"Bardzo długo wahałam się, czy zostawić Wiktorię z kimś innym niż ja sama. Gdy wreszcie znalazłam odpowiednią nianię, miałam wrażenie, że odetchnę z ulgą. Nie zdążyłam, bo pierwszą rzeczą, jaką usłyszałam od rodziny, było: widocznie jesteś leniwą matką" — pisze do nas Ania. I nie tylko ona spotkała się z taką opinią. Czemu aż tak nas boli, że matka ma prawo odpocząć od dziecka?
Zatrudnienie niani nie może być powodem do wstydu.
Wiele kobiet nadal bywa krytykowanych za zatrudnienie kogoś do pomocy przy dziecku.
Zatrudnienie niani może sprawić, że będziemy mieć więcej czasu dla swojego dziecka.
Zatrudnienie niani to fanaberia?
Mogłoby się wydawać, że korzystanie z pomocy niani jest powszechną formą wsparcia dla rodziców. Okazuje się jednak, że wiele kobiet, gdy zatrudnia nianię, ma wyrzuty sumienia i czuje jakby nie w pełni poradziły sobie z macierzyńskimi obowiązkami.
Opowiadanie swoich historii, zaczynają od usprawiedliwiania się — jakby sam fakt korzystania z pomocy przy dziecku wymagał tłumaczeń i akceptacji obcych ludzi.
— Zatrudniłam nianię, gdy moja córka miała trzy latka. Początkowo miałam zostać w domu albo podrzucać Wiktorię do jednej albo drugiej babci. Po trzech latach siedzenia w domu byłam nią tak zmęczona, że marzyłam o pracy i tutaj zaczęły się schody — wyjaśnia.
Młoda mama najpierw usłyszała od męża, że nie ma potrzeby, by pracowała, bo on jest w stanie ją utrzymać. Babcie zgodnie stwierdziły, że "szkoda, żeby dziecko wychowywało się bez mamy".
— Tak jakbym miała nagle zostawić je same sobie i opuścić rodzinę. Wreszcie po wielu rozmowach zdecydowaliśmy, że do pracy pójdę na pół etatu, ale to i tak wymagało, by Wiktoria została z kimś sama. Znalazłam nianię i prawie odetchnęłam z ulgą. Prawie, bo nie spodobało się to rodzinie — wyjaśnia.
Niania dogadała się z dzieckiem świetnie. Problemem była reszta rodziny, szczególnie starsze pokolenie, które powiedziało Ani wprost, że "niania to fanaberia".
Niania sprawia, że jestem lepszą mamą
— Usłyszałam, że zatrudniłam sobie służącą. Służącą, bo mam kogoś, kto posprząta czy ugotuje coś za mnie, tak jak ja bym w domu "leżała i pachniała". Traktują nianię jak kogoś, kto opiekuje się moim dzieckiem, gdy ja je "zaniedbuję", będąc w pracy. I co najciekawsze kogoś, kto odbiera babciom wnuczkę, bo przecież w tym czasie powinna być z nimi! — tłumaczy.
— A prawda o posiadaniu niani jest zupełnie inna. Gdy mama się realizuje, jest po prostu szczęśliwsza, a dziecko razem z nią. Gdy wracam do domu, jestem za Wiktorią stęskniona. I mamy czas na zabawę — ona dzięki niani jest najedzona, przebrana, ja dzięki niej nie muszę biec do garów i mogę spędzić czas z córką — wyjaśnia.
Po co ci niania, skoro siedzisz w domu?
Ula na zatrudnienie niani zdecydowała się mimo tego, że całe dnie spędzała w domu. Na pracy. Ale jednak w domu.
— Gdy zaczęła się pandemia, oboje z mężem przeszliśmy na pracę zdalną. Moja 3-latka była z nami non stop i po kilku dniach pracy z dzieckiem przy nodze było już dla mnie jasne, że będę korzystać z opiekunki — wyznaje Ula.
Kobieta, mimo zupełnie innej sytuacji niż Ania, spotkała się z bardzo podobną reakcją otoczenia. — Przyjaciółka spytała mnie, po co mi niania, skoro siedzę cały dzień w domu. Tak jakby 3-letnie dziecko było w stanie zrozumieć, że jego mama przez najbliższe 8 godzin obok niego przy komputerze jest akurat "zajęta" — mówi z ironią.
Uli zostawienie córki z nianią, mimo tego, że dzieliła je tylko ściana, dało coś jeszcze. Przekonanie, że jej dziecko poradzi sobie bez niej. Na początek na kilka godzin, bawiąc się z "ciocią" w pokoju obok.
— W pewnym momencie stałam się nadopiekuńczą mamą, nie chciałam nawet puścić Lidki do żłobka, bo uznałam, że nie będzie tam miała właściwej opieki, nie poradzi sobie beze mnie. Skoro potrafiła zostać z ciocią na parę godzin, to odważyłam się zostawić ją w żłobku. I to była najlepsza decyzja — wyjaśnia.
Problemem nie jest niania, a nasze myślenie o matkach
Słuchając wyznań matek mam wrażenie, że to niania jest problemem dla społeczeństwa. Niektórych nadal razi to, że kobieta jest nie tylko mamą i mimo miłości do dziecka, należy jej się odpoczynek i prawo do pracy w spokoju.
Widać to po "złotych radach", które wiele mam słyszy, szczególnie od starszego pokolenia. "Kiedyś to kobiety miały pięcioro dzieci, chodziły do pracy, zajmowały się domem i jeszcze obiad z dwóch dań gotowały". Mamy im zazdrościć? Brać przykład z ideału, który sprawiał, że kobiety nie miały prawa do bycia sobą, dopóki dzieci nie wyfrunęły z gniazda?
Bo osoba niani paradoksalnie sprawia często, że mamy dopiero zaczynają mieć czas dla dzieci. Jakościowy czas — w którym, zamiast jedną ręką gotować obiad, a drugą odkurzać, mogą skupić się na własnym dziecku. Nie traktując tego jak obowiązek i poświęcenie, a wyczekane spotkanie z maluchem.