Każdy, kto nie spotkał "miłości życia" w podstawówce zna ten ból. Randeczki, tinderki, spotkanka, mizianka, miesiąc miodowy jeden i drugi, a potem nagle PUF. Kolejny zawód, upadek, otrzepanie piór i powrót do gry. Rynek matrymonialny jest obecnie bezlitosny, szczególnie dla romantyków, którzy po takiej "przygodzie na chwilę" mogą zbierać się miesiącami...
Nie ma chyba człowieka, który nie miałby kiedyś złamanego serca (pomijam jednostki, na które są profesjonalne określenia w podręcznikach do psychiatrii). Pocieszenie? Wszyscy przechodzimy przez to podobnie. Jest etap rozpaczy, myślenia, że życie bez tej osoby nie ma sensu, wszystko się zawala, pogrążenia się w poczuciu, że już zawsze będziemy sami.
To normalne. Pierwsze dni po rozstaniu są trudne i trzeba to zaakceptować. Popłakać, pokrzyczeć, wycierpieć swoje. Nie da się po prostu nagle żyć bez człowieka, który był nam bliski. To proces, który niektórym zajmuje kilka dni, innym kilka miesięcy. Niektórzy latami nie potrafią wyswobodzić się z uczuć i emocji do byłej partnerki/byłego partnera. Taki stan nosi jednak znamiona toksyczności. Po prostu TRZEBA nauczyć się kończyć relacje i zamykać sprawy z przeszłości.
Oj, oj, jak mi źle!
Wracając do tematu rozstania. W tym czasie rodzina i przyjaciele chcą dla nas dobrze, próbują pomóc. Jedną z najbardziej wkurzających, ale przy tym najbardziej przydatnych rad, jest: "Skup się teraz na sobie, to twój czas".
Wiem, wiem, jak to drażni, gdy masz wrażenie, że ktoś ci wyrwał duszę, a koleżanka-dobra rada, jedna przez drugą, polecają, żeby "hehe, zadbać teraz o siebie, a typ nie jest wart wylanych łez". Najgorsze, że właśnie to prawidłowo przeprowadzone "zadbanie o siebie", przeprowadzone w najgłębszym wymiarze tych słów, jest kluczowe.
Dlaczego? Bo możliwe, że wszelkie niepowodzenia w twoich relacjach biorą się z wewnętrznego niepoukładania i nakruszonego fundamentu. W takiej sytuacji prawie pewne jest, że kolejny związek również będzie niewypałem.
Opcji jest kilka: wyniosłaś z domu zachowania, które teraz utrudniają ci budowanie relacji, byłaś w toksycznym związku i nie zamknęłaś tego tematu na poziomie swoich emocji, zatrzymujesz się na szukaniu "winnych", domyślaniu się, "co on myśli/robi/dlaczego cię zostawił", nakręcasz w sobie negatywne emocje, a nie idziesz krok dalej – do całkowitego zrozumienia, gdzie w tej sytuacji jesteś ty.
Teraz jest na to czas. Powinniśmy zostać w domach, jak najmniej się przemieszać i (w miarę możliwości) nie spotykać się z innymi ludźmi. To moment, by pozwolić sobie na refleksję, pobyć w samotności, przeanalizować przeszłość, ale i zastanowić się nad przyszłością. Dlatego, jeżeli niedawno zostałaś porzucona lub nadal nie umiesz zamknąć sprawy "byłego", pomyśl, że dostałaś okazję, by się zamknąć. W domu i w sobie.
Wiem, co teraz pomyślałaś. "Łatwo powiedzieć", "jasne, wymądrzaj się, ale nie masz pojęcia, przez co przechodzę".
Obalam. Mam pojęcie. A mówić o tym nie jest łatwo. I od tego należy zacząć – od przyjęcia do wiadomości, że związki i relacje z innymi są trudniejsze, niż większość z nas zakłada. Nic tutaj nie jest łatwe.
Zbudowanie więzi, trafienie na człowieka, któremu zaufamy, z którym będziemy czuć się dobrze, bezpiecznie i komfortowo i który odwzajemni ciepłe uczucia, jest cholernie trudne. Po prostu. A przeskoczenie prywatnych lęków, demonów, schematów, otworzenie oczu na często bolesną prawdą jest jeszcze trudniejsze. Wymaga odwagi, czasu i zaangażowania, a także dokopania się do głębokich i przykrych przeżyć.
Zmierz się z prawdą
Tak. Najpierw otwieramy oczy. Zrób SZCZERĄ retrospekcję. Wróć do przeszłości, ale nie rozpamiętuj. Analizuj i szukaj przyczyn – swojego zachowania i tego, co cię spotyka. Byłaś/jesteś chorobliwie zazdrosna? Dlaczego? Bałaś się zdrady, więc czułaś potrzebę kontrolowania? Z czego to wynika? Masz problem z zaufaniem? Czepiałaś się wszystkiego, co robił partner?
