"Życie toczy się dalej" pisze dziś Nexta pod zdjęciem mężczyzny w niebieskiej kurtce, z jaskrawozielonym rowerem na tle zniszczonych czołgów w mieście Bucza. Nikt nie wie o tym tak dobrze, jak noworodki, które nie bacząc na nic, cały czas rodzą się w ukraińskich schronach, podczas gdy na górze toczy się wojna. Zdjęcie bliźniąt z Kijowa to symbol życia, które pokazuje swoją wyższość.
Reklama.
Reklama.
Szpitale dziecięce w bunkrach
Jako matki z niepokojem patrzymy na to, co dzieje się w Ukrainie. Dzieci, które 24 lutego, gdy w ich kraju wybuchła wojna, trafiły do szpitalnych schronów, jak i kobiety w ciąży, które nie zdołały uciec z miasta i rodzą w piwnicach i schronach.
Pacjentki Szpitala Dziecięcego Ohmatdyt w Kijowie wraz z dziećmi trafiły do schronu. Na piwnicznym korytarzu, na polowych łóżkach ułożono pacjentów, bo przecież ani chorowania, ani porodów nie da się zatrzymać na czas wojny. W tych dramatycznych warunkach na świat przyszły bliźnięta. Nie wiadomo, w jakim dzieci są stanie. Na udostępnionym na Twitterze zdjęciu maluchy leżą przykryte kocami, wygląda na to, że śpią. Nieświadome, w jak ciężkich czasach przyszły na świat.
Mamy leki, brakuje jedzenia
Jak powiedziała w rozmowie z Agencją Reuter jedna z mam, personel szpitala, który opiekuje się pacjentami w służącej za schron piwnicy, nadal dostarcza leki. Zaczyna brakować jedzenia. W schronie słychać dochodzące z zewnątrz dźwięki syren i bombardowania.