Jak wyjść z masturbacji? – takie pytanie pojawia się w podręczniku, z którego nadal korzystają uczniowie w niektórych szkołach. Brzmi trochę, jakby dotykanie swoich genitaliów było dla nastolatka jednym z największych zagrożeń. Coś jak heroina wstrzykiwana brudną igłą i brutalne pornosy, które nietrudno znaleźć w internecie, do którego (bywa że niekontrolowany) dostęp ma obecnie każdy młody człowiek. Mam dwa pytania. Pierwsze brzmi: "SERIO?". Drugie: "Ale po co z tej masturbacji wychodzić?".
Po kolei. Wczoraj na profilu "Okiem Nauczyciela" pojawiło się zdjęcie strony z książki. Nie jest to jednak podręcznik do religii, jak głosił pierwotny opis fotografii, a książka, z której korzysta się podczas lekcji "Wychowania do życia w rodzinie". Jej tytuł wielu osobom jest na pewno dobrze znany "Wędrując ku dorosłości, Wychowanie do życia w rodzinie".
Cytaty z publikacji pod redakcją Teresy Król od kilku już lat cieszą się popularnością, jednak w tym przypadku nie jest to powód do dumy. Rzetelnych informacji tam niewiele. Sporo jest za to religijno-ideologiczno-stereotypowo-moralizatorkiej papki, co dokładniej analizowali dziennikarze "Gazety Wyborczej".
Pomimo tego, że niektórzy komentują, że książki z tej serii zostały ze szkół wycofane i się z nich nie korzysta, nadal widnieją w wykazach podręczników kilku polskich placówek – chociażby w podstawówce w Szczepanowie czy we Wrocławiu.
Czyli uczniowie nadal mają dostęp do tych rewelacji, co może być bardzo szkodliwe, gdy prowadzący zajęcia, podobnie jak autorka, jet entuzjastą wmawiania dzieciom, że seks to zło. A masturbacja? Ojoj, to już ostateczne poddanie się woli szatana.
Przynajmniej takie wnioski można wysnuć po zapoznaniu się z wycinkiem tego, co na ten temat dowiadujemy się z podręcznika – podkreślam, że nie jest to podręcznik do religii. Na początek garść cytatów, czyli "co robić, gdy wpadniemy w nawyk masturbacji".
1. Postaraj się nie wpadać w rozpacz i zanadto się nie obwiniać ("Jestem do niczego"; "Bóg mnie zostawił").
Od razu wraca pytanie, czy to aby na pewno nie podręcznik do religii. Wypadałoby raczej młodym ludziom zakomunikować: "Jeżeli wpadacie w rozpacz to niepotrzebnie. Poznawanie swojego ciała, dotykanie go, masturbacja są normalne. Nie jesteście w tej kwestii inni, źli, chorzy".
2. Spróbuj odnaleźć swoje ukryte zranienie, które próbujesz zrekompensować masturbacją. Spróbuj odpowiedzieć na nie pozytywnie. Powierz je Najwyższemu. Oddaj Mu swoje serce i ciało [...] Masturbacja rzuca ci wyzwanie: kształtowanie twojej osobowości.
No tutaj oplułam ekran. Zrekompensować? Podejrzewam, że większość osób robi to po prostu. Dla przyjemności. Z ciekawości. Wmawianie nastolatkom, że na tym etapie, w czymś tak zwyczajnym, mają doszukiwać się problemu, jest dla nich zwyczajnie krzywdzące. Rozumiem, że zdarza się uzależnienie od seksu/masturbacji, że kompulsywne zachowania seksualne mogą być niebezpieczne, ale przedstawianie tego w taki sposób, osobom, które swoją seksualność dopiero odkrywają, jest dalece szkodliwe i niewłaściwe.
3. Unikaj pokus (fantazjowanie, erotyczne gesty). Nie kuś złego.
Kolejny raz. Zero merytoryki, a przyczepianie się do religijnych argumentów już jest nudne.
4. Masturbacja to prowizoryczna kompensacja. Nie martw się. Ustąpi ona, gdy odnajdziesz miłość.
Poza tym masturbacja nie musi wiązać się z samotnością i brakiem miłości. Ludzie w związkach też to robią. Uwaga. BO CHCĄ i MOGĄ. To ich decyzja.
5. Przypomnij sobie, że twoje ciało jest święte (to świątynia Boga!), i że jest cudem, który należy szanować i kochać (lub starać się kochać). Twoje ciało jest stworzone do miłości i do życia.
Ha! A czymże innym niż właśnie miłością jest masturbacja?
6. Wyżywaj się w pozytywnych formach spędzania czasu.
Masturbacja jest pozytywną formą spędzania czasu. Nie robisz tym nikomu krzywdy.
Niewiedza boli
Może ten temat nie poruszyłby mnie tak bardzo, gdybym kilka dni temu nie dołączyła do grupy, w której młode dziewczynki wymieniają się informacjami. Często pojawiają się tam pytania o miesiączkę, całowanie z chłopakiem, seks, wydzielinę z pochwy (bo się martwią o swoje zdrowie). Zastanawiają się nad metodami antykoncepcji, pytają o "pierwszy raz".
Fajnie, że jest miejsce, gdzie mogą zdobywać wiedzę. Z drugiej strony to przykre – w ich pytaniach i odpowiedziach niestety wyjątkowo często pojawiają się stereotypy, mylne informacje, przekazują sobie to, co tak naprawdę usłyszały od rówieśniczek. Bywa, że wzajemnie się straszą.
Szczerze? Po przeczytaniu kilku postów przeraziłam się i doszłam do wniosku, że jeżeli młodzi ludzie dostają taką "niewiedzę" w szkołach na tematy tak fundamentalne, jak swoje ciało, współżycie, zdrowie psychiczne, potrzeby seksualne czy właśnie ta "nieszczęsna masturbacja" ukazywana jako zło wcielone, to później ich nie obwiniajmy. Nie płaczmy nad nastolatkami w ciąży. Nie załamujmy rąk nad "głupotą młodych".
To nie głupota. To brak wiedzy, której dorośli nie przekazują, bo sami jej nie otrzymali i teraz idą w zaparte, że edukacja seksualna jest niepotrzebna. Na litość, pora przestać demonizować coś tak pięknego i fajnego jak seks!