"Moja córka to fleja. Wstydzę się za nią, ale za żadne skarby nie umiem nauczyć jej higieny"
List do redakcji
11 maja 2022, 12:11·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 maja 2022, 12:11
"Wstyd mi o tym pisać, ale moja córka to fleja. Nie chce się myć, chowa brudne podpaski i resztki gnijącego jedzenia po kątach. Od wielu lat staram się jak mogę, ale nie umiem nauczyć jej higieny" - pisze nasza czytelniczka.
Reklama.
Reklama.
Nastolatki bez higieny
"Ostatnio przeglądałam jedną z grup rodzicielskich w internecie i trafiłam na wpis mamy, która opisała historię swojej 13-letniej córki. Zdradziła, że dziewczynka, delikatnie mówiąc, jest na bakier z higieną i zdarza się, że wtyka brudne podpaski za pralkę czy na odwrót, nie chce używać żadnych środków czystości.
Brzmi ohydnie? Wierzcie mi, że to nie jest szczyt kreatywności nastolatek-brudasek, do których niestety zalicza się także moja 14-latka. Ona 'zgotowała' mi o wiele więcej tego typu atrakcji.
Tylko nie szczoteczka do zębów
Moja córka nie myje zębów. Próbowałam już naprawdę wszystkiego: kupowałam jej szczoteczki soniczne, elektryczne, drewniane, różowe, kolorowe, jakie znalazłam. Pasty do zębów to samo, bo przecież tłumaczyłam sobie, że może 'ta ma zbyt chemiczny smak', a ta jest 'zbyt kokosowa, a córeczka nie lubi kokoska'. Wszystko na nic.
Kiedy młoda dostawała nową, coraz to nowszą i droższą, szczoteczkę pobawiła się nią 2-3 dni i znów wyrzucała ją w kąt. W pewnym momencie odpuściłam i kupiłam jej płyn do płukania ust, żeby chociaż tego używała, skoro stanie i szczotkowanie zębów dwa razy dziennie przez 3 minuty przerasta jej możliwości. Nic z tego.
W efekcie moja córka ma oczywiście żółtawe zęby, mnóstwo osadu i brzydko pachnie jej z ust. Nie, nie brzydko pachnie, a po prostu śmierdzi. Zaciągam ją regularnie do dentysty, ale to jest jedna wielka walka i kłótnie. Zęby, jak nie trudno się domyślić, są w bardzo kiepskim stanie.
Poranny prysznic raz na tydzień
Pamiętam, jak moja siostra się skarżyła, że jej nastoletnia córka myje włosy codziennie i zdaniem mojej siostry to przesada - uważa, że wtedy bardziej się przetłuszczają. Jakbym ja chciała mieć takie problemy! Moja córka unika wody jak ognia i bierze prysznic raz na kilka dni, czasem raz na tydzień. Jej włosy to po prostu poplątane gniazdo jaskółcze, bo oczywiście ich nie czesze.
Próbowałam na niej wymusić zmianę tych nawyków prośbą, groźbą, wiele razy nawet popłakałam się z bezsilności. Nie mogę patrzeć, jak moje dziecko jest takie zaniedbane a ludzie na ulicy patrzą na nią z obrzydzeniem. Podobno w klasie też się z niej podśmiewają, a ona kompletnie nic sobie z tego nie robi.
W kieszeniach jej ubrań, które piorę, potrafię znaleźć na przykład starą gumę do żucia czy cukierka bez opakowania. Jak się domyślam - albo na później, albo nie miała kosza pod ręką, żeby to wyrzucić. Przecież to okropne!
Z miesiączką, tak jak autorka wpisu, który widziałam w internecie, też mam podobne doświadczenia. Z tym że zużyte podpaski znajdowałam nawet w walizce, kiedy córka wracała z wycieczki klasowej. W głowie mi się to nie mieści, że nie można po prostu wziąć i wyrzucić brudnej podpaski do kosza.
Jedne skarpetki na pięć dni
Ale jakaś dziwna awersja do mycia się i chowania brudnych rzeczy to nie wszystko. Moja córka, wstyd mi to nawet pisać, nie zmienia bielizny. Ma dużo ubrań i niczego jej nie brakuje, ale ciągle chodzi w tych samych przepoconych skarpetkach i koszulkach. Doszło do tego, że każdego wieczoru po prostu zgarniam z jej pokoju wszystko, w czym danego dnia była w szkole i chowam, dopóki nie wypiorę. Dlaczego chowam? Bo potrafiła wyciągnąć brudne ubrania z kosza na pranie. Wszystko byle nie założyć czegoś czystego i świeżego...
Mało tego, regularnie znajduje w jej pokoju jakieś 'miny'. A to gnijące resztki jedzenia schowane do szuflady, a to kubek z zaschniętą herbatą. Kiedyś udało jej się wyhodować w takim kubku nawet pleśń. Jeden wielki bałagan.
Niestety przy jedzeniu nie zachowuje się lepiej i w zasadzie każdy posiłek kończy się tym, że przynajmniej kropla spadnie jej na spodnie czy bluzkę. Ona robi tyle bałaganu wokół siebie, że naprawdę mnie to obrzydza. Zwłaszcza ze kompletnie przy tym stole nie umie się zachować: mlaszcze, siorbie, mówi z otwartą buzią. To naprawdę straszne widzieć w czyjejś buzi przemielone śniadanie.
Sytuacja bez wyjścia
Jestem załamana moją córką i kiedy widzę inne nastolatki, które wręcz przesadnie dbają o siebie, zastanawiam się: dlaczego mnie to spotkało? Dlaczego nie mogę mieć córki, która nakłada sobie wieczorami z koleżankami maseczki na twarz i buntuje się, że jest już kobietą, a nie małą dziewczynką? Czemu zamiast dyskutować o tym, czy może malować się do szkoły, dyskutujemy o tym, żeby w ogóle umyła zęby?
My z mężem dbamy o higienę, więc nie ma możliwości, żeby tego typu wzorzec wyniosła z domu. Nie jesteśmy brudasami, córka nigdy nie widziała żebyśmy siedzieli w ciągu dnia w powyciąganym brudnym dresie i poplątanych tłustych włosach, niemytych od wielu dni. A sama dokładnie tak robi.
Nie pomagają żadne rozmowy. Próbowałam nawet zabrać ją na zakupy, kupić jakąś ładną kosmetyczkę, przybory, które sama mogłaby wybrać. Jednak kompletnie nie była tym zainteresowana. Jak do niej przemówić? Boję się, że przez ten brud przywlecze sobie jakieś choróbsko".
Od redakcji
W opisanym przez autorkę przypadku najlepiej nie czekać, tylko zgłosić się do specjalisty po poradę. Psycholog najlepiej oceni, jaka jest przyczyna zachowania córki i co można z tym zrobić. Na pewno straszenie czy wymyślanie kar córce nie przyniesie żadnego efektu.
Widać, że jest to głębszy problem niż z pozoru się wydaje. Wiadomo że nastolatków często ciężko przekonać do utrzymania porządku w swoim pokoju, na pewnym etapie życia dojrzewające dzieci mogą też mieć problemy z utrzymaniem prawidłowej higieny i zaakceptowaniem zmian, które dzieją się w ich ciałach. Jednak ma to charakter przejściowy. W tym przypadku autorka listu wskazuje całą gamę stałych zachowań, które w pewnym sensie są dla jej córki destrukcyjne i mogą prowadzić do problemów zdrowotnych.