Polusia, zaśpiewaj piosenkę
"Mama opiekuje się Polą z największą starannością, przez lata pracowała w przedszkolu, więc wcale nie dziwiło mnie, że uczy ją piosenek, wyliczanek, ciągle coś razem malują, bawią się. Umówmy się, mam wykwalifikowaną, kochającą opiekę dla córki, czy można chcieć więcej?" - pyta retorycznie Monika, która od razu odpowiada sobie, że owszem, tego, aby jej dziecko było traktowane z szacunkiem.
"Niedawno byliśmy na imieninach u dziadka, rodzina jest spora, więc było mnóstwo kuzynek, ciotek, wujków... Prawie 40 osób. Moja matka wstała nagle i ogłosiła, że wszyscy mają być cicho, bo Pola przygotowała recital. Zatkało mnie, o niczym nie miałam pojęcia" - wyznaje kobieta.
Córka wtuliła się w nią i mimo nawoływań babci nie chciała wyjść na środek. Wielu z gości dwulatka widziała po raz pierwszy. Jak wspomina jej mama, sama ich obecność zawstydzała dziewczynkę, a już na pewno nie miała ochoty spełnić prośby babci i śpiewać przy wszystkich.
"Ale moja mama nie odpuszczała, nawet kiedy Pola się rozpłakała, cały czas namawiała ją, żeby pokazała, czego uczyły się przed spotkaniem. W końcu nawarczałam na nią, żeby dała dziecku spokój. A ona usiadła i jakby nigdy nic zaczęła się śmiać i opowiadać teatralnym szeptem, jak wstydliwa jest moja córka, a szkoda, bo miesiąc uczyły się do występu, może później się zbierze, żeby praca babci nie poszła na marne" - dodaje kobieta.
Monika nie pozwoliła, żeby było jakieś później i razem z córką i mężem wyszli ze spotkania, wykręcając się złym samopoczuciem małej. Babcia najwyraźniej uznała, że to przyczyna niechęci wnuczki do występów, bo następnego dnia zjawiła się u córki z rosołkiem dla Poli.
To nie był jednorazowy numer
"Opowiadałam tę sytuację sąsiadce, która zna moją mamę i często widują się na placu zabaw, na co Ala stwierdziła, że dziwne, że babcia jeszcze nie sprzedaje biletów na występy Poli. Okazało się, że regularnie każe córce popisywać się talentami, choć mała wcale nie ma na to ochoty" - czytamy w liście.
Zdaniem sąsiadki, babcia miała zmuszać dziewczynkę do występów przed publicznością regularnie Kiedy ta nie chciała, kobieta kusiła ją słodyczami i możliwością oglądania bajek w nagrodę. "Zadzwoniłam do mamy, stwierdziła, że przesadzam i jak będę wiecznie pobłażać córce, to zawsze będzie taka nieśmiała. W swoim zachowaniu nie widzi nic złego, chce się tylko pochwalić wnuczką. Nie wiem, jak z nią rozmawiać" - kończy swój list Monika.
Zmuszanie dziecka to kiepski pomysł
Dziecko rodzi się z pewnym pakietem cech osobowości. Może do nich należeć również nieśmiałość, ale nawet te ekstrawertyczne dzieci miewają momenty, wynikające z etapu rozwoju, kiedy krępują się obcych. Pomijając już fakt, że dzieci to nie zabawki, nie muszą popisywać się sztuczkami, recytować i śpiewać na zawołanie. A już na pewno niezależnie od okoliczności nie wolno ich wyśmiewać i zawstydzać.
Babcia Poli może i nie miała złych zamiarów, ale taktyka, którą przyjęła, była krzywdząca dla wnuczki. W takiej sytuacji warto porozmawiać z babcią, wyjaśnić, że dziecko ma prawo samodzielnie decydować, czy chce publicznie śpiewać lub występować w innej formie. Warto przypomnieć babci, że należy uszanować dziecięcą niechęć do takich przedsięwziąć, a system nagród i kar jest dla dzieci krzywdzący.
Zmienianie na siłę dziecięcego temperamentu nie przyczyni się niczemu dobremu. Jeśli spokojna stanowcza rozmowa z poszanowaniem obydwu stron nie pomoże, może warto się zastanowić, czy babcia jest najlepszym pomysłem, jeśli chodzi o opiekę nad Polą? Opiekunka niezależnie od tego. czy jest z dzieckiem spokrewniona, czy nie, powinna przestrzegać zasad wyznaczonych przez rodziców, a nie działać na szkodę dziecka.