
Miałam kiedyś w torebce opakowanie bananowych, wegańskich krówek. Przeprowadziłam eksperyment: niektórym znajomym proponowałam "bananową krówkę" (wszyscy z chęcią się częstowali), innym – "wegańską bananową krówkę" (zdecydowana większość odmawiała, twierdząc, że już jest najedzona). Jeśli nie wiecie, czym różni się wegańska krówka od standardowej, podpowiem: zamiast krowiego mleka w proszku, zawiera mleko kokosowe w proszku. Ot, cała różnica.
Dla większości osób sformułowanie "wegański" jest tym, czym dla mnie "z dodatkiem flaków". Synonim produktu absolutnie sparszywiałego.
Wielu mięsożerców oskarża wegan o indoktrynację, ale owa indoktrynacja często działa w obie strony. Wszystkożercy wegan obrażają, nazywając ich jedzenie "karmą dla królików", przewracając oczami, komentując wagę i koloryt cery jedzącego, symulując mdłości.
Tymczasem rezygnacja z pokarmów odzwierzęcych łatwa nie jest i wymaga (przynajmniej na początku) nieco wysiłku, sama myśl o tym generuje więc napięcie, stres, irytację, pogorszenie nastroju. Można się ich pozbyć, zmieniając dietę, ale łatwiejsze jest obwinianie innych za to, że wywołali w nas te uczucia. Bo przecież gdyby nie ten "chełpiący się" swoim brakiem hipokryzji (np. posiadaniem psa i jednoczesną odmową zjedzenia krowy) i dobrym samopoczuciem weganin, można by spokojnie rozkoszować się swoim kotletem!
Może cię zainteresować także: Dieta doskonała. 11 owoców i warzyw, które warto jeść kiedy chcesz schudnąć