Mogłoby się wydawać, że problem ubóstwa menstruacyjnego dotyczy osób z najbiedniejszych krajów. Z badań wynika jednak, że jedna na sześć polskich uczennic opuściła lekcje z powodu braku dostępu do środków higienicznych. Problem jest więc wciąż obecny na naszym podwórku. Akcja Menstruacja kolejny raz stara się z nim walczyć. W jaki sposób?
Projekt szkolny, który przerodził się w organizację
"Akcja Menstruacja" to organizacja, która powstała dzięki zaangażowaniu młodych dziewczyn, chcących, by osoby menstruujące nie musiały mierzyć się z problemami dostępności podpasek, tamponów czy kubeczków menstruacyjnych.
Emilia Kaczmarek, Magdalena Demczak, Julia Kaffka i Wiktoria Szpunar to osoby, które aktywnie działały w ramach projektu "Akcja Menstruacja". Zaczęło się od działań szkolnych, które szybko zostały docenione przez osoby z zewnątrz.
Dziewczynom udało się zebrać wówczas 15 tys. zł na sfinansowanie kubeczków menstruacyjnych. Pomogły nie tylko mieszkankom Polski, ale także innych krajów, w których ubóstwo menstruacyjne jest znacznie większe niż na naszym terenach.
Darmowe podpaski w szkole? To możliwe!
Tym razem "Akcja Menstruacja" organizuje projekt "Hej, dziewczyny!", który ma na celu zwiększenie środków higienicznych w szkołach, tak aby dziewczyny nie musiały już więcej opuszczać lekcji z powodu miesiączki. Poza tym w konkretnych szkołach będą także przeprowadzone zajęcia edukacyjne, dotyczące tematu menstruacji.
Akcję wsparły znane osoby m.in. Ola Budzyńska znana jako Pani Swojego Czasu, Katarzyna Koczułap – seksuolożka i psycholożka, prowadząca na Instagramie konto kasia_coztymseksem czy blogerka Janina Daily.
Do czego może doprowadzić każda wpłacona przez nas złotówka? Powstaną tzw. Punkty Pomocy Okresowej, w których znajdą się podpaski, tampony, wkładki higieniczne i chusteczki antybakteryjne. Punkty te będą sukcesywnie uzupełniane.
Jak zapewniają organizatorki akcji 8 zł to pudełko, które może być przekazane jednej szkole. 70 zł to miesięczne wsparcie dla wybranej placówki.
Dziewczyny z "Akcji Menstruacja" przekonują, że nie chodzi jedynie o wstyd i fizjologię.
- Takie sytuacje mogą prowadzić do kłopotów z nauką, a co za tym idzie do zmniejszenia szans dziewczynek na osiągnięcie ich życiowych celów. Podążając za rozwiązaniami Wielkiej Brytanii, gdzie darmowe środki menstruacyjne dostępne są nie tylko w szkołach, ale też na uniwersytetach, zaczynamy okresową rewolucję w polskiej szkole! - piszą członkinie organizacji.