Póki co za "propagowanie lub pochwalanie zachowania o charakterze pedofilskim" Kodeks Karny przewiduje do dwóch lat więzienia. Tymczasem do Sejmu wpłynął obywatelski projekt, który ma ten zapis rozszerzyć. Mimo że rozszerzenie nie ma z pedofilią nic oprócz nazwy ("Stop pedofilii") wspólnego, pod proponowanymi zmianami podpisały się aż 263 tysiące osób.
Więzienie za edukację seksualną?
Autorzy projektu chcieliby bowiem, żeby takiej samej karze podlegały osoby, które "publicznie propagują lub pochwalają podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego".
Trzy lata więzienia proponują osobom, które robią to za pomocą środków masowego komunikowania (jak choćby Facebook czy Twitter) oraz tym, które działają"w związku z zajmowaniem stanowiska, wykonywaniem zawodu lub działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką nad nimi albo działając na terenie szkoły lub innego zakładu lub placówki oświatowo-wychowawczej lub opiekuńczej".
Im więzienie groziłoby nie tylko w wypadku propagowania obcowania płciowego wśród nieletnich, ale również pochwalania tzw. innej czynności seksualnej, czyli kontaktu cielesnego o charakterze seksualnym, niebędącym obcowaniem płciowym (dotykanie), albo masturbacji. Osoby skazane otrzymywałyby również zakaz wykonywania zawodu lub działalności związanych z opieką nad małoletnimi, ich wychowaniem, edukacją, leczeniem i opieką.
Zdaniem autorów projektu, Kodeks Karny całkowicie pomija sytuacje, w których "pochwala się lub propaguje" współżycie dwóch osób małoletnich. I choć seks dwojga 16-latków nie ma z pedofilią nic wspólnego, projekt pod sztandarem "Stop pedofilii" podpisywany jest chętniej niż "Stop propagowaniu uprawianiu seksu przez nastolatki". Nic dziwnego, że zyskał taką popularność.
Co z edukacją seksualną?
Trzeba sprawę postawić jasno: jeśli projekt zostałby zatwierdzony, utrudniłby dostęp do rzetelnej edukacji seksualnej, na którą – jak wynika z badań prof. Zbigniewa Izdebskiego – od lat jest przyzwolenie społeczne na poziomie 80-90 proc. Zamiar zapobieżenia edukacji jest zresztą zapisany w projekcie ustawy wprost.
Strach przed dotkliwą karą (bo jak inaczej można nazwać 3 lata więzienia i dożywotni zakaz wykonywania zawodu?) może skutecznie zniechęcić osoby, które chciałyby poinformować 16-latka, w jaki sposób zabezpieczyć się przed ciążą i chorobą weneryczną. Mogłoby to zostać uznane za "propagowanie i pochwalanie", co jest dość kuriozalne, zważywszy na to, że seks w Polsce można legalnie uprawiać od 15. roku życia.
Jedynie odpowiednio prowadzona edukacja seksualna ochroni dzieci przed pedofilami, a nastolatki przed ciążą i chorobami. Z badań zresztą wynika, że rzetelna wiedza na temat seksualności opóźnia wiek inicjacji.