Poziom dzietności od kilku lat dramatycznie spada - Polskie kobiety nie chcą rodzić dzieci i nie decydują się na zakładanie rodzin. Specjalistki problemu upatrują w kościele i polityce, która - o ironio! - przez rząd nazywana jest prorodzinną. Statystyki jasno mówią, że polskie kobiety rezygnują z rodzenia i wychowywania dzieci z powodu tego, jak wygląda ekonomia, gospodarka i polityka w Polsce.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Polsce od kilku lat dzietność dramatycznie spada. Obecny wskaźnik to 1,32, co oznacza, że za 100 lat będziemy mieli o połowę mniejszą populację niż obecnie.
Żeby dzietność rosła i była zastępowalność pokoleń, wskaźnik powinien wynosić 2,1 dzieci na jedną kobietę w Polsce.
Tymczasem Polki całkowicie i świadomie rezygnują z rodzenia dzieci. Eksperci mówią wprost - problemem jest władza kościoła w Polsce i polityka.
Niedawno pisaliśmy o mapie dzietności, którą stworzono na podstawie danych GUS-u wynikających z Narodowego Spisu Ludności. Statystyki pokazują wprost, że dzietność w Polsce dramatycznie spada.
Do tego stopnia, że za 100 lat będzie nas o połowę mniej, niż jest nas obecnie. We wczorajszym materiale Faktów TVN możemy usłyszeć, że statystyki, które obejmują kilka ostatnich lat, są najgorsze od czasów II wojny światowej, a wtedy dzietność była bardzo niska z powodu wojny i wysokiego procentu umieralności.
Kościół i polityka ingerują w nasze życie
Według reportażu Marzanny Zielińskiej Polki uważają, że posiadanie dzieci w obecnych czasach nie jest dobrym pomysłem. Cała wina według reporterów leży w kościele i... polityce, która – według samych rządzących - podobno nastawiona jest prorodzinnie. Na porodówkach są puste łóżka, a kobiety świadomie nie chcą zdecydować się na dzieci. Jeśli już je mają, jest to zazwyczaj 1, maksymalnie 2 dzieci.
A żeby dzietność zaczęła rosnąć, na każdą kobietę w Polsce powinno przypadać 2,1 dzieci – to gwarantuje zastępowalność pokoleń. Tymczasem w 2021 roku ten wskaźnik dzietności ogólnej (czyli tego, ile na jedną kobietę przypada dzieci) wynosił 1,32. W reportażu TVN wypowiedziała się ginekolożka Katarzyna Zych-Krekora z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. Lekarka przyznaje, że wie, dlaczego dzietność spada i nie jest to żadne odkrycie: "Odsetek wad jest bardzo duży i ustawa antyaborcyjna ma też na to duży wpływ (...) ma też na to wpływ ekonomia, a trzecia rzecz to sytuacja polityczna w kraju".
Określając problem mianem sytuacji politycznej, lekarka miała na myśli m.in. brak wsparcia medycznego i finansowego dla kobiet, które są w ciąży z płodami z wadami genetycznymi. Polki są zmęczone tym, jak polityka i kościół chcą ingerować w ich życia, ciała i decyzje np. w sprawie tego, jak wychowają dzieci. W związku z tym, żeby jak najbardziej ograniczyć tę ingerencję, po prostu rezygnują z bycia matkami lub decydują się na maksymalnie jedno dziecko.
Zakazy budzą w Polkach sprzeciw
Wszystko rozbija się o to, że polskie kobiety chcą wychowywać swoje dzieci w spokoju i według swoich zasad – a te każdy ma nieco inne. Rząd i kościół w Polsce narzucają jednak obywatelom wiele rzeczy, które się zwykłym ludziom nie podobają i z którymi się nie godzą. Rozwiązaniem dla nich jest więc rezygnacja z potomstwa, jeśli na szali jest podporządkowywanie się polityce.
To kolejna reakcja po wielu protestach, z którymi kobiety wyszły na ulicę po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny całkowitego zakazu aborcji płodów z wadami wrodzonymi. Kolejnym problemem jest też to, że owszem, Polki są zmuszane do rodzenia dzieci z wadami wrodzonymi i odmawia im się aborcji, ale następnie zostawia się je samym sobie. Nikt nie pomaga kobietom niepełnosprawnych dzieci, od których bardzo często partnerzy odchodzą, a one zostają same z chorym dzieckiem i brakiem pieniędzy.
Wiele z nich gorzko przyznaje, że gdyby wiedziały, że tak to wygląda, wolałyby nie decydować się na dziecko. Wszyscy więc bardzo dobrze rozumiemy kobiety, które uważają, że w Polsce nie ma warunków na rodzenie i wychowywanie dzieci, przez co jasne jest też, dlaczego dzietność tak dramatycznie z roku na rok spada. Według wielu po prostu Polska nie jest dobrym miejscem do zakładania rodziny, wychowywania dzieci, na nawet rozwoju zawodowego.
Ankietowane kobiety z reportażu TVN zgodnie przyznają: 500+ które ma zachęcić do rodzenia dzieci to "tylko kieszonkowe, a nie rozwiązanie problemów, gdy zdecyduje się na powołanie dziecka na świat". Samo świadczenie nie sprawi, że nagle znikną inne problemy polityczne, które skutecznie zniechęcają kobiety do rodzenia dzieci.