Spędzają całe popołudnia i dużą część weekendu nad lekcjami. Czy rodzice dostrzegają, jak bardzo zmieniła się relacja z dzieckiem po tym, jak poszło do szkoły? Bój o odrabianie pracy domowej wpływa na ich relację. O przemęczeniu dzieci, o bezsilności rodziców i poczuciu bezsensu wykonywania przez uczniów powtarzalnych zadań na zebraniach szkolnych nikt nie mówi. A szkoda, bo to temat naprawdę ważny.
Strażnicy prac domowych
Autorytet szkoły tak działa. Rodzice wierzą w to, że prace domowe to święty obowiązek, który sprawi, że dziecko będzie dobrze wykształcone i rozwinięte. Myślą: "nie mam wyjścia" i z przymusu, nie z chęci, poświęcają na nie codziennie czas. Nawet jeśli pracują na cały etat i mają szereg innych obowiązków domowych. Siadają przy biurku z dzieckiem, a już na starcie mają dość. Podobnie, jak ich dzieci. Przyjemnie być nie może.
Rodzice, którzy pracom domowym przyglądają się bliżej, dostrzegają, że nie zawsze mają one sens. Jednak chcą chronić swoje dzieci przed nieprzyjemnościami nieodrobienia zadania – złą oceną. Jedni i drudzy, robią, co mogą, by dzieci te lekcje zrobiły. I tak wchodzą w rolę strażnika obowiązków szkolnych i tracą kontakt z dzieckiem.
Rosnące napięcie i frustracja obu stron
Dzieci odkładają zadania domowe na później, szukają zastępczych zajęć, trudno im się też skoncentrować albo wprost mówią: "Ja sobie z tym sam nie poradzę". Napięcie rośnie. Każdy dzień kręci się wokół szkoły: "Odrobiłeś lekcje', "Co masz zadane", "Była dzisiaj klasówka" te pytania zastępują empatyczną rozmowę, w stylu: "Jak się masz?".
Utracony czas?
– Znowu nie odrobiła lekcji – słyszę skargi od rodziców. Gdy o tym myślę, dochodzę do wniosku, że tracą cenny czas i prawdziwą bliskość. Umykają im chwile na widzenie dziecka, jako drugiego człowieka, czas na relację i na rozmowę. Po prostu ucieka coś bardzo ważnego.
Nie tylko ja zauważam ten problem, ale również Gosia Stańczyk, psycholog, propagatorka rodzicielstwa bliskości, mama trójki dzieci. – Przyczyną kłopotów, które zaczynają się w relacjach rodziców i dzieci, wtedy gdy zaczyna się szkoła, często jest celowość wchodzenia w kontakt ("co macie zadane?", "lekcje zrobione", "najpierw lekcje", "może zróbmy, co jest do zrobienia, by był czas na inne rzeczy") – pisze na swoim blogu gosiastanczyk.pl
Zachęca również do ważnej refleksji i nabrania odrobiny dystansu. – Myślę, że ta świadomość pomaga ważyć koszty i zyski. Pomaga nabrać dystansu i oddechu, zanim rozpęta się kolejna awantura o niezrobione lekcje – dodała w tym samym wpisie.
Czy jako rodzice powinniśmy przejmować się zadawanymi praca domowymi? Pisarz i wykładowca Alfie Kohn pewnym głosem twierdzi, że nie, bo nie istnieje żadne badanie naukowe, które niezbicie wykazałoby, że dzieci odnoszą korzyść z odrabiania prac domowych. Alfie Kohn podobne błędy szkół zebrał w najnowszej książce „The Homework Myth”, czyli „Mit pracy domowej”.