
Miałam w szkole koleżankę, która była z mamą bardzo blisko. I nie chodziło tylko o spędzanie czasu czy wspólne zakupy. Rozmawiały o wszystkim. Dla mnie i jeszcze dwóch innych dziewczyn było to wtedy coś innego i trochę dziwnego – bo jak to mówić mamie o tym, że planuje się współżycie i jeszcze przyjmować od niej wskazówki? Wydawało nam się to nie do pomyślenia, ale jednak trochę jej zazdrościłyśmy. Nasze mamy jak ognia unikały słowa "miesiączka", a co dopiero "seks" – mówi mi 27-letnia Joanna.
Co tu dużo mówić – miesiączka to ważny moment w życiu dziewczynki. Znak, że staje się kobietą.
Badania przeprowadzone w 2018 roku na zlecenie marki No-Spa 1 pokazują, że moja koleżanka nie jest wyjątkiem – większość matek nie wie, jak rozmawiać na temat menstruacji i dojrzewania. W wielu domach jest to temat tabu, a obowiązek "poinformowania o wszystkim" przenoszony jest na szkołę. Brzmi to absurdalnie w czasach, gdy spora część społeczeństwa nie orientuje się, czym jest edukacja seksualna, więc z zasady się jej sprzeciwia.
Może cię zainteresować także: "Chłopcom powiedzcie, że to cukierki". Uczennice oburzone rozmową ze szkolną pedagog
Mówmy. Bo jak wynika ze wspomnianych badań, większość matek musi się tego nauczyć. Kobiety same często nie wiedzą, w jaki sposób wprowadzić córkę do świata podpasek, tamponów, a później seksu. Najlepiej bezpiecznego i satysfakcjonującego.
Brak szczerej rozmowy sprawia, że miesiączka, która powinna być czymś naturalnym, budzi duże negatywne emocje – stres, skrępowanie, niepewność, strach, obawę przed bólem i rozczarowaniem.
Może cię zainteresować także: "Smutek i niewiara w swoją wartość nie wynikają z kształtu nosa". Tak matki niszczą swoje córki
