
Bycie żoną faceta, który jest kierowcą tira, nie jest proste. Nie ma go dwa tygodnie, więc cała opieka nad dziećmi i domem spoczywa na kobiecie. Napisała do nas czytelniczka, która jest właśnie w takiej sytuacji. Zmartwień dołożyła jej jeszcze teściowa, która negatywnie skomentowała sytuację życiową jej syna.
Mąż w trasie, wszystko na głowie żony
"Zanim opowiem dokładniej, w czym leży problem, powinnam chyba przybliżyć naszą sytuację rodzinną. Mam dwoje dzieci: roczną córeczkę Maję i 3-letniego synka Piotrusia. Mój mąż ma dosyć specyficzną pracę - jest zawodowym kierowcą i jeździ tirami w trasy na około 2-3 tygodnie. Po tym czasie wraca na tydzień urlopu, a następnie rusza w kolejną taką trasę.Każda mama ma czasem dosyć
Monika czuje się momentami przytłoczona obecną sytuacją: "Ostatnio jednak coraz częściej zdarza mi się, że mam wszystkiego dosyć. Przytłacza mnie ilość obowiązków do ogarnięcia. Jestem też pedantyczna i ambitna, więc oprócz dzieci biorę sobie za punkt honoru, by mieć zawsze czysto i schludnie w domu, ciepły obiad dla dzieci itp. Podczas jednego z ostatnich spotkań rodzinnych przy okazji urodzin mojego teścia, rozmawialiśmy z kilkoma członkami rodziny o tym, jak radzimy sobie, gdy Michał (mój mąż) jest trasie i nie może mi pomóc w opiece nad dziećmi czy wożeniem ich na różne zajęcia.Teściowa prawdę ci powie...?
"Podczas mojej wypowiedzi spotkałam się z niezbyt przyjemnym wzrokiem mojej teściowej. A gdy skończyłam opowiadanie o tym, jak mi idzie bycie słomianą wdową, mama mojego męża podsumowała, że i tak mam dobrze, bo mąż pieniądze przynosi do domu i nie muszę się o to martwić. I, że tak w ogóle to trochę mi się w głowie (i czym innym) od luksusu poprzewracało.Może cię zainteresować także: Komediodramat z teściową. To przedstawienie rozegra się przy wielu świątecznych stołach












