Reklama.
– Marek (ojciec dziecka – red.) nie kontaktował się ze mną przez prawie rok. Syn zaczął do niego mówić na pan, tak, jak do wszystkich innych ludzi na ulicy. Nie pamiętał ojca – opowiadała pani Natalia, matka Leona, w programie "Uwaga" TVN.
Na początku grudnia mężczyzna zabrał syna z krakowskiego przedszkola. Od tego czasu pani Natalia rozpaczliwie szuka dziecka. Do tej pory udało jej się jedynie dwa razy porozmawiać z chłopcem przez telefon.
Obie rozmowy były kontrolowane przez jej byłego partnera. W trakcie jednej z nich – której zapis kobieta udostępniła dziennikarzom – próbowała dowiedzieć się od syna, gdzie się znajduje. Wtedy telefon przejął ojciec dziecka i bardzo wulgarnie zwrócił się do pani Natalii.
– Słuchaj szmatławcu, zamiast widzieć się z dzieckiem, to ku… systemowo próbujesz zniszczyć ojca dziecka. Więc grzecznie rozmawiaj z synem, nie wypytuj o jakieś rzeczy, żebyś tu znowu nie nasłała milicji, czy jakiś służb, czy innych k… – słyszymy na nagraniu.
"Mówił, że to moja wina"
Matka czterolatka poznała swojego byłego już partnera w 2013 roku. Na początku znajomości – jak twierdzi – Marek był opiekuńczy, jednak jego stosunek do partnerki zmienił się, kiedy zaszła w ciążę.
Matka czterolatka poznała swojego byłego już partnera w 2013 roku. Na początku znajomości – jak twierdzi – Marek był opiekuńczy, jednak jego stosunek do partnerki zmienił się, kiedy zaszła w ciążę.
– W 10. tygodniu ciąży wyszło na jaw, że Marek ma drugą twarz. Wtedy pierwszy raz mnie pobił. Pobił mnie po twarzy, po żebrach. Później wziął mnie do toalety i uderzył moją twarzą o toaletę. Następnego dnia głaskał mnie po głowie. Mówił, że przecież wiem, że to moja wina, po co go denerwuje – relacjonuje pani Natalia.
Kobieta zgłosiła sprawę policji. Rozmawiała też o zdarzeniu z rodziną partnera. – Jego mama powiedziała mi o chorobie, że to przecież nie Marek zrobił, że on jest chory, że to zrobiła jego choroba. On wcześniej leczył się w szpitalu psychiatrycznym, po jego opuszczeniu miał przyjmować leki, których nie przyjmował – mówi pani Natalia. I dodaje. – On bardzo często ma ataki złości, po prostu sobie coś uroi i w to wierzy.
"Dla syna to zabawa"
Marek walczy z panią Natalią o syna przez internet. Jest streamerem – prowadzi transmisje, w których pokazuje, że nie respektuje postanowień sądu, który uznał, że dziecko powinno przebywać pod opieką matki. Twierdzi, że syn ma się u niego dobrze.
Marek walczy z panią Natalią o syna przez internet. Jest streamerem – prowadzi transmisje, w których pokazuje, że nie respektuje postanowień sądu, który uznał, że dziecko powinno przebywać pod opieką matki. Twierdzi, że syn ma się u niego dobrze.
– Zadbałem o takie warunki, w których syn ma bardzo dużo przestrzeni. To jest dla niego zabawa, że jedziemy w takie miejsce. To jest kilka miejsc, które syn zna, są to często miejsca u rodziny – mówi mężczyzna na jednym z nagrań.
– Stabilizacją dla dziecka byłoby zgodzenie się Natalii na opiekę naprzemienną. Syn ma swoje zabawki, ma swój pokój i ma główne miejsce przebywania. Wszystkie inne miejsca to są wycieczki – dodaje.
W czasie jednej z transmisji online, prowadzonej około północy, w tle pojawia się czteroletni chłopiec. Podchodzi do ojca, ale ten nie reaguje. Chwilę później dziecko zaczyna bawić się swoimi genitaliami, ojciec nie przerywa transmisji.
