Najgorszymi kierowcami są statystycznie rodzice. W najnowszym indeksie awarii AAMI przeanalizowano aż 340 tys. australijskich roszczeń ubezpieczeniowych i okazało się, że ponad 1/4 wszystkich wypadków drogowych w latach 2018-2019 miała miejsce między 13:00 a 16:30, czyli około godziny odbioru dziecka ze szkoły. Jak informuje CarAdvice, te dane są spójne z najnowszymi badaniami, z których wynika, że rodzice – z kilku powodów – prowadzą najgorzej.
Nie dysponujemy podobnymi danymi z Polski, ale możemy raczej przyjąć, że pewne zachowania i ogólny styl życia rodziców pozostają takie same na każdej szerokości geograficznej. I choć tabliczki "baby on board" w przypadku mniejszych dzieci mogą pomóc – sugerują ostrożność innym uczestnikom ruchu drogowego – to nie zrobią za nas całej roboty.
Rozproszony i niewyspany
W zasadzie trudno, by te wyniki nas dziwiły. Po pierwsze: rodzice małych dzieci mają w swoje życie wpisane niewyspanie. Badanie przeprowadzone przez naukowców z australijskiego Uniwersytetu Flindersa wykazało, że "dysfunkcje rodziców" wzrastają o 14 proc. każdego miesiąca, jeśli ich dzieci mają złe nawyki snu. – Około 30 procent dzieci cierpi na problemy ze snem, co wskazuje, ilu rodziców może być zmęczonych podczas prowadzenia pojazdu – informuje z kolei Courier Mail.
Zwłaszcza że po kolejnej nieprzespanej nocy, muszą wiecznie zerkać na swoją pociechę w samochodzie, bo mniejsza mogą wylewać swoje żale w formie łez, większa – w niekontrolowanym potoku słów. A przecież trzeba słuchać, jeśli akurat teraz dziecko postanowi nam się zwierzyć, bo drugi raz szansa może się nie powtórzyć.
Powrót z przedszkola czy szkoły wiąże się z kolejną rzeką informacji: kto nigdy na trudnym skrzyżowaniu nie usłyszał, że dziecko dostało dzisiaj trzy jedynki, niech pierwszy rzuci znakiem drogowym. To zdecydowanie nie są dobre warunki do jazdy – rodzice są po prostu wiecznie rozproszeni.
Spersonalizowane pasy bezpieczeństwa?
Mimo nieustannych upomnień płynących z każdej możliwej strony, rodzice i tak pędzą na drogach. Spieszą się. Nie biorą pod uwagę, że mogą stać się ofiarami i sprawcami wypadku. Niektórzy naukowcy zalecają więc, by traktować dorosłego z dzieckiem na drodze jak kierowcę początkującego.
Rodziców wyczulamy jednak, by sami bardziej zadbali o swoje (i dzieci!) bezpieczeństwo, zwłaszcza, że dzieci z tylnego siedzenia łatwo chłoną złe nawyki jazdy, które po latach przejmują od rodziców.
I jeszcze jedna wskazówka – jeśli dziecko cierpi na jakąś chorobę, pamiętajcie, żeby zainwestować w spersonalizowane pasy bezpieczeństwa, które mogą uratować mu życie.