"Teściowa ciągle się wtrąca. Jej czas na wychowanie dzieci minął, niech zajmie się byciem babcią!"
List do redakcji
20 kwietnia 2022, 11:40·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 kwietnia 2022, 11:40
Bycie babcią i dziadkiem wiąże się zupełnie z czym innym niż bycie rodzicem. Dziadkowie mają większy luz i swobodę, mogą poświęcić się budowaniu z wnukami relacji przez opiekę nad nimi i wspólne spędzanie miłego czasu. A co, jeśli babcia chce wziąć na siebie odpowiedzialność i zaczyna wychowywać wnuki wbrew temu, co sądzą o tym rodzice dzieci?
Reklama.
Reklama.
Bycie dziadkiem i babcią wiąże się przede wszystkim z przywilejami i przyjemnościami. To rodzice dziecka powinni być odpowiedzialni za wychowanie.
Jeśli babcia lub dziadek wtrącają się w wychowanie wnuków, należy im postawić jasne granice, bo zamiast dawać nauczki, powinni skupić się na budowaniu relacji.
Napisała do nas Magda, mama dwójki dzieci, których babcia aż za bardzo wtrąca się w wychowanie wnuków. Kobieta nie wie, jak dotrzeć do swojej teściowej.
Żarty o teściowych to nie zawsze prawda?
"To, że od lat krążą żarty o teściowych to nie przypadek. Sama znam mnóstwo przykładów teściowych moich przyjaciółek i znajomych, którym z powodu matki męża rozpadały się związki, rodziny się kłóciły, a dzieci były nieszczęśliwe. Mnie się to zawsze wydawało przesadzone, trochę miałam poczucie, że przecież wina zawsze leży po dwóch stronach.
I uważałam, że nawet jeśli to mnie się poszczęściło, bo matka mojego partnera nigdy nie wtrącała się w nasz związek. Zamiast krytykować nasze wybory to bardzo pomagała podczas przygotowań do ślubu i wesela, bardzo się cieszyła, gdy dwukrotnie okazało się, że zostanie babcią. Zawsze była mi bliska i serdeczna" - przyznaje na początku swojego listu Magda, mama dwójki dzieci.
Kobieta zaznacza, że od kiedy zaczęła się spotykać ze swoim późniejszym mężem, jego matka była naprawdę serdeczna i nawet jako teściowa nie mieściła się w stereotypach.
Teściowa po przemianie w babcię
Magda opowiedziała o tym, jak jej teściowa zmieniła się, gdy została babcią dwójki jej dzieci: "Do czasu aż urodziłam dwójkę dzieci i wtedy w mojej teściowej zaszła jakaś zmiana. Najpierw było niewinnie – gdy miałam problemy z laktacją, usłyszałam od niej, że źle się odżywiam i mam za tłusty pokarm, dlatego dziecko płacze.
Potem miała jakieś "ale", gdy rozszerzaliśmy dzieciom dietę za pomocą BLW. Z każdym kolejnym etapem rozwoju dwójki moich dzieci, teściowa wiedziała lepiej i zawsze miała odmienne zdanie niż my, rodzice dzieci. To raczej było tylko wyrażanie swojej opinii, przez co traktowaliśmy te jej komentarze jako nieszkodliwe. Tylko raz mąż rozmawiał z mamą i zwrócił jej uwagę po jakiejś sytuacji, gdy ta była przekonana, że niemowlakowi czekolada nie zaszkodzi" - wspomina nasza czytelniczka.
Magda jest zła, bo teraz, gdy jej dzieci są starsze, teściowa opowiada im o kościele, choć jej rodzina jest niewierząca i stara się pokazać wnukom, że to babcia wie lepiej, niż rodzice: "Teraz moje dzieci mają 8 i 6 lat, a ich babcia zaczęła przechodzić samą siebie. Dzieciaki są już duże, świadome, a teściowa zaczęła rozmawiać z nimi na poważnie o wielu kwestiach.
Zaczęło się od tego, że jesteśmy niewierzący, dzieci nie chodzą na religię i nie chodzimy do kościoła. Babcia natomiast uważa, że to najcięższy grzech, że dzieci muszą wiedzieć, jak powinno się obchodzić Boże Narodzenie i Wielkanoc i jakie są na ten temat przekonania w Kościele katolickim. Ostatnio moja 6-latka płakała, bo babcia powiedziała jej, że ma grzech i nie może pójść do spowiedzi, bo nie będzie przystępowała do Komunii Świętej.
