"Koleżanki? A po co ci koleżanki! Lepiej skupić się na rodzinie. Wiesz, co robią koleżanki? Jedna z drugą odbije ci męża, zanim się obejrzysz, a za plecami powiedzą o tobie wszystko". Słucham opowieści starszej znajomej, cioci, babci, teściowej i zastanawiam się, czy wszystkie trafiły kiedyś tak źle, czy starsze pokolenie kobiet wyssało chęć do rywalizacji z własną płcią z mlekiem matki.
Znacie ten dylemat, czy przyjaźń damsko-męska istnieje? Zawsze bawiło mnie to pytanie i samo założenie, że osoby przeciwnej płci zawsze skończą ze sobą w łóżku lub po prostu się nie dogadają. Kobiety nie są z Wenus, a mężczyźni z Marsa. Okazuje się jednak, że o wiele trudniejsza jest odpowiedź na pytanie, czy przyjaźń damsko-damska istnieje.
Trudniejsza dla mnie, bo wiele kobiet 50 plus, z którymi rozmawiam, ma bardzo konkretną teorię na tę kwestię. Od babci usłyszałam, że koleżanki odwrócą się, zanim wyjdę z imprezy, żeby obgadać mnie za plecami. Moje znajome od teściowych regularnie słyszą, że koleżanki odciągają je tylko od rodziny, a wiele kobiet, mimo braku takich doświadczeń powtarza mi, że koleżanki tylko czyhają, by upolować mojego mężczyznę.
Czy naprawdę stosunki damsko-damskie można streścić słowami kobieta kobiecie wilkiem? Gdy zaczynam myśleć o tym temacie, wszędzie widzę sygnały sugerujące nam, że kobiety są swoimi największymi wrogami.
Wystarczy włączyć internet, by utonąć w nagłówkach a'la :"Kobieta-szef to koszmar każdej kobiety, przyjaciółka odbiła mi faceta, teściowa niszczy mi życie, mama faworyzuje dzieci siostry, siostra odebrała mi miłość rodziców, koleżanki podcinają mi skrzydła".
Kobieta kobiecie wilkiem
Gdy na kobiecej grupie pytam o stosunki damsko-damskie, czytam całe monologi o tym, jak zawistne i obłudne są kobiety, paradoksalnie piszą to same babki. Co jest z nami nie tak, dziewczyny?
"Zazdrość, zawiść, obłuda i fałsz. Kobieta nie powie Ci prawdy prosto w oczy, będzie się uśmiechać i będzie miła, ale odwróci się, obgada i wbije nóż prosto w plecy. Tak jest z 'przyjaciółkami', pracując w damskim gronie jest podobnie. Jest chora atmosfera, wiecznie jakieś dąsy i fochy" – czytam.
"Z koleżankami można porozmawiać o paznokciach, fryzurach, dzieciach i wakacjach, ale nie ważcie się im zwierzać, opowiadać o swoich problemach w małżeństwie, powierzać sekretów. Kiedyś potraktują to jako broń przeciwko wam" – pisze ktoś inny.
"Mężczyźni są prości w obsłudze, jak coś im się nie podoba, mówią głośno co i problem rozwiązany, a kobieta komplikuje na wszystkie możliwe sposoby. Nie lubię pracować z kobietami, niestety muszę, wolałabym mieć samych facetów w grupie. I najlepszy by był przyjaciel gej, bo przyjaciółka prędzej czy później i tak się wypnie" – dodaje kolejna komentująca i zastanawiam się, czy naprawdę w to wierzy.
Przyklaskują jej inne dziewczyny, które z przekonaniem tłumaczą, że nie ma nic gorszego niż pracownik-kobieta, szef-kobieta i właściwie chce się dodać kobieta-kobieta. Każda z komentujących jest przekonana, że spotkała na swojej drodze potwora, szukając szczerze przyjaźni, dlatego zamknięcie się na koleżanki jest jednym dobrym wyborem.
Narzekamy same na siebie, kierowane przekonaniami, które powtarzała babcia, mama, koleżanka, które często od dziecka były uczone rywalizacji z innymi. "Musisz lepiej uczyć się niż Zosia, być ładniejsza niż Kasia, zajmować się mężem, zamiast koleżankami". Dlaczego?
Bo inne kobiety były konkurencją w zdobywaniu mężczyzn, a to jawiło się jako najważniejszy cel każdej panny — zdobycie męża i założenie rodziny. Rady teściowych i mam często nie wynikają z troski o ciebie, a o to, że zaniedbasz ich kochanego synka czy rodzinę, inwestując czas w przyjaciółki, czyli de facto w siebie samą.
We własny komfort, sieć wsparcia, przyjaźń i siostrzeństwo. Dlatego, zamiast szukać potwierdzenia na tezę " kobieta kobiecie kobietą", bądź tą przyjaciółką, którą zawsze chciałaś mieć. Najpierw dla siebie, później dla innych kobiet.