
Ksiądz Adam Szustak jest znany z tego, że zabiera często głos w mediach. Jego wypowiedź odnośnie zniechęcania rodziców do zapisywania swych pociech do wszelkich drużyn sportowych wywołała liczne komentarze. Czemu zabraniać dzieciom tego, co przynosi same korzyści? Ruch, aktywność, świeże powietrze – oto czego potrzeba polskim dzieciom, które coraz częściej borykają się z nadwagą. Czy warto im tego zabraniać?
Uwaga i mówię to zupełnie poważnie, tylko proszę mnie dobrze zrozumieć. Że dziecko powinno się ruszać, żeby nie wyglądało tak, jak ja, to prawda. Że dziecko powinno uprawiać różne sporty, to prawda. Tylko uwaga! Niestety, w naszym dzisiejszym sposobie funkcjonowania w świecie sport stał się zupełnie nie tym, czym sport jest. Błagam, nie zapisujcie dzieci do żadnych drużyn piłkarskich, do żadnych drużyn koszykarskich, do żadnych lekkoatletycznych czymś tam, gdzie ono się przygotowuje do zawodów, gdzie potem w tych zawodach występuje, gdzie odnosi sukces albo porażki i tak dalej. Robicie w ten sposób dziecku naprawdę ogromną krzywdę w życiu.
Może cię zainteresować także: Gdzie są najszczęśliwsze dzieci? Na pewno nie w Polsce: oto ranking szczęśliwości
Ksiądz uznał, że to właśnie współzawodnictwo jest złem na które narażamy dzieci. Dlaczego? Bo oprócz tego, że dzieci uczą się odporności na stres i pokonywania przeszkód, to jednocześnie sport przestaje być zabawą samą w sobie, a dążeniem do doskonałości, dowartościowywaniem siebie.
Chcecie, żeby wasze dziecko grało w piłę? A oczywiście, że tak. Zróbcie, kurde, drużynę na podwórku, zorganizujcie, żeby tam było dużo chłopaków, którzy będą grali w piłkę. I niech ciupią w tę piłkę po sześć godzin dziennie codziennie. Ale niech ciupią bez żadnego celu. Bo jak on ciupie w tę piłkę dlatego, że ma pojechać na zawody, ten sport przestaje być sportem, on się staje pewnego rodzaju sublimacją, staje się pewnego rodzaju dowartościowywaniem siebie.
Może cię zainteresować także: Zabawy dla wymagających, czyli w co się bawić z dzieckiem w wieku wczesnoszkolnym
Trudno nie przyznać po części racji księdzu Adamowi. Owszem, patrząc na to z tej perspektywy takie szkółki mogą być dla niektórych dzieci traumatyczne. Warto jednak nie zapominać o tym, że dla wielu z nich ma to także inne walory. Po pierwsze silna motywacja, by nie siedzieć w domu. Po drugie drużyna, zespół — dla wielu dzieci to symbol przynależności, pomoc w nawiązywaniu przyjaźni. Po trzecie – ktoś musi kiedyś w końcu zasilać kadrę narodową, więc dla dzieci uczących się w szkołach sportowych może to być początek wspaniałej kariery. Po czwarte – nauka systematyczności, odpowiedzialności i współpracy. Tego nie nauczą się na boisku pod blokiem, gdzie tak naprawdę nikt nie będzie od nich niczego wymagał.