Budowanie odpowiedniej relacji z jedzeniem jest bardzo ważne dla dziecka w każdym wieku. Komunikaty, które słyszą nasze córki i nasi synowie będą miały wpływ na to, jakie będzie ich podejście do żywienia. Niestety (w okresie świątecznym zwłaszcza) możemy zaobserwować zachowania, które zaburzają prawidłowe podejście do jedzenia. Oto 5 zdań, których nie powinniśmy mówić dziecku przy stole.
Świąteczny stół wypełniony po brzegi potrawami, pełny brzuch małego dziecka i to zdanie: "Babcia się narobiła, a ty nie jesz". Też to pamiętacie? Nie zgadzajmy się, by ktoś mówił w ten sposób do naszego dziecka.
Wypowiadając te słowa, wzbudzamy w nim poczucie winy i wrażenie, że nie sprostał oczekiwaniom otoczenia. A przecież jedzenie powinno być czynnością, nad którą każdy z nas ma osobistą kontrolę.
2. "Mała dzidzia nie chce jeść"
To zdanie jest często wypowiadane z ust babć i dziadków. Czasami nawet z lekkim lekceważeniem i zaznaczeniem, że przecież "dziecko wcale nie jest już takie małe, żeby wybrzydzać".
Wypowiadając to stwierdzenie, budujemy w naszych synach i córkach poczucie, że jedzenie jest czynnością, której musimy w jakiś sposób sprostać. Jedzenie może stać wówczas dla dziecka stresującą czynnością.
Jest to jedno z popularniejszych zdań, których powinniśmy się wystrzegać. Dla dziecka stół staje się wówczas miejscem kaźni – nie może od niego odejść, ale jednocześnie jego organizm podpowiada mu, że nie jest w stanie zjeść ani kęsa więcej. Każdy posiłek jest więc dla takiego malucha prawdziwą męczarnią.
4. "Zobacz, Bartek pięknie je. Ty też spróbuj!"
Wigilijny stół, spora gromadka dzieci i nieustanne porównywanie jednych do drugich. Też macie czasami tak, że coś lubicie, ale zwyczajnie nie macie ochoty na jedzenie? Dzieci mają tak samo!
A stawianie ich w jednym szeregu z innymi, którzy akurat mają ochotę na jakąś potrawę, jest krzywdzące. Znów budujemy w dziecku poczucie, że zadowoli nas, jedynie w momencie, kiedy coś zje. Poza tym uczymy go nieuzasadnionego porównywania się z innymi.
5. "Talerz ma być pusty. Zjedz wszystko"
Pamiętajmy, że miarą najedzenia się nie jest talerz, ale nasz żołądek. W przypadku dzieci zasada jest taka sama. Uszanujmy to, że nasz syn lub córka nie zjedli wszystkiego, co mieli nałożone. Ile razy nam się to zdarzało? Jestem pewna, że mnóstwo.
Dobrą opcją jest zachęcenie dziecka, żeby samo nałożyło sobie odpowiednią porcję. Dajmy prawo dzieciom do decydowania o pojemności własnego żołądka. A jeśli nie chcemy, by coś się zmarnowało, resztki wrzućmy do psiej miski.