Rodzice zastanawiają się, czy takie "złote rady" rzeczywiście powinny pojawiać się w podręcznikach do religii. Owszem,
warto uczyć dziecko oszczędzania, ale nie po to, by uzbierane zaskórniaki złożyć w ofierze podczas mszy. Co myśli 10-latek, który czyta takie słowa? Że odmawia mu się prawa do przyjemności i radości? Że kupowanie słodyczy (albo zabawek, gier, książek, komiksów) jest złe, bo pieniądze nie służą zaspokajaniu własnych potrzeb? Że prawdziwą wartością jest odmówienie sobie przyjemności i przekazanie pieniędzy na wyższy cel, czyli kościół?