuć się wolną". Filmy z narodzin jej dziecka robią w sieci prawdziwą furorę.
Poród na rajskiej plaży
Kobieta wraz ze swoim mężem pochodzi z Niemiec, ale od pewnego czasu mieszka w Nikaragui, która znana jest z rajskich plaż i pięknej przyrody. Josy jest już mamą trójki dzieci, z których tylko jedno urodziła w szpitalu – dwójkę kolejnych rodziła w domu, tylko przy asyście położnej. Z żadnego porodu nie była w 100 proc. zadowolona, mimo że były całkowicie naturalne i przebiegały fizjologicznie.
Kobieta przyznała, że jeśli będzie jeszcze w ciąży, chciałaby urodzić na własnych zasadach. Wtedy wpadła na pomysł porodu w oceanie, bo całą ciążę obserwowała fale i przypływy. Kobieta napisała na swoim Instagramie, że uważała, że plaża będzie dla niej i dziecka po prostu bezpiecznym miejscem. Film z porodu jest dostępny na Instagramie od lutego, ale dopiero teraz zyskał rozgłos. Internauci podzielili się na tych, którzy są oczarowani i takich, którzy uważają, że kobieta za bardzo naraziła zdrowie swoje i dziecka.
Sama Josy w wywiadzie dla NewYork Post przyznała, że zdecydowała się na taki poród tylko dlatego, że tego dnia były odpowiednie pogodowo warunki na poród na wybrzeżu Playa Majagual w Nikaragui.
Jak najbardziej naturalne narodziny
Filmiki rodzącej Josy są niesamowite – widać w nich, jak kobieta porusza się razem z falami na brzegu oceanu i jak ruch wody łagodzi każdy kolejny skurcz. Na ostatnim filmie możemy zobaczyć już kobietę z nowo narodzonym dzieckiem na rękach, gdy łączy ich jeszcze pępowina. Na twarzy mamy widać ogromne szczęście i wdzięczność, że mogła przeżyć poród tak, jak zawsze o tym marzyła.
"Fale miały ten sam rytm, co skurcze, ten płynny przepływ sprawił, że poczułam się naprawdę dobrze" – opisała Peukert na swoim Instagramie. "Miękki wulkaniczny piasek pode mną przypomniał mi, że między niebem a ziemią nie ma nic innego, jak tylko życie". Odważna mama przyznała, że pomogło jej to uporać się z niejaką traumą po tym, jak wyglądały jej poprzednie porody w asyście medycznej.
Wśród komentujących filmy są osoby, które doskonale rozumieją, dlaczego Josy zdecydowała się na taki poród: "To magia, która dzieje się tu i teraz. Od razu widać, jak wielka siła drzemie w ludzkim ciele. Czysta natura to wszystko, czego potrzebujemy". Są też sceptycy, którzy zastanawiają się, czy taki poród do słonej wody oceanu, pełnej bakterii, jest zdrowy dla dziecka: "Co za szok dla tego maleństwa – z ciepłego łona do zimnego oceanu".
Po porodzie kobieta wraz z mężem udała się do domu, by zważyć dziecko i iść do lekarza, by zbadał noworodka. Badania, które zostały mu zrobione, potwierdziły, że maluch jest w pełni zdrowy. "Bodhi urodził się w południowym słońcu, gdy było około 35 stopni, nie martwiliśmy się, że będzie mu zimno, a ja nie martwiłam się infekcjami przenoszonymi przez wodę" - wyjaśniła Josy.
"Jest całkowicie zdrowy. Sprawdziłam wszystko, co powinnam, by upewnić się, że będzie bezpiecznie. Woda jest barierą i jest to potwierdzone medycznie" - pisze kobieta na swoim instagramowym koncie.