"Młodszy syn kończy właśnie pierwszą klasę, wyjeżdża w tym roku na obóz. Nie dyskutowałam z nim o tym, czy chce jechać, raczej oznajmiłam, że go zapisałam i zapewniłam, że na pewno będzie świetna zabawa” – pisze Agnieszka.
Przyznaje, że z doświadczenia wie, że gdyby zaczęła go wypytywać, czy na pewno chce jechać, to usłyszałaby "nie”.
"Gdybym zapytała go, czy nie będzie mu smutno bez rodziców, czy na pewno da sobie radę sam, czy jest gotowy na poznanie nowych kolegów, to z pewnością nie pojechałby jeszcze przez kilka lat na kolonie. Syn nie jest zbyt przebojowy, ale dobrze sobie radzi w różnych społecznych sytuacjach.
Dlatego uważam, że gdy daję mu szansę, by mierzył się z wyzwaniami, uczy się samodzielności. Nie chcę wychować dziecka, które ze strachu będzie się bało próbować różnych rzeczy” – pisze Agnieszka.
Jest przekonana, że syn sobie poradzi, bo podobną sytuację miała ze starszym dzieckiem, obecnie 13-letnim.
"Gdy pierwszy raz zapisałam go na kolonie też miał 7 lat. Nie chciał jechać, powiedział, że na pewno nie będzie fajnie, choć wyjeżdżał na obóz z kolegą z klasy. Gdy wsiadał do autokaru, był wyraźnie na mnie zły, że go zapisałam. A tydzień później wrócił… szczęśliwy.
Uśmiechnięty, zadowolony, z tysiącem opowieści, co robił z kolegami i jak się fajnie bawili. Po prostu przed wyjazdem niepokoił się, czy da sobie radę, ale okazało się, że świetnie sobie poradził. Oczywiście teraz co roku jeździ na kolonie i nie trzeba go już do nich namawiać” – pisze Agnieszka.
Dlatego jest przekonana, że z młodszym dzieckiem będzie podobnie i jest dobrej myśli, że też polubi letnie wyjazdy bez rodziców.
"Co prawda od jednej z koleżanek usłyszałam, że na siłę przełamuję lęk dziecka, ale nie zgadzam się z tym. Będę monitorować sytuację, przecież nie wyjeżdża sam, tylko pod opieką dorosłych.
Jeśli dostanę sygnał od opiekunów, że po 2-3 dniach mój syn nie radzi sobie, to pojadę po niego. Ale chcę mu dać szansę, by spróbował kolonijnego życia. Uważam, że spodoba mu się tak samo jak jego bratu i też będzie chętnie wyjeżdżał” – dodaje Agnieszka.
Opiekunowie kolonijni przyznają, że pierwszy wyjazd na kolonie, to dla każdego dziecka większy lub mniejszy stres. Jedne szybko odnajdą się w nowej rzeczywistości, inne potrzebują czasu.
Kryzys pojawia się zwykle w trzeciej dobie i wtedy warto zwrócić uwagę, jak dziecko sobie z nim poradzi. Psychologowie radzą rozmowę i zapewnienie dziecka, że przyjedziemy po nie, jeśli po kolejnym jednym lub dwóch dniach nie będzie poprawy. Wszystko bowiem zależy od indywidualnych cech dziecka. Niektóre dobrze znoszą rozłąkę z rodzicami, inne przez cały pobyt czują się niepewnie i nie czerpią radości z wyjazdu.