Warszawskie metro, kto komu ma ustąpić miejsce siedzące?
Warszawskie metro, kto komu ma ustąpić miejsce siedzące? fot. 123 Rf
REKLAMA

Nie udawajcie, że nie widzicie

Opowieść pani Basi pojawiła się na fan page’u jednej z blogerek. Jest to historia kobiety pełnej ciepła i empatii pomimo choroby. Akt odwagi, by stanąć w obronie innych kosztem prawa do własnej intymności. Udało jej się dzięki temu zmienić myślenie jednej osoby, zmusić ją do przemyśleń. Można jednak zrobić więcej dobrego i nagłośnić jej historię. Może dzięki temu uda się więcej osób przekonać do tego, że myślenie nie boli, a ustępowanie miejsca jest po prostu obowiązkiem tych, którzy czują się na siłach postać tych kilka minut.
– Jadę sobie warszawskim metrem, wracałam z Centrum Onkologii (nowotwór węzłów chłonnych), byłam naprawdę słaba, więc zajęłam miejsce siedzące. Po przejechaniu kilku stacji wsiadła kobieta. Z przypinką przyczepioną do kurtki na wysokości brzucha. A brzuch już niemały. Widziałam ludzi, którzy odwracają od niej wzrok. – opisuje zdarzenie pani Basia.
Oczywiście nikt nie zamierzał się podnieść i ustąpić miejsca ciężarnej, a wszyscy udawali bardzo zajętych i niewidomych. Osłabiona leczeniem kobieta postanowiła więc sama wstać i ustąpić miejsca kobiecie w zaawansowanej ciąży.
– Pomyślałam sobie: Ok, Baśka! Ich jest dwoje. I wstałam. Bardzo mi podziękowała. I tu nagle odezwała się za mną siedząca kobieta, i to wcale nie w podeszłym wieku. I mówi tak: „Pff. Się krowa oznaczyła, żeby jej miejsca ustępować”. Szok! – opowiada poruszona kobieta.

Ja mogę postać!

Wiele ciężarnych narzeka na złe traktowanie w środkach komunikacji i nieustępowanie miejsc i niestety dotyczy to tak samo mężczyzn, udających nagłą ślepotę, co kobiet, które na dodatek potrafią być złośliwe, w myśl zasady: mnie nie ustępowano, więc i ja nie będę. Czasem z tego powodu wybucha kłótnia, ale zazwyczaj kończy się to na smutku, goryczy i rozczarowaniu.
Pani Basia postanowiła jednak zareagować. Trudno jej było uwierzyć, że kobieta w sile wieku, a nie jakaś schorowana staruszka może w taki sposób odezwać się do innej pani. Miejmy nadzieję, że lekcję, którą dała Pani zgłaszającej pretensje, zapamięta ona na długo.
– Odwróciłam się do szanownej Pani, zdjęłam czapkę, zdjęłam perukę i powiedziałam: „Ja mogą postać”. Kobieta zdębiała. Ale… przeprosiła. A ja poczułam się dumna z siebie, że zawalczyłam… Trzeba ludzi uczyć wrażliwości…”
Choć gratulujemy odwagi pani Basi, to jest nam też przykro, że została postawiona w tak trudnej sytuacji i musiała walczyć w imieniu ciężarnej, choć jej samej ledwie starczyło sił. Niech ta historia niesie się i pokazuje ludziom, że czasem trzeba spojrzeć głębiej i nie wolno oceniać nikogo zbyt pochopnie.