Mogłoby się wydawać, że to właśnie Internet jest miejscem, w którym można porozmawiać bez tabu, znaleźć zrozumienie, wsparcie, ludzi z podobnymi problemami. Jako kobieta, żeby się wygadać, udałabym się w pierwszej kolejności na kobiece grupy. I mocno bym się pomyliła. Nie znalazłam tam śladu kobiecej solidarności, a raczej przekonanie, że nawet jeśli mąż i teściowie wejdą ci na głowę, to "sama jesteś sobie winna".
Jeśli jesteście na choć jednej zamkniętej grupie, nieważne czy dotyczy ona tajników makijażu, robienia pizzy, a może zrzesza osoby po rozwodzie, wiecie jedno.
Grupy to miejsce zadawania pytań, proszenia o rady. Oceniania i szukania perspektywy innych osób. Niezależnie od tego, czy pytacie, jakiego kremu użyć pod ten podkład, by się nie rolował, czy może jak (i czy w ogóle) wybaczyć mężowi zdradę, na zamkniętym forum znajdziecie na te kwestie wiele wyczerpujących odpowiedzi.
Jest jednak pewna internetowa prawidłowość dotycząca części z tych grup. Niezależnie od tego, jaką historię ze swojego życia opiszecie, jaki kłopot, traumę czy rozterkę przywołacie, usłyszycie, że same jesteście sobie winne.
A miejscem tym są "kobiece" grupy. Grupy mam, żon, partnerek. Ogólne fora, na których pojawia się wątek relacji kobiet z ich rodzinami czy partnerem. Jeśli chcecie zobaczyć, jak wygląda kobieca NIEsolidarność, wystarczy, że dodacie tam jeden niewinny post.
Mężowie, dzieci, teściowie
Partnerzy, dzieci i teściowie. Te trzy grupy bohaterów najczęściej pojawiają się w historiach internautek. Jeśli relacje są szachową bitwą, to parter i dzieci mają możliwości szachowego króla, teściowa to królowa, której pozycji w hierarchii figur także nie trzeba tłumaczyć. Jak się już domyślacie, kobieta jest tutaj najzwyklejszym pionkiem.
Na forum ma prawo sobie ponarzekać, ale do wyboru ma kilka tematów: jak uzgodnić coś z mężem, jak być najlepszą dla dzieci, jak dogadać się z teściową. Jeśli jej rozterki dotyczą zbyt (powiedzmy to delikatnie) egoistycznego tematu, jakim są jakiekolwiek jej potrzeby pozarodzinne, dość szybko zostanie przywołana do porządku przez siostry-internautki.
Kobieta kobiecie kobietą
Jeśli nadal nie wyrażam się jasno, pozwólcie że przywołam przykład. Internautka pisze o tym, że zostaje codziennie sama z dwójką małych dzieci. Gotuje, sprząta, zajmuje się domem. Za ścianą mieszka teściowa i mimo, że kobieta bywa upierdliwa, to internautka godzi się na jej codzienne wizyty na kawkę. Ja już w tym momencie czytania posta zaczynam być zirytowana sytuacją opowiadającej to kobiety.
Dalej autorka dodaje, że jej mąż po pracy oczekuje obiadu podanego pod nos, nigdy nie pomaga jej przy dzieciach, nie dotyka prac domowych, a w weekend, gdy powinni mieć czas dla siebie nawzajem, chce wyłącznie spędzać czas ze swoją mamą za ścianą.
Czy to z żoną, czy beż żony, udaje się tam na wycieczki. Kobieta marzy o tym, by wyjść gdzieś z dziećmi czy z mężem, by ten pomógł jej w obowiązkach domowych choć raz, cudownie byłoby jeszcze, gdyby mogła odpocząć od teściowej. Post kończy się nieśmietelnym "Co myślicie kochane? Czy mam być o co zła? Co byście zrobiły na moim miejscu".
Jak myślicie, co napiszą jej "grupowe koleżanki"? Oto trzy przykładowe odpowiedzi, z których tylko jedna jest prawdziwa. Żeby nie powiedzieć – podręcznikowa.
