Ginekolożka i pisarka dr Jennifer Gunter wyprodukowała całą serię twittów, w których podkreśliła, że istnieje mnóstwo powodów, dla których kobiety powinny unikać wkładania czosnku do pochwy. Jeśli zastanawiasz się, czy to w ogóle możliwe, żeby ktoś wpadł na tak absurdalny pomysł, to okazuje się, że owszem – aż 10 proc. jej pacjentek.
O porażającej radzie, według której na wywołanie okresu działa wkładka dopochwowa w postaci pietruszki, już pisaliśmy. Tym razem przyszedł czas na czosnek, o którym przez lata krążyły plotki, że może pomóc w leczeniu grzybicy pochwy.
Nie ma na to żadnych dowodów naukowych, ale sprawę od czasu do czasu poruszają internetowi twórcy, a jedna z youtube'rek opublikowała nawet film zalecający czosnkową metodę "na podstawie własnych doświadczeń". Jej klip obejrzało ponad 2,5 miliona osób!
"Twoja pochwa nie jest naczyniem"
Jak wynika z twitta dr Gunter, czosnek rzeczywiście zawiera allicynę – związek, który "może mieć właściwości przeciwgrzybicze", gdy jest stosowany w laboratorium, np. w naczyniu z komórkami. – Ale twoja pochwa nie jest naczyniem! – pisze dr Gunter.
Tłumaczy, że żeby czosnek zadziałał przeciwgrzybiczo, stosująca kobieta musiałaby go zmiażdżyć i w jakiś sposób włożyć do pochwy – pocięty na surowe tkanki czosnek trudno będzie wydobyć z powrotem...
Lekarka twierdzi, że czosnek nie tylko nie pomoże, ale może również zaszkodzić – choćby dlatego, że zawiera bakterie z gleby, które mogą być patogenne – szkodliwe dla organizmu.
– Jeśli zdarzy ci się mieć grzybicę pochwy, jest bardziej prawdopodobne, że owe bakterie glebowe ci zaszkodzą – tłumaczy dr Gunter. Dodaje, że czosnek może spowodować powstawanie błony biologicznej (biofilmu) w waginie. Już samo to nie brzmi jak najlepszy pomysł, a jakikolwiek pozytywny skutek dopochwowego stosowania czosnku nie jest przecież udowodniony.
Ginekolożka uważa też, że jeśli ktoś twierdzi, iż "czosnek go wyleczył", mógł mieć tylko tymczasowy problem z drożdżową infekcją, która zanikłaby bez żadnej pomocy medycznej. Mógł też zostać wyleczony dzięki... efektowi placebo.
Jeśli więc macie infekcję grzybiczą, pierwszym wyborem powinna być wizyta u ginekologa. To niby oczywiste, a wciąż jednak nie przez wszystkich praktykowane.