
"Najstarszego syna urodziłam jeszcze w szkole średniej. Z rodzicami miałam raczej średnie relacje, nie tylko dlatego, że wcześnie zrobiłam z nich dziadków" - zaczyna swój list Małgorzata. Kobieta około czterdziestki ,od 20 lat zamężna. Mama trzech synów, która mówi wprost, że pozwala chłopcom zapraszać ich dziewczyny na noc. Często spotyka się za to z krytyką.
1. Nie byłam "dobrym dzieckiem"
"Zacznę od tego, że wcale nie tak dawno byłam w wieku moich synów. Doskonale pamiętam, kiedy miałam 16-20 lat. Wtedy byłam już aktywna seksualnie. Z rodzicami nigdy o tym nie rozmawiałam. Kiedy zaszłam w ciążę tuż przed maturą, sądzili, że Robert i ja wpadliśmy przy pierwszym razie. Mylili się" - pisze kobieta.2. Zależało nam na relacjach
Małgorzata mówi wprost, że ani ona, ani mąż nie mieli idealnych domów, jednak widzieli wokół takie, w których życie wyglądało nieco inaczej. Dzieci były w centrum życia rodziców, dorośli dostosowywali swoje aktywności i plany do nich. Sami wymarzyli taki właśnie dom dla własnych dzieci.3. Nie chciałam, żeby chowali się po kątach
Małgorzata przyznaje, że swój pierwszy raz przeżyła jak wiele nastolatek w tamtym czasie na imprezie u koleżanki. Inni robili to w samochodzie, Gosia nie chciała, żeby ich synowie tak ważne przeżycie obdzierali z otoczki intymności.4. Wszyscy przewracają oczami
Małgorzata postanowiła napisać list do nas po świętach, kiedy ze strony dalszej rodziny posypała się na nią krytyka. "Przy świątecznym stole, jakoś naturalnie wyszła rozmowa o tym, że "synowe" nocują u nas. I wtedy się zaczęło. Pełna gama wszystkiego: od przewracania oczyma, przez komentarze, że chyba chcemy zostać wcześnie dziadkami, po personalne ataki na chłopców i ich towarzyszki, czy im nie wstyd" - wspomina.5. Nie będę przepraszać
Małgorzata nie zamierza "zwiększać poziomu moralności" dzieci, żeby zadowolić innych. Uważa, że układ, który mają z synami, jest zdrowy, pełen zaufania i sprawdza się. "Sama nie doświadczyłam bliskości z rodzicami, cieszę się, że z moimi dziećmi jest zupełnie inaczej. Są w takim wieku, że pewne rzeczy i tak z robią, jeśli nie pod naszym dachem, to gdzieś indziej. Tu przynajmniej są bezpieczni" - podkreśla mama nastolatków.Może cię zainteresować także: "Ja bym wychowała inaczej". Zapomnij o złej teściowej, u mnie sto razy gorsza jest... własna matka