
Koniec szkoły lub studiów, praca, ślub, dziecko – klasyczny, dobrze znany model coraz częściej kruszy się w swoich podstaw, a raporty tylko potwierdzają, że coś się zmienia i to dosyć dynamicznie w naszych planach na życie.
W ciągu trzech dekad przybywa dzieci ze związków pozamałżeńskich. Okazuje się, że rośnie grupa Polaków, dla których decyzja o potomku nie jest związana z przysięgą w urzędzie lub kościele. Dla porównania w 1990 roku 34 tys. dzieci urodziło się w rodzinie, gdzie rodzice nie byli formalnie związani. Jednak to właśnie wtedy rozpoczęła się rewolucja, którą niewielu zauważyło.
Zmiany widoczne są w rosnącej liczbie związków nieformalnych i powtórnych, rozwodów, rodzin jednopłciowych i właśnie urodzeń pozamałżeńskich. W dużych miastach jest również spora grupa kobiet, która decyduje się na wychowanie dziecka samodzielnie, bez partnera. Nadal jednak odczuwalna jest presja ze strony innych, dlatego wiele osób wstydzi się przyznać, że na przykład nie ma ślubu. Widoczny jest również syndrom "wszystko zostaje w rodzinie".
Co ciekawe, pomimo coraz bardziej konserwatywnej polityki, liberalizujemy się w podejściu do rodziny i jesteśmy otwarci na nowe, zróżnicowane formy organizowania życia. Statystyki CBOS-u pokazują, że 63 proc. Polaków akceptuje decyzje o odłożeniu ślubu na później lub rezygnację z niego. Aż 80 proc. akceptuje natomiast wspólne zamieszkanie, nie będąc małżeństwem.
Może cię zainteresować także: Cała prawda o polskich rodzinach. Dane nie pozostawiają złudzeń, co stało się dla nas najważniejsze













