Kiedy jest odpowiedni moment na przecięcie pępowiny i co ono właściwie oznacza? Dla każdego rodzica odpowiedzi na te pytania będą zupełnie inne. Babcia mawiała "małe dzieci – mały kłopot, duże dzieci – duży kłopot". Bo tak to już jest, że rodzicem nigdy nie przestajesz być, nawet jeśli twoje dziecko jest dorosłe. A co jeśli wydaje mu się, że jest dorosłe, a ty wiesz, że 13, 14 lat to nie jest dorosłość?
Kiedy jesteś rodzicem kilkulatka, wiesz, jak będzie wyglądał sylwester, ulubione przekąski dziecka, może jakieś zabawy i tańce do dziecięcej muzyki. Kiedy maluch zaśnie, lampka szampana o północy i spać, bo dziecko obudzi się wcześnie i trzeba będzie się nim zająć. W tym czasie człowiek marzy po cichutku, żeby odchować dzieci i bawić się jak inni dorośli, niekoniecznie przy muzyce z "Krainy lodu".
Tylko kiedy "berbeć" ma 14 czy 15 lat, życie wcale nie staje się łatwiejsze. Znajomi zaplanowali wyjazd na sylwestra w góry, trzy dni z dala od domu w góralskiej chatce mieli witać nowy rok. Założyli, że towarzyszyć będzie im ich jedyne dziecko, 15-letnia córka. Tylko że nastolatka miała nieco inne plany. Dziewczyna oświadczyła tuż przed wyjazdem, że nigdzie się nie wybiera.
Weekend zamierza spędzić u koleżanki, którą rodzice dobrze znają, tak jak i mamę dziewczynki i ... nie są zachwyceni pomysłem córki. - Ta dziewczyna szwenda się przy nocach i pali epa, jej matka się na to godzi, bo uważa, że zakazy tylko pogorszą sprawę. Jak mam pozwolić jej zająć się Jagą, kiedy będziemy tak daleko - zwierza się ze swoich obaw mama nastolatki.
Może zapakować siłą do auta?
Marzena rozważa różne opcje rozwiązania problemu, radzi się znajomych i rodziny i... nadal nie wie co zrobić. Teściowa i siostra radzą, żeby zapakować córkę do auta i nie ulegać jej prośbom. - Absolutnie, nie możecie zostawić dziecka i pojechać tak daleko! Co zrobisz, jak zadzwonią ze szpitala, że coś się stało? - pyta pierwsza z nich. - Wiesz, jaka jest ta koleżanka, kolczyk w języku i chmura dymu za nią, to nie jest odpowiednie towarzystwo dla mojej wnuczki.
Siostra Marzeny też jest przekonana, że jedynym rozsądnym wyjściem jest zabranie dziecka siłą. - Postrzela chwilę fochy, zobaczy góry zimą, to jej przejdzie. Dzieciaki spuszczone ze smyczy chcą spróbować wszystkiego na raz i pakują się w kłopoty - mówi. - Zresztą obydwie dobrze wiemy, że wcale nie chodzi o koleżankę, ta koleżanka to pewnie jakiś chłopak, chyba nie spieszysz się, żeby zostać babcią?
Kobietom z rodziny wtóruje kilka koleżanek Marzeny. Każda z nich opowiada, jakąś wstydliwą historię z własnej młodości, kiedy "poczuły wolność". A w mamie nastolatki gotują się emocje. No bo jak może zostawić córkę, a z drugiej strony wie, że 15-latka zrobi wszystko, aby zemścić się za zniszczone plany sylwestrowe i wyjazd raczej nie będzie miły.
Daj jej spokój, zaufaj
Mama Marzeny stoi w przeciwnym obozie. - Przypomina mi, że sama w wieku mojej córki miałam bardzo dużo swobody, nocowałam u koleżanek, wychodziłam na imprezy i nic strasznego się nie stało, a przecież nawet nie miałam komórki, mama nie mogła się ze mną skontaktować - przytacza słowa mamy kobieta. Przyznaje jednocześnie, że właśnie mając 15 lat, po raz pierwszy próbowała alkoholu i papierosów.
- Żadna z tych używek nie została ze mną na dłużej, ale boję się o córkę, a co jeśli faktycznie zrobi coś głupiego? Mama przekonuje mnie, tak jak i mąż zresztą, że jeśli ma zrobić coś nierozsądnego, zrobi to kiedykolwiek, a ja powinnam się cieszyć, że mamy szansę spędzić chwilę we dwoje. Nie wiem, co robić - mówi Marzena.
Zwolennicy zostawienia 15-latki u koleżanki przekonują, że wystarczy odbyć dwie szczere rozmowy. Jedną z córką, aby zapewnić ją o swoim zaufaniu, ale i podzielić się z obawami. Jasno dać do zrozumienia, że dotychczasowym zachowaniem zapracowała na zaufanie i dobrze by było, gdyby go nie zaprzepaściła.
Drugą rozmowę zalecają przeprowadzić z mamą koleżanki, u której córka miałaby zostać. Wyjaśnić swoje obawy i powiedzieć wyraźnie, czego dziewczynie robić nie wolno. Poprosić o kontakt z informacją, że 15-latka jest w domu i wszystko z nią w porządku.
Zaufanie to podstawa
Życie z nastolatkiem pod jednym dachem nie jest łatwym zadaniem. Już nie dziecko, a jeszcze nie dorosły. Człowiek, który poszukuje siebie, chce eksperymentować, zobaczyć, co inni widzą w alkoholu, jak to jest być na imprezie bez rodziców. Dla nastolatków przyjaciele są jak rodzina. To jednostki najbliższe, zmagające się z podobnymi problemami i emocjami - rozumiejące go, jak nikt inny na świecie.
Brutalne odcięcie nastolatka od kolegów, koleżanek może być dla niego nie tylko bolesnym ciosem, ale też powodem do zachowywania się w sposób, który urazi rodzica. Trudno czasem znaleźć złoty środek. Niezależnie od podjętej decyzji rodzic ma obowiązek dostrzec i nazwać emocje nastolatka. "Branie za łeb" i "wsadzanie siłą" do auta, nawet nie stały obok próby zrozumienia młodego człowieka.
Czy można w takiej sytuacji zaufać dziecku, że na 100 proc. nie zrobi niczego nierozsądnego? Tu już każdy z nas musi odpowiedzieć sobie sam, ale do znalezienia odpowiedzi niezbędne jest poznanie własnego dziecka. A jeśli mu nie ufamy i sprawdzamy na każdym kroku, to możemy być przekonani, że nastolatek zrobi absolutnie wszystko, co w jego mocy, aby przechytrzyć rodzica i ukryć, jak najwięcej niewygodnych faktów.