Innym razem strofowała dzieci i rozstawiała je po kątach, bo jak to dzieci: zbyt głośno się bawiły i skakały. Moja teściowa nagle stała się typem osoby, która wszystko wie najlepiej. Zdarzyło się, że powiedziała wnukom, że ona wie lepiej niż rodzice, co dla mnie jest bardzo niewychowawcze. No właśnie, ona teraz próbuje bawić się w wychowywanie dzieci, bez brania za to odpowiedzialności, bo "przecież jest babcią, a babcie są od rozpieszczania".
I pod przykrywką tego rozpieszczania nagle teściowa wychowuje wnuki, mimo że rodzice tego nie chcą. Czy babcia nie powinna skupić się na budowaniu relacji z wnukami? Na wspólnym spędzaniu miłego czasu? Do tego teściowa uważa, że te jej reprymendy i rozstawianie dzieci po kątach czy uczenie o kościele to jej wkład w wychowywanie. Nie rozumie, że bardziej by pomogła, gdyby została z dziećmi, gdy szkoły są szkoły i przedszkola są zamknięte, a my z mężem musimy iść do pracy.
A ona w takich chwilach uważa, że już tak dawno nie zajmowała się dziećmi, że zawsze wykręca się z pomocy w opiece nad nimi" - opisuje w dalszej części listu Magda. Kobieta jest zła, że jej teściowa wtrąca się w metody wychowawcze swoich wnuków i nie rozumie, że dużo bardziej by pomogła, gdyby zajęła się dziećmi, gdy ich rodzice muszą iść do pracy, niż upominaniem i dawaniem dzieciom kar.
Dziadkowie nie są od wychowywania wnuków
"Zawsze wydawało mi się, że od wychowywania to są rodzice, a dziadkowie od pomocy i korzystania z bycia dziadkami (jak np. miło spędzony z wnukami czas wolny). Moja teściowa wychowanie swoich dzieci nieco pominęła, bo była wiecznie niemającą czasu pracoholiczką.
A teraz próbuje nadrabiać z wnukami, mimo że jej czas na wychowywanie dzieci już dawno minął. Mój mąż ma nawet o to trochę do niej żal, że dla niego czasu własna matka nie miała, a teraz chce nadrabiać w wychowywaniu wnuków. I dobrze, niech nadrabia stracony czas, ale nie w taki sposób, który w oczach dziecka stawia rodziców jako tych gorszych niż babcia.
Próbowaliśmy z teściową rozmawiać, tłumaczyć jej, że cieszymy się, że chce być częścią wychowywania dzieci, ale ona nie rozumie tego, że przekracza granice i zaczyna wchodzić raczej w rodzicielskie niż babcine powinności. Nie chciałabym odcinać dzieci od kontaktu z nią, ale nie bardzo wiem, co trzeba zrobić, gdy rozmowy i prośby nie pomagają, a teściowa nadal wtrąca się m.in. w to, jak dzieci są żywione.
Podtyka im kakao na krowim mleku, mimo tego że obydwoje są uczuleni na laktozę i nie mogą jeść mlecznej czekolady w hurtowych ilościach. Jak bez obrażania i robienia awantur dotrzeć do babci, która nie rozumie, że jej czas na wychowywanie dzieci minął i teraz powinna zająć się innymi obowiązkami i przyjemnościami, z którymi wiąże się rola babci?"- kończy swój list nasza czytelniczka.
Magda przyznaje, że nie do końca wie, jak rozegrać trudną sytuację z teściową, bo prośby i rozmowy nie pomagają. Matka jej męża nie rozumie, że jest różnica między pomocą przy wnukach i byciem babcią a wychowywaniem ich i braniem za nie odpowiedzialności. Te ostatnie bowiem spoczywają na rodzicach.
To rodzice są odpowiedzialni za wychowanie dzieci
Gdy dziadkowie nie rozumieją, że wtrącają się w wychowywanie dzieci i przekraczają granice ustalone przez rodziców, jedyny sposób to postawienie sztywnych zasad. Dziadkowie muszą zrozumieć, że decyzję w sprawie dziecka, tego, jak będzie wychowane i co mu wolno, zależne są tylko i wyłącznie od rodziców.
Rola dziadków w wychowywaniu dziecka jest zupełnie inna, bo na nich nie spoczywa odpowiedzialność za wnuki. Oni są od tego, by je rozpieszczać, budować relację i spędzać razem czas. Stawianie granic, reprymendy, a także często kary – nie powinny wychodzić z inicjatywy dziadków i powinni oni w tych kwestiach szanować wybory rodziców.
W takich chwilach ważne jest, by mama i tata stali za tą decyzją ramię w ramię, bo jeśli jedno z nich weźmie stronę dziadków, nie uda się wypracować zgodnych reguł.