Młodszy brat mera Kijowa, Władimir Kliczko odwiedził kijowski szpital i pokazał na swoim Instagramie wzruszający film z oddziału położniczego. Skomentował go słowami: "Życie toczy się dalej" - ten obraz daje nadzieję.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Brat mera Kijowa, Władimir Kliczko udostępnił na swoim Instagramie wzruszający film ze szpitalnego oddziału położniczego.
Do pokrzepiającego obrazu dołączył swój komentarz: "Życie toczy się dalej".
Film ma dać nadzieję i pokazać, że wojna nie zatrzyma narodzin, a krąg życia toczy się dalej. Od początku wojny w szpitalu, który pokazuje sportowiec, urodziło się 82 dzieci.
Na swoim Instagramie, zarówno prezydent Ukrainy, jak i mer Kijowa Witalij Kliczko (odpowiednik burmistrza lub prezydenta miasta) czynnie udzielają się, przekazują informacje i nagrywają filmy z atakowanej przez rosyjskich żołnierzy Ukrainę.
Młodszy brat mera Kijowa, czyli Władimir Kliczko, także bierze czynny udział w obronie kraju, walczy, broniąc Kijowa i pomaga starszemu bratu. Na jego koncie na Instagramie możemy obejrzeć zdjęcia i filmy, które sportowiec na bieżąco udostępnia swoim odbiorcom.
Pokrzepiający film
Wiele filmów i zdjęć Kliczki ma zagrzewać do boju, podnosić na duchu i nadawać nieco optymizmu w tym trudnym dla Ukraińców czasie. Taki jest też najnowszy film na profilu – młodszy brat mera Kijowa nagrał go podczas wizyty w miejscowym szpitalu na oddziale położniczym.
Na filmie widać byłego boksera, który ze wzruszeniem w oczach i szeptem mówi: "A życie toczy się dalej. Od początku wojny w tym szpitalu urodziło się 82 dzieci. Na świat przychodzi coraz więcej Ukraińców".
Mężczyzna pokazał w następnym ujęciu maleńkie noworodki, które leżą pod aparaturą. Film pokrzepia i pokazuje, że mimo bombardowań, mimo śmierci wielu ludzi, krąg życia się toczy, rodzą się nowi obywatele Ukrainy, co daje nadzieję na przyszłość.
Wojna się toczy, życie się toczy...
Władze Ukrainy kilka dni temu podały do wiadomości publicznej, że od rozpoczęcia wojny w Ukrainie, na terenie kraju urodziło się już ponad 4 tysiące nowych dzieci. Zapewniono też, że szpitale w stolicy Ukrainy działają, mają odpowiednie zaopatrzenie oraz lekarzy.
Mer Kijowa poinformował jednak, że wiele porodów musi odbywać się w schronach, bo miasto jest pod ciągłym ostrzałem. O porodach, które każdego dnia mają w Ukrainie miejsce, bo przecież wojna nie da rady tego zatrzymać, pisałyśmy już kilkakrotnie.
Wzruszające są historie kobiet, które rodzą w schronach głęboko pod ziemią, gdzie nie mają warunków szpitalnych, a często nawet brakuje profesjonalnej opieki medycznej. Kobiety, które nie są jeszcze w aż tak zaawansowanych ciążach, często decydują się na podróż do Polski, by tu urodzić normalnie w spokojnych, szpitalnych warunkach, m.in. w Warszawie czy Przemyślu.