A. Podzielą się swoimi podobnymi historiami. Mój mąż-leń też mi nie pomaga, teściowa wchodzi na głowę, dzieci latają po domu jak dzikie, nie mam siły ich ogarniać. Rozumiem Cię i trzymaj się.
B. Doradzą. Nie możesz brać wszystkiego na siebie. Mąż jest tak samo odpowiedzialny za dzieci czy dom. A gdy już ma wolne, powinien zaangażować się w rodzinę. Poza tym teściowa nie jest twoją koleżanką, nie musisz godzić się na jej wizyty.
C. Przyjmą taktykę kobieta kobiecie wilkiem. "Według mnie autorka posta jest po prostu niewdzięczna. Twój MĄŻ chodzi do pracy i ma prawo czuć się zmęczony. Dziwisz mu się, że po niej potrzebuje wypoczynku? Przeszkadza ci, że chodzi do TEŚCIOWEJ? Chcesz mu jeszcze zabronić kontaktu z własną matką? Powinnaś się cieszyć, że masz DZIECI przy sobie w domu".
I jak, wiecie? Wszystkie osoby dramatu – mąż, teściowa i dzieci – zostały wymienione w odpowiedzi C. I to oczywiście ona jest poprawna.
Takie komentarze to codzienność. Mimo że większość z nas wie, jak trudne jest zajmowanie się domem, każdy leniwy partner zostaje usprawiedliwiony i rozgrzeszony przez życzliwe komentujące, jeśli tylko chodzi do pracy.
"Powinnaś być wdzięczna"
Kobiety wzajemnie przekonują się, że nie mają prawa mieć żadnych żądań, wymagań ani potrzeb innych niż rodzina. Frazami, które najczęściej przewijają się w ich komentarzach, jest "powinnaś być wdzięczna, nie doceniasz, powinnaś się cieszyć".
Nierówność w podejściu do płci boli tym bardziej w środowisku, gdzie znajdziemy same kobiety. By partner został uznany za dobrego ojca czy męża powinien właściwie... nie stosować przemocy, chodzić do pracy, okazać żonie umiarkowaną sympatię czy troskę.
By ona okazała się godną partnerką, matką i kobietą, powinna spełniać wszelkie obowiązki każdej z trzech, bez słowa skargi rzuconego na oblicze męża, dzieci czy teściowej. A na fartuszku mogłaby wyhaftować sobie słowa "poświęcenie, obowiązek, wdzięczność".
Pomyślicie, że przesadzam, że uczepiłam się jakiejś toksycznej enklawy, zamkniętego forum, na którym wiele kobiet myśleniem zatrzymało się w XIX wieku, a w ogóle to kto normalny prosi o rady w Internecie?
Mnóstwo kobiet, którym wydaje się, że ze swoim problemem są zupełnie samotne, które zostały nauczone, że najpierw należy dbać o innych, a na końcu o siebie. I gdy widzę, co piszą im grupowe koleżanki, dopada mnie przerażająca myśl, że kobieca solidarność nie istnieje.
A wiele z nich po prostu żyje w bańce, która nie pozwoli im nawet uświadomić sobie, że to, jak traktują je ich najbliżsi, jest niedopuszczalne. I myślę sobie, że to dobry moment na wylogowanie się. Nie z całego Internetu, ale czas na poszukanie miejsc, które jeśli mają w tytule "matki i żony", to te role nie są ważniejsze niż rola "kobiety".
Albo zalogowanie się na forach, których tematyka nadal was interesuje, chociaż nie ma nic wspólnego z byciem mamą, żoną czy synową. Może tam uda się znaleźć towarzyszki, które przypomną wam, że wasza rozrywka i potrzeby nadal się liczą.
A koleżanki, które pocieszają was radami "bo inne kobiety mają gorzej, powinnaś zacisnąć zęby" najlepiej po prostu... zablokować. Zarówno w Internecie, jak i w codziennym życiu.