Nie martw się, będzie dobrze. Inni mają gorzej. Weź się w garść i wyjdź do ludzi. Wielu z nas używa tych popularnych zbitek uważanych za "pocieszające". Zapewne wielu z nas je usłyszało i wie, że ani one "pocieszające", ani pomocne. Depresja jest chorobą. Nie wyleczymy jej zwykłym "będzie dobrze".
Brak siły, brak chęci, by żyć
Złamaną nogę widać od razu, złamany umysł może ukrywać długo. O depresji mówi się dużo, nadal jednak za mało. Nadal zdarzają się tacy, którzy problem bagatelizują, uważają, że to wymysły, bo przecież każdy miewa gorszy humor czy życiowy kryzys.
Statystyki są jednak bezlitosne i nie zapowiadające, że w przyszłości będzie lepiej. Szacuje się, że na depresje choruje 350 mln ludzi. W samej Polsce może to być nawet 1,5 mln osób. Wśród najpowszechniejszych chorób depresja znajduje się na czwartym miejscu, zaraz po bólach kręgosłupa, anemii i chorobach płuc. Według ekspertyz WHO do 2020 roku wskoczy na drugie miejsce, do 2030 na pierwsze.
Poruszający wpis na temat depresji pojawił się na stronie "Rozmiar szczęścia nie daje", którą prowadzi Marta Kieniuk Mędrala. Kobieta podzieliła się swoimi doświadczeniami i w szczerej relacji opisała swoją walkę z depresją. Na początku listopada zakończyła roczną terapię.
– "Już nie mogłam. Już nie potrafiłam. Już nie chciałam", a to oznaczało, że chciałam ze sobą skończyć. Nie miałam już nawet sił, by pojechać na spotkanie z psychoterapeutką, ale za namową mojego męża pojechałam – tak Marta wspomina swój najtrudniejszy dzień. Przyznała, że nie potrafiła mówić, co czuje, milczała i płakała, zastanawiała się, jak jej mąż poradzi sobie, gdy jej zabraknie.
Mężczyzna czekał na żonę w samochodzie, jednak tym razem nie wyszła i nie zaczęła mu opowiadać o spotkaniu z terapeutką. Zamiast tego został zaproszony do gabinetu i usłyszał: "Panią Martę trzeba odwieźć jak najszybciej do szpitala psychiatrycznego do czasu, aż nie skonsultujemy się z psychiatrą w celu omówienia farmakoterapii. Przykro mi, ale bez leków się nie obejdzie, bo stan jest na tyle poważny, że nie możemy za długo czekać. Pani Marta już się zgodziła".
Wizyta w szpitalu
Kobieta pisze, że pod taką opieką czuła się bezpiecznie i wiedziała, że to najlepsza decyzja, jaką mogła podjąć, a jej mąż zrobił wszystko, by ją wspierać. W szpitalu przeprowadzono wywiad. – Marzyłam tylko o tym, by przespać noc; po prostu przespać, a nie leżeć i patrzeć w sufit, co codziennie miało miejsce w naszym domu – wyznała Marta.
– W szpitalu spędziłam noc na sali obserwacyjnej dla najcięższych przypadków. Kobiety, które tam przebywały były w o wiele gorszym stanie niż ja. Było to z jednej strony przykre, z drugiej bardzo motywujące, bo wiedziałam, że nie jest ze mną tak źle. Na drugi dzień poprosiłam o wypis na własne życzenie, co było okupione długą rozmową z ordynator szpitala.
Kobieta opuściła szpital, ale nadal czuje, że warto opowiadać takie historie głośno. Podkreśla, że jej marzeniem jest, by ludzie spojrzeli na chorych na depresję czy z innymi zaburzeniami, jak na ludzi, którzy potrzebują pomocy i zrozumienia, a nie oceniania.
– Wiem jak trudno przyznać się do tego, że nie dajemy sobie rady, że coś jest dla nas trudne. Świat w dalszym ciągu mówi, wręcz krzyczy: "Możesz wszystko". Ludzie do tego dodają: "Przestań się mazać i weź się do roboty", "Inni mają gorzej, więc przestań narzekać", "Powiedz, jakie Ty masz problemy? Masz co jeść, masz co pić, pracujesz, masz dom i rodzinę, o co Ci więc chodzi?".
Depresja "może polubić" każdego
Pamiętajmy, że depresja nie wybiera. Jest bardzo "tolerancyjna". Dopada małe dzieci, nastolatków, dorosłych. Biednych i bogatych. Nie ma dla niej znaczenia płeć, kolor skóry czy orientacja. Dlatego każdy z nas może przekonać się, czym jest. Bezpośrednio lub pośrednio, bo zachoruje ktoś nam bardzo bliski.
– Wiem, że sama nie miałabym możliwości, by stanąć na nogi. Potrzebowałam do tego wielu osób, konsultacji, na krótkim etapie leków i rozmów [...] Z niepewnej siebie Marty, którą przerosło w pewnym momencie życie, stałam się Martą, która jest silna i która chce pomagać innym, nie mając w sobie żadnego wstydu, ani tym bardziej powodu do tego wstydu – podsumowała Marta.
Pamiętajcie, że choroba to nie wstyd. Jeżeli podejrzewacie, że bliska wam osoba cierpi, zacznijcie od zmian w słowniku. Zamiast "inni mają gorze" czy "przestań się zamartwiać", pokazujcie wsparcie i zrozumienie. "Jesteś dla mnie ważny/a", "nie jesteś sam, możesz na mnie liczyć" – to chce usłyszeć osoba chora.
Obecnie stosuje się kilka metod leczenia depresji: psychoterapię, farmakoterapię czy elektrowstrząsy. Jeżeli czujemy, że nie radzimy sobie ze smutkiem, zmiennymi nastrojami, przygnębieniem, mamy problemy ze snem (bezsenność lub nadmierna senność), trudności z koncentracją, jesteśmy apatyczni, dokuczają nam nerwobóle, bóle brzucha czy głowy, a leki nie pomagają, myślimy o samobójstwie, to czas by zgłosić się do specjalisty.
Nie bójmy się, nie wstydźmy się. Dajmy sobie pomóc. I wspierajmy osoby, które mówić się boją lub, tak jak Marta, głośno opowiadają o swojej walce.