
Spędzają całe popołudnia i dużą część weekendu nad lekcjami. Czy rodzice dostrzegają, jak bardzo zmieniła się relacja z dzieckiem po tym, jak poszło do szkoły? Bój o odrabianie pracy domowej wpływa na ich relację. O przemęczeniu dzieci, o bezsilności rodziców i poczuciu bezsensu wykonywania przez uczniów powtarzalnych zadań na zebraniach szkolnych nikt nie mówi. A szkoda, bo to temat naprawdę ważny.
Autorytet szkoły tak działa. Rodzice wierzą w to, że prace domowe to święty obowiązek, który sprawi, że dziecko będzie dobrze wykształcone i rozwinięte. Myślą: "nie mam wyjścia" i z przymusu, nie z chęci, poświęcają na nie codziennie czas. Nawet jeśli pracują na cały etat i mają szereg innych obowiązków domowych. Siadają przy biurku z dzieckiem, a już na starcie mają dość. Podobnie, jak ich dzieci. Przyjemnie być nie może.
Dzieci odkładają zadania domowe na później, szukają zastępczych zajęć, trudno im się też skoncentrować albo wprost mówią: "Ja sobie z tym sam nie poradzę". Napięcie rośnie. Każdy dzień kręci się wokół szkoły: "Odrobiłeś lekcje', "Co masz zadane", "Była dzisiaj klasówka" te pytania zastępują empatyczną rozmowę, w stylu: "Jak się masz?".
– Znowu nie odrobiła lekcji – słyszę skargi od rodziców. Gdy o tym myślę, dochodzę do wniosku, że tracą cenny czas i prawdziwą bliskość. Umykają im chwile na widzenie dziecka, jako drugiego człowieka, czas na relację i na rozmowę. Po prostu ucieka coś bardzo ważnego.
Może cię zainteresować także: Ile czasu spędzasz z dzieckiem na odrabianiu lekcji? "W Polsce skala ukrytej edukacji domowej jest ogromna"