Na wszystko mówi "ble"? Nie posmakuje nawet jednej łyżki potrawy, którą specjalnie dla niego przygotowałaś? Zachęty, namawianie i prośby zawsze kończą się tak samo: posiłkiem pozostawionym na talerzu. Aż chce się orzec: "Nie chcesz, to nie jedz. Kolacja jest za 4 godziny". Czy to słuszne podejście?
W twojej głowie zaczynają pojawiać się czarne scenariusze. Czasami pojawiają się myśli, że głodzisz własne dziecko. Ale czy na pewno nie przesadzasz? W relacjach dziecka z jedzeniem powinnaś zadbać także o swoje granice.
Widok matek zachęcających swoje dzieci do jedzenia zna każdy z nas. "Jeszcze jedna łyżeczka", "Nie odejdziesz od stołu, póki nie zjesz", "Tyle się narobiłam, a ty nie jesz" – bardzo często rodzice wypowiadają właśnie takie zdania. Oprócz słów są jeszcze gesty.
Bieganie za dzieckiem z łyżeczką, owocami wszelkiego rodzaju i koloru, obiady podawane w różnych wariantach. I wreszcie – zmora każdej matki niejadka – obiady odgrzewane piętnaście razy z nadzieją, że tym razem się uda.
Zapytałam dr Martę Majorczyk – pedagoga, psychologa i doradcę rodzinnego o to, czy powyższe strategie mogą przynieść oczekiwane rezultaty.
– Nie powinniśmy okazywać dziecku tego, że martwimy się o to, ile je. Zrezygnujmy też z biegania za dzieckiem z konkretną potrawą. Pokażmy mu, że ma wyznaczone miejsce do spożywania posiłków. Bardzo ważne jest, by w chwili jedzenia nie oglądało bajek. Skupiamy się na czynności, którą wykonujemy, celebrujemy ten moment – mówi dr Marta Majorczyk.
Zadbajmy nie tylko o niejadka
Oprócz zadbania o nasze pociechy bardzo ważne jest też zadbanie o nas samych. Podtykanie maluchowi co 5 minut obiadu pod nos, wcale nie służy budowaniu przez niego zdrowej relacji z żywnością. Jest uciążliwe dla niego i dla nas.
– Są dzieci, które nie jedzą za dużo, a rodzice się martwią. Czasami warto skonsultować to z pediatrą. Jeśli jednak waga nie opada, dziecko się rozwija, rośnie i widać, że nie jest apatyczne, to wiadomo, że samo reguluje swoje żywienie. Jeżeli ono mówi, że nie jest głodne i naprawdę tak jest, to nie powinniśmy go zmuszać – wyjaśnia dr Marta Majorczyk.
Zastanówmy się też, gdzie w całej tej sytuacji jesteśmy my. Może czujemy zmęczenie i utrudzenie wiecznym zamartwianiem się, że dziecko nie chce jeść? A może zwyczajnie mamy dosyć przygotowywania śniadania, obiadu i kolacji w pięciu różnych wersjach? Mamy do tego prawo. W jedzeniowych zmaganiach dziecka nie powinniśmy zapominać o swoich granicach i potrzebach.
– To jest kwestia przepracowania myśli i emocji, które się w nas pojawiają. Kiedy w głowach mamy wizję, że dziecko będzie chodziło głodne, to warto jest postawić się na jego miejscu i zadać sobie pytanie, dlaczego dziecko nie chce jeść i dlaczego zachowuje się w ten sposób. Może zwyczajnie nie ma akurat ochoty na posiłek – mówi psycholog.
W jaki sposób nie martwić się przesadnie, że dziecko nie je? Przede wszystkim, jeśli widzimy, że jest taka konieczność, wykonajmy wszystkie potrzebne badania – wówczas będziemy mieć pewność, że nie chodzi o zdrowotne problemy żywieniowe. Zdobądźmy też wiedzę na temat poprawnych nawyków, związanych z jedzeniem.
– W pierwszej kolejności należałoby ustalić stałość posiłków. Bardzo ważne jest również to, żeby dzieci nie podjadały między śniadaniem a obiadem, czy między obiadem a kolacją. Pamiętajmy, by przygotowywać mniejsze porcje dostosowane do potrzeb dziecka. Warto też postawić na zasadę, że dziecko dostanie podwieczorek, kiedy jest zjedzony obiad lub chociaż połowa obiadu. Ważna jest konsekwencja – mówi dr Marta Majorczyk.
Później spróbuj zracjonalizować swoją obawę o dziecko. Myślisz, że naprawdę możesz go zagłodzić? Czy dziecko rzeczywiście bardzo mało je, a może po prostu nie je tyle, ile sama oczekujesz?
– W przypadku dziecka, które ma 2-3 lata, zaakceptujemy to, że nie ma aktualnie ochoty na jedzenie i poczekajmy do następnego posiłku. Często jest tak, że chłopiec czy dziewczynka aktualnie się bawi albo jest czymś mocno zajęty/zajęta i nie ma ochoty na jedzenie. Wówczas możemy zostawić mu, np. podwieczorek w pokoju i ono po niego sięgnie, kiedy będzie miało ochotę – wyjaśnia psycholog.
Ważne jest zadbanie o własne granice. Powiedz dziecku, co dziś jest na obiad i nie przygotowuj trzech innych wersji, które ostatecznie i tak zostaną odrzucone. Dr Marta Majorczyk zachęca, by jednocześnie dać dziecku dowolność – pozwolić mu na samodzielne wybierania obiadowych dodatków, ale nie przygotowywać osobnego posiłku specjalnie dla niego.
Zastanów się, dlaczego dziecko nie chce jeść
Pamiętajmy też o tym, by przyglądać się własnemu dziecku i zadawać sobie pytania, związane z jego nawykami żywieniowymi. Na jakim etapie jest? Może dopiero poznaje smaki i zapachy? A może w tej chwili jest zbyt zajęty zabawą, by zajmować się posiłkiem?
Przesadne zachęcanie, namawianie, a tym bardziej grożenie jest zbędne. Takie działania przynoszą odwrotne rezultaty. W ten sposób raczej zniechęcamy dziecko do jedzenia, a same siebie stawiamy w pozycji męczennic – wiecznie odgrzewających kolejne obiadki, denerwujących się na same siebie, czy przypadkiem nie jesteśmy złymi matkami.
Podejdźmy więc z troską i zrozumieniem nie tylko do dziecka, ale także do siebie. To, że twoje dziecko nie ma apetytu, nie oznacza, że je głodzisz. Nic się nie stanie, jeśli maluch raz zje obiad na kolacje. Nic mu nie będzie, kiedy jednego dnia do wyboru będzie miał jedną wersję śniadania. Zadbaj o własne granice. Zaufaj sobie i dziecku.