
Każdy rodzic chce wychować dziecko na szlachetnego i empatycznego człowieka. Niestety zdarza się, że w tych staraniach dorośli popadają w absurd. Przykładem jednego z takich wychowawczych absurdów jest zakaz, jaki wprowadzono w amerykańskim przedszkolu.
Hartwell interweniowała u dyrekcji przedszkola. Jej protest nie przyniósł jednak żadnego skutku, ponieważ placówka – jak twierdzi – przeprowadziła w tej sprawie badania, z których wynika, że używanie terminu "najlepszy przyjaciel" jest bolesne dla niektórych dzieci i nie służy integracji grupy.
– Na podstawie naszego wieloletniego doświadczenia, możemy powiedzieć, że używanie terminu "najlepszy przyjaciel", nawet jeśli jest użyty w sposób kochający, może prowadzić do tego, że inne dzieci czują się wykluczone. Może to ostatecznie doprowadzić do powstania "klik" i "obcych" – napisała dyrekcja w oficjalnej odpowiedzi na protest Hartwell.
Matka Julie nie zgadza się z takimi argumentami. – Chciałabym, żeby moja córka mogła wyrażać swoje myśli i uczucia w zdrowy sposób, jak powinno robić każde dziecko – podkreśla Christine.








