Nagła śmierć łóżeczkowa, czyli SIDS (sudden infant death syndrome) to niespodziewana i niewyjaśniona śmierć zdrowego dziecka podczas snu. Dzięki konkretnym zaleceniom (m.in. nie pozwalać dziecku spac na brzuszku, nie palić papierosów w pomieszczeniach, w których przebywa) udało się zmniejszyć liczbę niemowlęcych zgonów z powodu SIDS, jednak sama przyczyna zjawiska do tej pory nie została poznana. Nowe odkrycie wydaje się być przełomowe.
Wszytko za sprawą dr Carmel Harrington, która sama stracił dziecko na skutek SIDS prawie 30 lat temu. Kobieta po śmierci synka usłyszała od lekarzy, by wróciła do domu i cieszyła się resztą żywych dzieci. "Po prostu powiedzieli, że zdarzyła się tragedia. Ale to była tragedia, która nie pasowała do mojego naukowego mózgu" - wspomina naukowczyni.
To właśnie zmotywowało ją do szukania odpowiedzi. Rzuciła pracę prawnika i powróciła do zawodu biochemika na uczelni. Wszystkie prowadzone przez nią badania miały na celu odnalezienie przyczyny SIDS. Wyniki jej badań nad SIDS zostały opublikowane w najnowszym "The Lancet eBioMedicine".
Przez lata naukowcy zakładali, że nagła śmierć łóżeczkowa wynika z faktu, że niektóre maluszki nie budzą się w chwili, gdy nagle przestaną oddychać. Tłumaczono to niestabilnością w systemie kontroli czynności oddechowo-krążeniowej u niektórych niemowląt, jednak naukowcy od lat nie mogli wyjaśnić, co dokładnie jest tego przyczyną. Badanie dr Carmel Harrington wykazało, że kluczowy jest enzym o nazwie butyrylocholinesteraza (BChE). W ramach badania naukowcy przeanalizowali próbki zasuszonej krwi 722 dzieci. Okazało się, że u 67 noworodków zaraz po porodzie poziom tego enzymu był znacznie niższy niż u pozostałych dzieci. Właśnie tych 67 maluszków później zmarło z powodu SIDS. Oznacza to, że proste przesiewowe badanie krwi, które sprawdza poziom BChE, może pomóc "namierzyć" noworodki narażone na SIDS. "Zazwyczaj, jeśli dochodzi do sytuacji zagrażającej życiu, choćby takiej jak trudności z oddychaniem podczas snu, np. gdy dziecko leży na brzuszku, maluch obudzi się i zaczyna płakać. To badanie pokazuje, że niektóre dzieci nie mają tak mocnego odruchu obronnego" - wyjaśnia dr Harrington.
Ekspertka ma nadzieję, że jej odkrycie zapobiegnie podobnym tragediom w innych rodzinach. Chociaż to przełomowe odkrycie, nie doprowadzi ono jednak od razu do mniejszej liczby zgonów. Badacze chcą jednak, by pomiar poziomu tego enzymu został włączony do rutynowych badań noworodków. Zespół dr Harrington zajmie się także opracowaniem sposobów na zwiększenie aktywności tego enzymu u niemowląt, które mają go za mało. Proces ten wymaga jednak dalszych badań i potrwa około 5 lat. Jak zaznacza dr Carmel Harrington, wiele rodzin po utracie dziecka na skutek SIDS zmaga się z poczuciem winy i brakiem zrozumienia tego, co się stało. "Te rodziny mogą teraz żyć ze świadomością, że to nie była ich wina" – powiedziała.