Czas podczas ratowania z wypadku samochodowego jest najważniejszy. Niejednemu rodzicowi, którego dziecko ma "specjalne" wymagania (np. boryka się autyzmem, albo ma wszczepiony implant słuchowy) sen z powiek spędza to, że kiedy coś złego się zdarzy, nie będzie mógł pomóc dziecku ani powiedzieć ratownikom o jego potrzebach. Mama niedosłyszącej dziewczynki wpadła więc na pomysł, który – sądząc po prawie 750 000 udostępnieniach pod jednym postem na Facebooku – idealnie zapobieże sytuacjom, których tak bardzo obawiają się rodzice.
Spersonalizowane pasy dla dziecka
Chodzi o spersonalizowane pokrowce na pasy samochodowe, które można również założyć na szelki od plecaka. W firmie pochodzącej z Melbourne Natalie można kupić pasy z rozmaitymi informacjami: że dziecko, które jest nimi zapięte cierpi na różne typy cukrzycy czy autyzmu, ma wszczepione implanty, jest głuche albo ma epilepsję. Na pasie można również poinformować, co się z danymi schorzeniami wiąże: jakiego badania nie można wykonywać i w jaki sposób można dziecku pomóc.
– Zawsze zastanawiałam się, co by się stało, gdybym miała wypadek samochodowy z moją córką i nie mogła poinformować lekarzy, że nie może mieć rezonansu magnetycznego z powodu implantu słuchowego. Teraz nie muszę martwić – zespół medyczny dowie się o tym, nawet jeśli ja nie będę w stanie im powiedzieć – napisała Natalie na Facebooku.
– Jestem strażakiem i zgadzam się, że to świetny pomysł. Nie sądzę, żeby naklejki na okna były skuteczne, ponieważ czasami okna są wybite. Tymczasem pasy bezpieczeństwa są zwykle nienaruszone – napisał jeden z licznych komentatorów.
Znaleźli się oczywiście i tacy, którzy uznali, iż pomysł jest gorszy od "medycznych bransoletek", które można założyć dziecku na rękę. Sęk jednak w tym, że dziecko np. z autyzmem trudno zmusić do noszenia bransoletek. Poza tym – jakkolwiek przerażająco by to nie brzmiało – nigdy nie wiadomo, co podczas wypadku stanie się z ręką dziecka. Pasy za to zostaną na pewno.