40 tydzień ciąży, poród, Lubin, porodówka
W 40. tygodniu ciąży usłyszała, że ma "nie gadać głupot", szpital komentuje zachowanie lekarza, tłumacząc, że to "taka specyfika oddziału". Fot. Andrea Piacquadio z Pexels
Reklama.

Zgłosiła się po terminie

Lubinianka zgłosiła się do szpitala, kiedy mimo ukończonego 40 tygodnia ciąży, akcja porodowa się nie rozpoczęła. Wcześniejsze badania wykazały, że dziecko jest duże i waży ponad 4 kg. Jednak to, jak została potraktowana przez personel medyczny, sprawiło, że ostatecznie urodziła w innym szpitalu, a historię z pobytu przy ul. Bema opisała w mediach społecznościowych jako przestrogę dla innych kobiet.
Lubinianka nie kryje swojego oburzenia i opisuje rozmowę z osobą, która ją badała. "Proszę milczeć i słuchać, nie zadawać głupich pytań" - zaczyna medyk. Po czym kwestionuje wielkość dziecka na podstawie... wielkości brzucha ciężarnej i poucza ją, że "po terminie" jest dopiero po 42. tygodniu ciąży.
"Pierwsze badanie przed przyjęciem to (poza toną dokumentów): proszę milczeć i słuchać, nie zadawać głupich pytań. Po co Pani przyszła do szpitala? Termin minął? Termin mija po 42 tygodniu ciąży? Martwi się Pani? To niech Pani słucha, a nie głupoty gada. Dupa niżej! Niżej! Dziecko duże?! Taki mały brzuch?! Nawet nie będę sprawdzał, bo widzę po brzuchu. (...) Po badaniu wziernikiem chciałam ubrać bieliznę przed USG, ale mi nie pozwolił - pisała kobieta na jednej z grup.

Szpital - nie mamy sobie nic do zarzucenia

Portal lubin.pl poprosił o zajęcie stanowiska w sprawie Małgorzatę Bacię, prezes Regionalnego Centrum Zdrowia w Lubinie. "Pisemne wyjaśnienia, a także treść przeprowadzonych rozmów zdają się nie potwierdzać podniesionych przez Pana zarzutów, w tym niewłaściwego zachowania, nieprawidłowej diagnostyki, a także braku prawidłowej opieki medycznej - czytamy w odpowiedzi.
Bacia zaznacza, że szpital ma świadomość "iż obszar położniczo–ginekologiczny, ze względu na specyfikę świadczeń może powodować nie tylko poczucie odarcia z intymności, ale także obawy przed nieznanym czy też rodzić inne negatywne odczucia w zakresie świadczonych usług".
Dalej w odpowiedzi czytamy, że personel dokłada wszelkich starań, "by swoim zachowaniem nie pogłębiać lęków związanych z hospitalizacją. Tym bardziej więc prezentowane zarzuty są dla nas krzywdzące. Jednakże wiemy, iż niezależnie od poziomu udzielanych świadczeń mogą pojawić się osoby niezadowolone z postępowania medycznego, dlatego w tym miejscu pragniemy zapewnić, iż Zarząd, a także wszyscy pracownicy dokładają wszelkich starań, by odsetek niezadowolonych pacjentów był jak najmniejszy" - kończy prezes Regionalnego Centrum Zdrowia.

Jednak można inaczej

Lubinianka została jeszcze jakiś czas w szpitalu, jednak jak przyznaje - na oddziale spotkała się z zupełnym brakiem empatii ze strony personelu. "Absolutna znieczulica, brak profesjonalizmu, brak dobrych lekarzy, którzy kiedyś tam pracowali. Chciałabym mieć wspomnienia, może trudne, ale wspomnienia z porodu, a nie traumę" - pisze kobieta.
Ostatecznie ze szpitala w Lubinie wypisała się na własne żądanie i przeniosła się do szpitala w Nowej Soli, gdzie urodziła dziecko i jak zaznacza, spotkała się z doskonałą opieką. "Uprzejmość, życzliwość i profesjonalizm na każdym kroku. Żaden z lekarzy, żadna położna nigdy mnie nie widzieli, a byli zaangażowani w każdą sytuację okołoporodową, porodową, a teraz poporodową" - wyznaje kobieta.