Rok temu właścicielka firmy odzieżowej "Girls Will Be" przeanalizowała ubrania dla dziewcząt i chłopców z 10 najpopularniejszych sieciówek i doszła do wniosku, że koszulki dziewczęce są krótsze i cieńsze od chłopięcych, a długość ich szortów stanowi zaledwie 1/3 spodenek ich rówieśników. To tylko wstęp do seksualizacji dziewczynek – o jej dalszym niefortunnym ciągu napisała na Facebooku Dorota "Superniania" Zawadzka.
Nie tylko Instagramowy szał
Konfekcja dziewczęca od dawna do złudzenia przypomina kobiecą, a dziewczynki stylizowane na dojrzałe pudernice (w wersji mini) zdobywają na Instagramie swoich mamuś więcej lajków niż wszystkie partie polityczne razem wzięte. Maleńcy dżentelmeni też są w cenie, ale na ogół nie odkrywa się publicznie ich mikrobioderek i pomalowanych na różowo paznokietków.
Truizmem byłoby stwierdzenie, że na dorosłość przyjdzie czas, a łaknący popularności i rozkochani w dorosłych wersjach swoich dzieci rodzice mogliby postarać się pozyskać serduszka od fanów dzięki temu, co sami sobą prezentują. Truizmem, ale to właśnie w jego definicji zawiera się banalna prawda.
Zostawmy jednak na sekundę Instagramowy świat, bo o nim powiedziano już wszystko. W przeciwieństwie do polskich plaż, co – przyznajemy – jest sporym niedopatrzeniem. Bo choć pisaliśmy już o 12-latce w bikini, która przykuła pożądliwy wzrok mężczyzny i o tym, że goła 9-latka to przesada, to nie zwróciliśmy uwagi na to, jakie kostiumy kąpielowe sprzedaje się obecnie dziewczynkom.
"Push-up dla 9-latki"
– Zgroza. Plaża. Dziewczynki 7-9 lat max. Bez krągłości żadnych jeszcze. Stroje kąpielowe z napisem "sexy", albo biustonosz typu push-up. Szok, szok, szok – napisała do Doroty Zawadzkiej jedna z czytelniczek, której wypowiedź Superniania postanowiła opublikować.
Pod postem zaroiło się od komentarzy, w momencie pisania tego tekstu jest ich prawie 300. Zdania rodziców były tak odmienne, że rzucili się na siebie z zacięciem godnym walki o biedronkowe świeżaki. Jak wściekłe psy.
Tak naprawdę sprawa dla większości jest jasna: dziewczynki strojów z push-upem nosić nie powinny, "prowokujące" napisy też nie są dla nich. Pokłócono się o szczegóły: czy sugerowanie, że tego typu stroje są pożywką dla pedofila nie oznacza jednocześnie, że jeśli dziewczynka rzeczywiście padnie jego ofiarą, winą zostanie obarczone samo dziecko lub odpowiedzialny za jego strój rodzic?
Tak, schemat jest podobny do tego, w którym społeczeństwo się pławi, uznając winę zgwałconej kobiety za krzywdę, która została jej wyrządzona. Jakiś czas temu na Uniwersytecie w Kansas zorganizowano wystawę "What were you wearing?", która obaliła mit prowokowania strojem, prezentując prawdziwe ubrania, które miały na sobie ofiary gwałtu w momencie zdarzenia. Dominowały luźne T-shirty, szerokie dżinsy, długie spódnice.
Słuszną popularność uzyskało ostatnimi czasy również stwierdzenie, żeby "nie uczyć dziewczynki, żeby na siebie uważały, lecz uczyć chłopców, żeby nie gwałcili". To prawda. Jeśli dziecko padnie ofiarą pedofila, nie będzie temu winne, nawet gdyby w tym czasie nosiło żelowe paznokcie, buty na obcasie, stanik z push-upem i koronkową minispódniczkę. Nie będzie też winny rodzic, bo zawsze winny jest sprawca.
Mimo wszystko uczenie dziecka zwracania uwagi na walory figury (nawet tej jeszcze domniemanej) może spowodować, że w przyszłości łatwiej będzie wykorzystywać swoje ciało i strój do wspięcia się po drabinie społecznej i uzyskania swoich celów. Rzecz kompletnie nieprzydatna, budząca niepokój, zwracająca niepotrzebną uwagę.
"Ban do 18-tki"
Niektórzy z rodziców pod postem Doroty Zawadzkiej uznali, że dziewczęta powinny do 18. roku życia nosić wyłącznie jednoczęściowe kostiumy kąpielowe i ukrywać każdy kawałek ciała, bo trzeba "nauczyć je wstydu". Matki przyznawały się, że nigdy przy dorosłych już prawie synach nie chodzą w koszulce bez stanika, a ich dzieci nie mają prawa wyjść z domu w bluzce odsłaniającej pępek.
Zdaniem psychologów (i wielu rodziców) takie podejście do ich ciała niszczy ich pewność siebie i seksualność. Sprawia, że ludzkie ciało staje się dla nich tematem tabu, co generuje późniejsze problemy przy przebieraniu się na basenie i ogrom kompleksów. Dorosłe już dzieci będą się bać, że ich ciało samo w sobie jest prowokujące. To gotowy przepis na problemy, które rozwiązać może w przyszłości wyłącznie terapia.
Złoty środek
Jeśli więc w sklepie znajdziemy "tylko kostium z push-upem", to pamiętajmy, że gąbki prawie zawsze można z niego wyciągnąć. Jeśli dziewczynka chce strój z napisem "sexy", wytłumaczmy jej nie tylko to, że to słowo zarezerwowane jest dla dorosłych, ale również powiedzmy, dlaczego.
Dziecko powinno wiedzieć, czym jest seksualność człowieka. Rozumieć, że na ogół jest dobra, ale zdarza się, że wyrządza innym (np. dzieciom) ogromną krzywdę. Tylko wtedy będzie umiało się przed tą krzywdą uchronić i jednocześnie zachować zdrowe podejście do swojego ciała.