"Przeanalizowałam program nauki i opadły mi ręce"
Siódmoklasiści zawaleni nauką. Dzieci nie wyrabiają, rodzice też już mają dosyć. Zmęczeni i sfrustrowani zmianami, które wprowadzono od tego roku, wysyłają skargi do Rzecznika Praw Dziecka:
"Przeanalizowałam program nauki 7 klasy i opadły mi ręce, przeraziłam się i poczułam oszukana", "Jestem matką 12-latka, obecnie ucznia VII klasy. To, co dzieje się w szkole mojego dziecka, choć z rozmów z rodzicami wiem, że i w innych szkołach to niestety standard, woła o pomstę do nieba", "To, co się dzieje obecnie w klasie 7 szkoły podstawowej, przechodzi ludzkie możliwości. Minęło półtora miesiąca nauki a my - rodzice i rodzeństwo oraz wspomniana 12-latka mamy dość", "W tygodniu do godziny 21-22 jest odrabianie lekcji, nauka i przygotowanie do kartkówek - jest ich sporo".
Prace domowe? Nie, dziękuję
Jestem mamą siódmoklasistki, ale także dwóch czwartoklasistek i szczerze to też mam dosyć odrabiania prac domowych, ale nie od września tego roku, lecz od początku edukacji szkolnej moich dzieci. Weekendy spędzone nad podręcznikami to nasza codzienność. Wieczorem zamiast gry w planszówki - odrabianie lekcji do późnych godzin. Tłumacząc dzieciom materiał, który przerabiały na lekach, zastanawiam się, czy może są one mniej zdolne? Jak to możliwe, że nie wiedzą, o co chodzi w zadaniu, które robiły kilka godzin temu? A potem dowiaduję się, że pani uznała, że już pierwszoklasiści to potrafią, więc nie będzie traciła czasu na tłumaczenie tego czwartoklasistom, albo przeszła do kolejnego zadania, bo przecież trzeba przerobić materiał, niezależnie czy dzieci już go opanowały, czy nie.
Czego właściwie uczą cię w tej szkole?
Jestem wściekła. Na szkołę, nauczycieli, system, a w efekcie obrywa się moim dzieciom, kiedy o 21.30 pytam podniesionym głosem: „No jak możesz tego nie wiedzieć?!”. No może, ma prawo. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale z każdym kolejnym odrabianym przedmiotem, z każdą kolejną godziną ślęczenia nad książkami moje zmęczenie wzrasta, moje skupienie maleje, a co dopiero dziecka! „Czego właściwie uczą cię w tej szkole?” - aż ciśnie się na usta.
Nie oszukujmy się - problem istnieje od lat, a teraz tylko się nasila. Z jednej strony powstają szkoły bez prac domowych, z drugiej dochodzi przeładowany program siódmoklasistów.
Twoje dziecko nie odrabia samodzielnie lekcji w kilkanaście minut?
Moje też nie i pewnie dzieci twojej sąsiadki, kuzynki czy znajomej mają podobny problem.
Wspólnie uczycie się, przerabiacie materiał z lekcji i przygotowujecie do kolejnych, powtarzacie przed sprawdzianami, zapisujecie dzieci na zajęcia dodatkowe, by nie narobiły sobie zaległości, do tego jeszcze obowiązkowo dodatkowy angielski? Znacie to? Gratulacje! Edukacja domowa zagościła w waszych domach.
Wielu z nas edukacja domowa nawet nie przeszła przez głowę, chociażby z poczucia braku kompetencji, braku czasu, możliwości, a tu proszę i tak zawitała w naszych domach.
Edukacja domowa zagościła w waszych domach
Gratulujemy nie dość, że jesteś rodzicem, sprzątaczką, kucharką, szoferem i lekarzem, teraz dowiadujesz się, że możesz do tego dołożyć bycie nauczycielem. Tylko pamiętaj, nie licz na pensję, bo twoim jedynym wynagrodzeniem musi być radość dziecka, gdy zamknie podręcznik, ostatni dzisiejszego dnia.
Reklama.
Udostępnij: 2613
Agnieszka Stein
wpis z Facebooka
Zastanów się, czy to, co robi Twoje dziecko i Wy z nim to nie jest przypadkiem edukacja domowa. Jeśli dziecko uczy się głównie w domu, odrabiacie lekcje, uczycie się, przygotowujecie do lekcji i sprawdzianów, nadrabiacie zaległości, uzupełniacie to, czego dziecko nie zrobiło na lekcji albo dziecko chodzi na dodatkowe zajęcia typu angielski, na korepetycje itp. i zajmuje Wam to dwie godziny dziennie lub więcej to de facto jest to edukacja domowa (bo tyle albo mniej zajmuje dzieciom opanowanie materiału). W Polsce skala ukrytej edukacji domowej jest ogromna.
Agnieszka Stain
wpis z Facebooka
Ciągle się spotykam z rodzicami, którzy uczą wszystkiego w domu sami, bo dziecko wraca ze szkoły i mówi, że nie rozumie albo nie pamięta. I jednocześnie mówią, że oni nie byłoby w stanie uczyć dziecka w domu.