
Rodzice dzieci z zaburzeniami nie mają łatwego życia, wiem, o czym mówię. I nie chodzi tu o wyzwania, przed jakimi stajemy na co dzień w naszym życiu, ale o kłody, które walą się nam pod nogi z zewnątrz. Znam wielu rodziców dzieci ze spektrum i co jakiś czas dochodzą do mnie smutne historie o tym, jak przedszkola reagują, gdy sytuacja wymyka się spod kontroli...
Poradzimy sobie
Znajoma ma synka, chłopiec w dzieciństwie dużo chorował, mają za sobą trudną drogę. Kiedy wydawało im się, że wyszedł na prostą, posłali go do przedszkola. Franek jest żywym dzieckiem, ale rodzice od dłuższego czasu przyglądali mu się z lekkim niepokojem, bo widzieli, że bardzo różni się od starszego brata. "On jest jak tajfun, nie słyszy, kiedy do niego mówię" - zwykła mawiać jego mama.Po miesiącu nie było już tak wesoło
W początkowym okresie Franek miał chodzić do przedszkola na 4 godziny, żeby się przyzwyczaił, po miesiącu ten czas miał być wydłużony. Jednak zamiast tego rodzice usłyszeli, że przez ostatnie pół godziny chłopiec jest nie do opanowania. W sali było 12 dzieci i trzy nauczycielki. Zapewniały mamę, że o 12:00 następuje nagła zmiana w zachowaniu dziecka.Czara goryczy się przelała
Rodzice Franka nie chcieli zmieniać mu przedszkola, jednak z czasem odkryli, w jak absurdalnej sytuacji ich postawiono. Dziecko chodziło do przedszkola na cztery i pół godziny, oni płacili pełne czesne, plus opłacali nauczyciela wspomagającego syna, który w żaden sposób nie wpływał na długość, ani jakość pobytu dziecka w placówce. Ciągle słyszeli, jak bardzo problematycznym dzieckiem jest ich syn.Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 15 grudnia 2014 r. w sprawie sposobu podziału części oświatowej subwencji ogólnej dla jednostek samorządu terytorialnego w roku 2015 (Dz. U. 2014 poz. 1977).
Czas na zmiany
Tuż przed końcem roku, przedszkole zamiast orzeczenia niepełnosprawności, otrzymało wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Mimo że w umowie zawartej wcześniej zastrzeżony był miesięczny okres wypowiedzenia, nie było problemu, bo argumentacja w postaci braku zapewnienia dziecku należytej opieki, przeważała na stronę rodziców.Podobna historia zdarzyła się mojemu koledze. Jego syn zaczął przygodę w przedszkolu już z orzeczeniem. Rodzice pracujący w zawodach medycznych, mający świadomość, jak wygląda zaburzenie syna i terapia, której potrzebuje. Wybrali małe prywatne przedszkole integracyjne. Otrzymali zapewnienia, że będzie dobrze, że dziecko dostanie należytą pomoc.
Integracyjne tylko z nazwy
Niektóre przedszkola chętnie nazywają się integracyjnymi, to otwiera furtkę do dodatkowych pieniędzy z gminy. Tylko problem polega na tym, że na etapie przyjmowania dzieci do takich placówek, często ich władze nie zdają sobie sprawy z tego, jaką odpowiedzialność na siebie biorą. Bywa, że pracownicy poza książkami na studiach, nie widzieli nigdy dziecka z danym zaburzeniem, a z dnia na dzień muszą zapewnić mu opiekę.Może cię zainteresować także: Chcesz dobrze wybrać szkołę lub przedszkole dla dziecka? Na początek odpowiedz na te 8 pytań