Nie oceniaj się i nie obwiniaj. Szukaj przyczyn. Rozpisz konsekwencje i zastanów się, w jakim stopniu poruszasz się w schemacie. Oj tak, schematy potrafią być szalenie toksyczne, ale kusi nas wizja pozornego bezpieczeństwa, poruszania się po terenie, który dobrze znamy, bo boimy się zmiany i zaskoczeń.
Niestety w skrajnym przypadku taki schemat jest niebezpieczną pułapką, a kobieta wpada z jednego toksycznego związku w drugi. W mniej skrajnej wersji po prostu wybieramy nieodpowiednich facetów – egoistycznych, skupionych na sobie, nieczułych, takich, którzy nie dają nam tyle uwagi, ile potrzebujemy, krytykują nas, pouczają, wymagają uległości i dostosowania się.
Przymykamy oko, by ostatecznie stwierdzić, że "ok, może to i to, w sumie tamto też mi nie pasuje, ale nie jest najgorszy". Często w tej wersji pojawia się: "Zachował się niefajnie, zrobił mi przykrość, skrzywdził mnie, ale SIĘ KOCHAMY". Ok, to teraz zastanów się, czym dla ciebie jest miłość i czego oczekujesz w związku.
Zmapuj przyszłego faceta
Zamiast rozpamiętywać byłą relację i nakręcać swój mózg na Mareczka, który cię porzucił, po prostu rozpisz sobie przyszłego partnera. Zrób listę. Weź pod uwagę wygląd i cechy. Z jakim mężczyzną byś chciała być? Jakie masz oczekiwania i potrzeby? Czego potrzebujesz najbardziej? A co jest mniej istotne? Mając taką listę, będzie ci łatwiej, gdy na twojej drodze stanie Henryk.
Gdy będziesz miała mocny i stabilny fundament, szybciej określisz, czy będzie z tego coś więcej, czy cierpisz na zwyczajne serotoninowe zapalenie mózgu, czyli stan zauroczenia/zakochania, który jest niebezpieczny, gdy zadowalamy się schabowym, mając ochotę na trzydaniowy obiad. I deser. Zaplanuj ten posiłek świadomie, a unikniesz niestrawności.
Kontroluj siebie, a nie świat wokół
Wiesz, na co masz wpływ? Na siebie. I swoje emocje. Nie na to, co czuje i robi Andrzej. Najprostszy przykład. Wchodzę na grupę dla kobiet i czytam: "Dziewczyny, co robić? Kocham go nad życie, ale on nie pozwala mi nawet wyjść z domu, sprawdza mi telefon i w każdym mężczyźnie widzi mojego potencjalnego kochanka. Jest coraz gorzej".
SERIO? A co byś chciała zrobić? To on ma problem. To on nie potrafi panować nad swoją zazdrością. Odbyliście milion rozmów, ale nic się nie zmienia? On nie chce pójść na terapię? Problem jest coraz większy? Kłócicie się coraz częściej? Jesteś zmęczona i przytłoczona, bo wiesz, że kochasz tylko jego i nie ma mowy o zdradzie?
Moja odpowiedź: Jedyne, na co masz wpływ w tej sytuacji, to to, jak ty się czujesz i co zrobisz. Możesz naiwnie wierzyć, że pewnego dnia w magiczny sposób sytuacja się zmieni, możesz z nim zostać i cierpieć, a możesz po prostu, zamiast pytać, jak pomóc jemu, zapytać, jak pomóc sobie. Problemem jest JEGO zachowanie, nie twoje emocje, które się w tej sytuacji pojawiają.
Podobnie jest po rozstaniu. Zamiast skupiać się na tym, z kim i co on teraz robi, pomyśl, co robisz ty. Jak się czujesz? Tęsknisz za nim czy za kimś po prostu? Na pewno był facetem, z którym chciałaś spędzić życie? Jaką lekcję możesz wyciągnąć z waszego związku?
Zasługujesz na to, na co masz ochotę. Jeżeli będziesz zadowalać się słabymi facetami, to staniesz się słabą kobietą. Może dłużej poczekasz, ale na pewno będzie warto. Szczególnie teraz myśl o sobie dobrze i zamiast płakać w poduszkę, zastanów się, co lubisz robić, jaka jesteś, czego potrzebujesz.
Paradoksalnie obecny stan izolacji to bardzo dobra okazja. W internecie pojawiła się masa kursów, zajęć, lekcji online. Nie musisz nagle rzucać się na wszystko, ale skorzystaj i posprawdzaj, co ci się spodoba. Może znajdziesz nową pasję i tak się w niej zatopisz, że zapomnisz, że był ktoś taki jak Krzysiek?