Są takie matki, które, choć mają więcej niż jedno dziecko, nie czują zmęczenia. Przynajmniej nie tak bardzo, by o nim mówić, czy się zniechęcać. „Najbardziej uszczęśliwia mnie rodzenie dzieci. Potem mogę je nawet wychowywać”, żartuje Dorota, mama trójki dzieci, która od niemal ośmiu lat, jak sama przyznaje – albo jest w ciąży, albo karmi piersią. I co najważniejsze – wciąż ma ochotę na kolejną ciążę. W swym uwielbieniu do rodzenia nie jest sama.
"W ciąży, karmię albo i jedno i drugie od ponad 10 lat. 5 dzieci i statystycznie wychodziłoby, że jakoś zaraz kolejne. Nie mogę się doczekać!", pisze do Doroty na forum jedna z internautek. "Za każdym razem zastanawiam czy to minie. Ja tak od 13 lat. Mam 41. Najmłodszy, piąty w wakacje kończy dwa lata i to jest właśnie ten czas. Myślałam, że jak będę stara i zmęczona to mi się nie będzie chciało. Trochę mniej intensywnie, ale się chce", wtóruje kolejna.
Wielka potrzeba rodzenia dzieci przez kolejne lata swego życia wydaje się nienaturalna w czasach, w których kobiety tak silny akcent stawiają na karierę, samorozwój i niezależność. Tymczasem kobiet, które kochają rodzić i poddają się tej miłości, jest cała masa.
Radość bycia w ciąży
Najpierw miało być jedno, potem szybko uznaliśmy, że lepiej dwoje. "Parka" nikogo nie przeraża, nie dziwi i nie oburza. Sama zaczęłam się bać, kiedy po drugim porodzie ochota na kolejne ciąże i porody nie osłabła ani trochę – opowiada Dorota w rozmowie z Mamadu. Ma 33-lata, jest aktywna zawodowo, choć od ponad pięciu lat nie pracuje na etacie. - Prowadzę działalność, zatrudniam kilka osób. Od marca mam zaszczyt nazywać się Doulą, obecnie kształcę się jeszcze na instruktora szkoły rodzenia, a pod koniec roku także na doradcę chusto-noszenia. Pozostaję zawodowo przy "robieniu w matkach" - śmieje się.
Decyzja o trzeciej ciąży była dla niej tak samo łatwa, jak poprzednie. - Zawsze przychodzi taki moment, w którym mimo całego zmęczenia świta myśl "a może by tak jeszcze raz" - mówi Dorota. Mimo że wcześniej po urlopach macierzyńskich wracała do pracy na kilka miesięcy i wszystko układało się według planu, ciągnęło ją "do pieluch".
Ciąże też nie były najłatwiejsze, choć książkowe. Trudny tylko pierwszy trymestr. O tęsknocie za stanem błogosławionym świadczy choćby czas teraźniejszy, w jakim się wypowiada. - Od drugiego trymestru aż do rozwiązania czuję się wspaniale, mam mnóstwo energii i czuję się bardzo kobieco. Moje dzieci są dla mnie całym światem. Bez nich moje życie nie byłoby tak bogate i pełne.
Świadomy poród
Dla Klaudii, 27-latki, mamy dwójki dzieci urodzonych niedługo po sobie, bardzo ważnym przeżyciem jest poród. Choć jej maluchy są małe, wciąż ma potrzebę doświadczenia kolejnego porodu, by w końcu przebiegł on tak, jak sobie to od początku wyobrażała. - Pierwszy był trudny, szpitalny. Drugi bardziej świadomy, ale dałam się zastraszyć i znów rodziłam w szpitalu. Trzeci chciałabym, żeby w końcu był po mojemu, a nie tak jak nakazują społeczne normy – mówi w rozmowie z Mamadu.
Jej potrzeba udanego porodu jest tak silna, że nie przeraża jej kolejnych dziewięciu miesięcy ciąży, mimo że dotąd bardzo różnie znosiła ten stan. - Pierwsza ciąża była fajna. W drugiej czułam się fatalnie. Poza wymiotami przez cały czas źle się czułam psychicznie. Cierpiałam na natłok myśli, nie mogłam poradzić sobie z emocjami. Trudno mi określić jednoznacznie, co się ze mną działo. Myślę, że to był jakiś rodzaj depresji. Jednak nie zniechęca mnie to i nie mogę się doczekać aż trzeci raz zajdę w ciążę – mówi Klaudia
Po pierwszym urlopie macierzyńskim wróciła do pracy na pół roku. Była wówczas fryzjerką. Dziś wie, że to nie dla niej. - Pomagam mężowi prowadzić firmę, zajmuję się księgowością. Jednak ja całą sobą czuję się mamą. Czuję, że to jest moje główne zajęcie, to jestem ja. Utożsamiam się z tą rolą w pełni – dodaje.
Satysfakcja z wychowywania
- Mam 3 synów, urodzonych w najkrótszym danym przez mój organizm czasie, czyli po pierwszym dziecku 18 miesięcy przerwy między porodami, po drugim 2 lata – mówi 31-letnia Kasia. - Chęć posiadania kolejnego dziecka z jednej strony jest podyktowana tym, że lubię rodzić, lubię stan bycia w ciąży. Radość, którą daje wychowywanie dzieci, jest ogromna. Z drugiej strony jestem w dość stabilnej sytuacji życiowej. Nie ma dla mnie żadnych przeszkód, przynajmniej ja ich nie dostrzegam.
Historia jej ciąży i macierzyństwa brzmi jak bajka. - W ciąży nigdy nie miałam szczególnie uciążliwych dolegliwości. Te, które były (bóle spojenia, lekkie obrzęki, czasem zadyszka), nie powodowały, że ciąża jawiła mi się jako coś trudnego. W ciąży wiodłam zawsze normalne życie — opowiada Kasia. Nie pracuje na etacie – wraz z mężem prowadzi firmę ekspercką, którą zajmują się oboje.
Jak opowiada, dzieci dają jej poczucie spełnienia i ogromnego szczęścia. Dlatego mimo trójki nie zamierza się zatrzymywać. Instynkt macierzyński wciąż jest tak samo silny i nie daje wytchnienia. - Na co dzień udaje mi się pamiętać o tym, że trudy macierzyństwa to tylko jedna strona medalu. Widzę po swoich najmłodszych dzieciach, że czas szybko leci i ten czas to jest jedyna cenna rzecz, której już nie da się odzyskać – mówi Kasia.
Strach przed dorastaniem
Obawa, że moment, w którym dzieci nagle będą duże nadejdzie za szybko zdaje się stałym towarzyszem matek, które tkwią w "macierzyńskim ciągu". - Kiedyś denerwowało mnie, kiedy starsze koleżanki mówiły "ciesz się chwilą, bo dzieci szybko rosną". Teraz to rozumiem. Po co się zżymać na to, by wszystko tu i teraz było idealnie. Lepiej cieszyć się tym, jak jest – dodaje Kasia.
Podobnie uważają jej koleżanki. Dorota jest o włos od decyzji o czwartym dziecku, jednak obawia się, co będzie, jeśli okaże się, że i kolejne dziecko nie wyczerpie jej pokładów instynktu macierzyńskiego. Znajoma z forum namawia ją, by razem "szykowały się na 2019". - Nie wyobrażam sobie, żebym miała już tego nigdy nie poczuć. Ta potrzeba jest tak silna, nie mam pojęcia jak ją przezwyciężyć – mówi z uśmiechem Dorota.