Mógł być to tylko i wyłącznie przypadek. Nie zauważyłem, wydawało mi się, że była to sytuacja, w której syn się przebudził i przyszedł się przytulić do taty. Nie było to działanie zamierzone, a transmisja była na żywo w internecie – tłumaczy ojciec.
"To nie było to samo dziecko"
To nie pierwszy raz, kiedy ojciec dziecka wbrew woli matki zabrał syna. Podobna sytuacja miała miejsce w 2016 roku, kiedy pani Natalia ze względu na agresję partnera postanowiła od niego odejść. Wtedy mężczyzna przetrzymywał syna przez dwa miesiące.
To nie pierwszy raz, kiedy ojciec dziecka wbrew woli matki zabrał syna. Podobna sytuacja miała miejsce w 2016 roku, kiedy pani Natalia ze względu na agresję partnera postanowiła od niego odejść. Wtedy mężczyzna przetrzymywał syna przez dwa miesiące.
– Kiedy wrócił od Marka, to nie było to samo dziecko. Cofnął się, nie używał tych słów, kiedy był ze mną. Jedyne słowa, jakich się nauczył to "Natalia ku…" – mówi pani Natalia.
Mimo że do odebrania chłopca został wyznaczony kurator, pani Natalia czuje się osamotniona w walce o syna. – Usłyszałam, że pan Marek cały czas jest z nią w kontakcie, że również ma kontakt z jego rodzicami, że syn jest bezpieczny. Daje mi do zrozumienia, że najlepszym wyjściem jest rodzina zastępcza, u dziadków. Mówi, że to będzie najlepsze wyjście, więc czuję, że ona stoi po ich stronie. Mam wrażenie, że nie mam już po co przychodzić – twierdzi pani Natalia.
Problemy z kuratorem
Już 26 stycznia sąd zdecydował, że w trybie nagłym chłopiec powinien zostać odebrany ojcu. Nakazał, żeby przymusowym odebraniem dziecka zajął się kurator. Matka dziecka zaniepokojona działaniami kuratora zaczęła nagrywać rozmowy z nim. Na jednym z nagrań, które dziennikarze "Uwagi" pokazali rzecznikowi sądu, kurator sugeruje, by kobieta zgodziła się przekazać dziecko pod opiekę dziadkom, jako rodzinie zastępczej, ponieważ w przeciwnym razie nie zobaczy syna do 18 roku życia.
Już 26 stycznia sąd zdecydował, że w trybie nagłym chłopiec powinien zostać odebrany ojcu. Nakazał, żeby przymusowym odebraniem dziecka zajął się kurator. Matka dziecka zaniepokojona działaniami kuratora zaczęła nagrywać rozmowy z nim. Na jednym z nagrań, które dziennikarze "Uwagi" pokazali rzecznikowi sądu, kurator sugeruje, by kobieta zgodziła się przekazać dziecko pod opiekę dziadkom, jako rodzinie zastępczej, ponieważ w przeciwnym razie nie zobaczy syna do 18 roku życia.
– Odbieram inaczej tę rozmowę. Jest to raczej relacja o tym, co powiedział ktoś, czyli ojciec dziecka. W jednym ze sprawozdań sądu jest taka informacja, że to stanowisko ojca. Kurator ma wypełnić postanowienie sądu. Dziecko należy wydać matce – mówi Beata Górszczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie.
Pani Natalia siedem razy ustaliła, gdzie znajduje się jej syn, ale tylko w dwóch przypadkach na miejscu pojawił się kurator, który i tak nie podjął próby odzyskania dziecka. Kurator odmówił komentarza w sprawie twierdząc, że nie jest upoważniony.
Ojciec dziecka jest poszukiwany Ogólnopolskim Nakazem Poszukiwań. Prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu mężczyźnie zarzutu uprowadzenia dziecka.
Może cię zainteresować także: Za porwanie własnego dziecka nie ma kary. Rzecznik Praw Dziecka postuluje, aby porwania rodzicielskie były karane
Źródło: Uwaga TVN