
Regulamin a fat shaming
Patrycja Kujawa jest właścicielką jednego z najbardziej znanych ślubnych atelier w Warszawie, znana jest również z tego, że jest jedną z ulubionych projektantek Dody.Może cię zainteresować także: Ciałopozytywność według telewizji śniadaniowej? "Chcę czuć, że obok stoi kobieta, nie mały chłopiec"
Ostatnia internetowa burza, jaka rozpętała się wokół Patrycji, rozpoczęła się od jej rozmowy z jedną z klientek. Gdy niedoszła klientka udostępniła w sieci screeny rozmów z projektantką, rozpętała się dyskusja.
Nie decyzja a argumenty
Czymś, co mogło wywołać oburzenie, jest natomiast sposób, w jaki projektantka wyjaśnia swój wybór. Patrycja Kujawa uznała, że 38 jest maksymalnym rozmiarem, jaki oferuje, ponieważ, pod jej prześwitującymi sukienkami "nic się nie ukryje".Seksbomby czy baleron
Gdy rozmowa trafiła do Internetu, do Patrycji Kujawy odezwały się ze wsparciem wierne klientki. Jedna z nich napisała, że po przytyciu 30 kilogramów nie wychodzi na plażę w stroju, lecz w sukience, która zasłania więcej ciała. I nie ma ochoty patrzeć na kobiety, które "w kusych bikini przypominają raczej baleron na sklepowych półkach niżeli seksbomby"...Nie trzeba nazwać kogoś "grubasem"
Rozżalona projektantka nie zrozumiała, że oburzenia nie wywołała jej decyzja, a raczej argumenty, którymi ją poparła. Całą sprawę postanowiła zamknąć oświadczeniem prawnika firmy, które dodała na swój profil na Instagramie.Może cię zainteresować także: "Usłyszałam, że wyglądam jak glizda". O tym problemie się nie mówi, a kobiety cierpią w milczeniu